Trudno nie zgodzić się z opinią, że grzechy są bardzo nośnym tematem i mogą stanowić solidny fundament powieści obyczajową, a nawet wciągającej intrygi kryminalnej. Być może z takiego właśnie założenia wyszła Danuta Noszczyńska prezentując swoim czytelnikom serię powieści inspirowanych siedmioma grzechami głównymi. Kolejna publikacja z tego cyklu, Wszystkiemu winni są faceci, demaskuje piąty grzech: nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu. I chociaż grzech ten wydaje się najbardziej „namacalny” spośród pozostałych sześciu, to jednak po głębszym zastanowieniu się czytelnik dojdzie do wniosku, że o sprawach najprostszych mówi się najtrudniej. Danuta Noszczyńska udźwignęła jednak temat, a rezultat zaskoczy niejednego odbiorcę.
Sylwia to nauczycielka języka polskiego, spełniona zawodowo i rodzinnie kobieta koło czterdziestki. Mąż Sylwii, Andrzej, zachęca żonę, by wybrała się na roczny urlop i w tym czasie znalazła chwilę spokoju dla siebie, odetchnęła od codziennych spraw w szkole i nabrała nowej energii. Kobieta, początkowo niechętna, z czasem przyznaje mężowi rację i decyduje się na urlop. Sylwię nieodmiennie dziwi jednak fakt, że mąż bardzo angażuje się w planowanie rodzinie zdrowego jadłospisu i aktywnego trybu życia. Sylwia i ich córka, Gabrysia, są raczej miłośniczkami swojskiej, tłustej kuchni i niewiele wspólnego mają z ruchem na świeżym powietrzu. Gdy jednak okazuje się, że Andrzej znalazł sobie kochankę, wszystkie elementy układanki zaczynają do siebie pasować. Sylwia uświadamia sobie, że pewnie była już dla męża nieatrakcyjna, a piękna, tryskająca urodą i zdrowiem kochanka, choć starsza od Sylwii, zrekompensowała niedostatki żony. O tym, że cała wina leży po stronie Andrzeja, że każdy facet tylko czeka na okazję, by zdradzić swoją kobietę i że mężczyźni to świnie bardzo skuteczne przekonują Sylwię jej przyjaciółki: Marylka i Bożenka.
Wszystkiemu winni są faceci to powieść obyczajowa, która obnaża bardzo częste krytykowanie przedstawicieli płci przeciwnej i obarczanie ich winą za całe zło tego świata. Mało tego: bohaterka powieści z uwagi na swoją dramatyczną sytuację – wszak została zdradzona przez męża – rości sobie prawo do zaniedbywania się, rezygnacji z dbałości o własny wygląd, sięgania po używki i manifestowania światu, jakie zło spotkało ją, osobę idealną i perfekcyjną w każdej dziedzinie. Przyjaciółki Sylwii chętnie wtórują kobiecie w narzekaniu, uwielbiają swojskie jadło i mocno zakrapiane imprezy. Ale czy tak powinno wyglądać wsparcie udzielane przez najbliższe osoby?
Danuta Noszczyńska pokazuje, jak niewiele trzeba, by z zadbanej osoby przeistoczyć się we wrak człowieka. Owszem – to, co spotyka nas ze strony bliskich, odbija się w naszym wnętrzu głębokim echem, rani i pozostawia blizny na długie lata, jednak to do nas należy decyzja, jak po tragediach dalej potoczy się nasze życie. Czy poddamy się i będziemy ubolewać nad rozczarowaniami, czy też weźmiemy się za siebie i, mimo przeciwności losu, uda nam się stawić życiu czoła. Autorka chce uzmysłowić czytelnikom jeszcze jedną sprawę. Danuta Noszczyńska świetnie pokazuje, że choć z biegiem lat człowiek się zmienia, to dojrzewa także uczucie łączące partnerów. Jednak nigdy nie należy zapomnieć o tym, co ludzi do siebie zbliżyło. Ogień, który trwał na początku związku, powinien płonąć także po kilku, kilkunastu czy kilkudziesięciu latach wspólnego ze sobą obcowania. Wchodzenie w nowe role: matki, gospodyni, kucharki czy sprzątaczki, a z drugiej strony: ojca i żywiciela rodziny nie może zniszczyć fundamentów związku. Wszak od miłości, od pierwszej jej iskry wszystko się zaczęło. Jednak chyba najważniejszą sprawą jaką porusza autorka, jest szczerość i codzienne rozmowy z drugim człowiekiem. Ukrywanie, zatajanie i oszukiwanie (przecież ja nic złego nie robię, muszę przekąsić trochę tych tłustych i niezdrowych rarytasów, bo inaczej ta dieta mnie wykończy) to cios w samo serce związku. Jeśli decydujemy się podjąć jakieś wyzwanie, niekoniecznie musimy mu podołać. Ale z pewnością powinniśmy przyznać się do porażki. Wszak oszukujemy nie tylko siebie, ale przede wszystkim najbliższych, którzy przecież nam ufają. Autorka pokazuje także, że popadając w prefekcjonizm, starając się za bardzo, możemy stracić z oczu to, co najistotniejsze. Czy wyprasowana koszula jest ważniejsza niż wspólnie spędzony wieczór? Czy lepiej przez cały weekend sprzątać mieszkanie, udowadniając przede wszystkim sobie, że jest się idealną panią domu, czy wyjechać na krótki urlop z rodziną i wspólnie spędzić miłe chwile?
Wszystkiemu winni są faceci to książka napisana charakterystycznym dla autorki stylem. Dowcip miesza się tu z czarnym, często ironicznym humorem. Autorka nie stroni od rubasznych opisów sytuacji, w jakich znajduje się Sylwia ze swoimi koleżankami, sprawnie opisuje prostackie, godne pożałowania i żenujące spotkania przy wódce, które zamiast podnosić kobietę na duchu, tylko jeszcze bardziej ją przytłaczają. Bilans, jaki Sylwia czyni po kilku miesiącach urlopu, okazuje się tragiczny. Nie tylko nie odetchnęła od obowiązków, ale straciła wszystko, na czym jej tak bardzo zależało. Czy jednak wina w tym wypadku leżała tylko po stronie Andrzeja?
Bohaterowie powieści Danuty Noszczyńskiej, choć na potrzeby opowieści zostali nieco przerysowani, są bardzo wiarygodni. Ilu bowiem otacza nas „przyjaciół”, którzy chętnie „służą nam pomocą" (i kielonkiem wódki), gdy jesteśmy w kłopotach, zaś gdy układa nam się dobrze, odcinają się i z zawiścią patrzą na nasze sukcesy. Autorka bardzo wnikliwie analizuje psychikę człowieka, któremu po zdradzie rozpada się świat, ale równocześnie pokazuje, jak na tak drastyczne zmiany reagują dzieci, a także „winowajca”. Trudno poszukiwać w powieści jednoznacznie pozytywnych bohaterów. Nawet Sylwia, która początkowo wydaje się bezbronną ofiarą, na dalszych stronach ujawnia także swoje mniej jasne oblicze.
Książka Danuty Noszczyńskiej to powieść obyczajowa, jednak warto pamiętać, że autorka nie pisze o sielskim życiu dojrzałej kobiety, która osiągnęła już wszystko, ale o bohaterce, która wszystko straciła. O tym, jak niewiele trzeba, by życie z dnia na dzień zatrzęsło się w posadach, a może nawet runęło. Jeśli jesteście gotowi na przemyślenia i doskonałe, z życia wzięte obserwacje, sięgnijcie po książkę Wszystkiemu winni są faceci.
Julia, ambitna trzydziestosześciolatka, miotana emocjonalnie pomiędzy własnymi potrzebami, a potrzebami rodziny, stara się, jak potrafi pogodzić z sobą...
Dla dwudziestotrzyletniej Mirki w poszukiwaniu szczęścia osobistego nie stanowi przeszkody ani czas, ani przestrzeń. Zdesperowana, dociekając przyczyn...