Z tradycyjnym podziałem obowiązków współczesne rodziny dawno się już pożegnały. Społeczeństwo nie narzuca już kobietom rezygnacji z marzeń celem rodzenia i wychowywania dzieci oraz wykonywania wszystkich domowych obowiązków. Równouprawnienie, możliwość decydowania o swojej przyszłości, roli w społeczeństwie, a także o tym, czy i ile kobieta chce mieć dzieci to prawa, o które panie w drugiej połowie XX walczyły ramię w ramię.
Beth to trzydziestodziewięciolatka, najmłodsza z czwórki rodzeństwa. Wraz z braćmi i siostrą kobieta postanawia przeprowadzić ojca do luksusowego domu opieki, by tam zatroszczono się o niego w ostatnich miesiącach życia. Dom rodzinny, w którym wychowywało się rodzeństwo Walshów, pustoszeje. Beth postanawia go posprzątać i przygotować do ewentualnego wynajmu lub sprzedaży. Na strychu, obok niepokojących obrazów namalowanych przez ojca kobieta odkrywa też zapiski, których autorką prawdopodobnie jest dawno zmarła – rzekomo w wypadku samochodowym – matka dzieci. Listy ujawniają mroczne tajemnice z przeszłości rodziny, ale równocześnie są też kobiecie w pewien tragiczny sposób bliskie.
Akcja powieści rozgrywa się w dwóch przestrzeniach czasowych. Losy Grace, matki Beth, Tima, Jeremy’ego i Ruth datowane są na rok 1957. Kobieta w krótkich notatkach zapisuje wydarzenia i emocje, jakie towarzyszyły jej od momentu poznania Patricka. Pisze o skromnym ślubie, niechęci jej rodziców do męża, przeprowadzce do domu komunalnego i narodzinach kolejnych dzieci. Grace zdaje sobie sprawę z tego, że to jak wyobrażała sobie rodzinne życie, niewiele ma ostatecznie wspólnego z rzeczywistością. Nawał obowiązków, brak pomocy ze strony męża, niemal całkowita izolacja od rodziców i siostry, rodzenie i wychowywanie dzieci (w ciągu trzech lat na świat przyszła w sumie czwórka) sprawiają, że Grace coraz mocniej popada w depresję poporodową.
Zapiski Grace przeplatają się z wydarzeniami z 1996 roku, czyli z dorosłego już życia jej dzieci. Na pierwszy plan wysuwa się jednak postać Beth, która zdaje się odczuwać podobne do matki emocje po narodzinach swojego syna. Mimo że wraz z mężem Beth starała się o dziecko przez wiele lat, to niedługo po porodzie kobietę zaczynają nawiedzać myśli, że zupełnie nie nadaje się do bycia matką. Że pragnienie to całkowicie ją przerosło, że nic nie potrafi zrobić wokół dziecka dobrze, że jedynym sposobem, by odzyskać oddech i jako-taką równowagę, jest nieustanne „podrzucanie” dziecka do teściowej, by ta się nim zajęła.
Wszystko, co ukrywamy to znakomita, pełna trudnych emocji powieść, którą każdy powinien przeczytać. Największe tragedie najczęściej rozgrywają się za drzwiami domów, gdy bezsilność, przemęczenie, bezradność, brak zrozumienia i jakiejkolwiek pomocy zaczynają dominować. Niemożność decydowania o sobie, zdanie na łaskę i niełaskę losu, wrzucenie w wir narzuconych przez społeczeństwo ról sprawia, że rzeczywistość zaczyna czasem człowieka przerastać.
Kelly Rimmer z ogromną empatią i zaangażowaniem przedstawia problem i zaburzenie, jakim jest depresja poporodowa. Pokazuje, jak stan ten wpływa na postrzeganie rzeczywistości, jak trudno wyrwać się z kleszczy strachu i poczucia beznadziei. Autorka uwypukla bezradność, przerażenie i zwątpienie kobiet we własne siły. Mówi, jak łatwo wiele z nich potrafi uwierzyć w to, że nie nadają się do roli matki.
Opowieść Kelly Rimmer porywa od pierwszej strony. Autorka wspaniale żongluje słowem, tworzy fenomenalne opisy, metafory i porównania. Zagłębiając się w fabułę, czytelnik odniesie wrażenie, jakby był naocznym świadkiem opisywanych wydarzeń. Jakby współodczuwał ból i strach Grace. Jakby szukał wraz z Beth ucieczki od płaczu jej pięciomiesięcznego syna. Jakby to, co dla postronnych obserwatorów jest po prostu wychowywaniem i opieką nad dzieckiem, i dla czytelnika stawało się codziennym wyzwaniem ponad siły.
Wszystko, co ukrywamy to powieść wstrząsająca, od której nie da się oderwać, nie poznawszy losów rodziny Walshów. I chociaż z dalszej perspektywy wydawać się może, że rodzina ta nie odbiegała od innych, współczesnych im rodzin, to dopiero po przyjrzeniu się z bliska dostrzegamy dramaty, jakie rozgrywały się za drzwiami ich domu. Kelly Rimmer w swojej powieści tworzy dosadne i przejmujące podsumowanie czasów, które dla ówczesnych kobiet były skrajnie nieprzyjazne. Pokazuje, że rewolucja, która dopiero miała nadejść, przyniosła bez wątpienia ogromnie dużo dobrego, ale nie uwolniła – i prawdopodobnie nigdy nie uwolni – wielu kobiet od poczucia macierzyńskiego obowiązku. Obowiązku, który kobietom był narzucany, albo który same sobie narzuciły. Obowiązku, który może skutkować depresją poporodową, a ta bez fachowej pomocy i wczesnej diagnozy stać się może przekleństwem i wyrokiem.
Kochała go, choć przez niego cierpiała. Czy teraz, kiedy go nie ma, odważy się zmierzyć z prawdą o przeszłości, by odzyskać przyszłość? Obie go kochały...
Niezwykła opowieść o bohaterstwie, poświęceniu i nadziei Wiosna 1942 roku. Po tragicznej stracie rodziny czternastoletnia Emilia Śląska mieszka w Warszawie...
Bo chociaż ostatnie parę lat było naprawdę ciężkie, to najtrudniejsza do zniesienia okazała się izolacja. Jak na ironię, rzecz jasna, już od dwóch lat ani przez chwilę nie byłam tak naprawdę sama, bo nawet godziny nie mogłam spędzić w pojedynkę, odkąd na świecie pojawiły się bliźniaki.
Okazuje się, że nigdy nie jest "za wcześnie, żeby znowu zajść w ciążę". Wkrótce wyrósł mi brzuch... i tym razem były to bliźnięta.
Więcej