Poruszający i pełen emocji debiut? Wszystko, co skrywa Twoje serce Martyny Nowak właśnie taki jest. Przygotujcie chusteczki! Mogą polać się łzy.
Życie człowieka pełne jest wyzwań. Czasem jednak spotykają nas tragedie, które pozostawiają trwały ślad. Trauma może tkwić w sercu latami. Po wielkiej stracie, jakiej doznała Zaria, dziewczyna zamyka się w sobie i pogrąża w wieloletniej żałobie. Jej cierpienie pozostaje żywe, mimo upływu czasu. Z równie wielką tragedią mierzy się Jace, samotny ojciec słodkiej Penelope. Los zetknie tych dwoje, ale czy będą w stanie zostawić przeszłość i zacząć cieszyć się życiem?
Autorka w tej powieści obyczajowej, a właściwie romansie, nie boi się poruszać tematów trudnych. Żałoba, samotność – to tylko niektóre z wątków. To, co przekonuje mnie do pióra Martyny Nowak, to jej duża wrażliwość. Podoba mi się, że jej bohaterowie przeżywają swoje traumy, pozwalają się im „okaleczyć“ emocjonalnie. Życie już nigdy nie będzie dla nich takie samo.
Jace bywa dla siebie surowy, bo nosi w sobie poczucie winy i jednocześnie musi być najlepszym ojcem. Trudno więc do niego dotrzeć. Zaria czuje się wypalona, pusta. Jej żałoba jest autentyczna i przez to poruszająca. Ona także czuje się winna.
Jednak powieść Martyny Nowak nie jest przygnębiającym dramatem. To raczej historia o tym, jak powoli można zacząć wychodzić ze skorupy i otwierać się na drugiego człowieka. Postać małej, sepleniącej Penelope mocno przełamuje gorycz i rozczula. Zyskuje na tym zarówno Zaria, jak i Jace.
Wszystko, co skrywa Twoje serce dotyka także kwestii szczerości w relacji. To podstawa budowania w związku, choć trudno zdobyć się na szczerość, gdy prawda wydaje się bardzo stygmatyzująca. Zaria dobrze o tym wie, Jace musi się tego nauczyć.
Martyna Nowak potrafi stworzyć klimat i snuć lekką, a jednocześnie refleksyjną opowieść o zwyczajnych ludziach po niezwyczajnych przejściach. Akcja osadzona w Stanach Zjednoczonych wciąga i angażuje od samego początku. Nie brakuje tu czułości i słodyczy, ale pod warstewką lukru skrywa się goryczka. I właśnie takie romanse lubię – można przeczytać je „płasko“, ale wystarczy lepiej się przyjrzeć, by znaleźć prawdziwe uczucia. Polecam, zwłaszcza fanom twórczości Christiny Lauren!