Wydawnictwo: SOL
Data wydania: 2011-07-21
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 320
Bo jakich by moja baba nie miała papuci, zawsze jej od przodu wystawało pół stopy, a od tyłu pół kapcia.
Jestem przekonana, że Mariana znamy niemal wszyscy. Dla jednych jest on sąsiadem, dla innych kolegą z pracy, przełożonym, bliższym lub dalszym krewnym. Bo Marian jest wszędzie. Ma wiele imion, bywa w różnym wieku, posiada też obie płcie.
"Jestem przekonana, że Mariana znamy niemal wszyscy. Dla jednych jest on sąsiadem, dla innych kolegą z pracy, przełożonym, bliższym lub dalszym krewnym. Bo Marian jest wszędzie. Ma wiele imion, bywa w różnym wieku, posiada też obie płcie."
Jak już wspominałam wielokrotnie, ja mam słabość do pani Danuty Noszczyńskiej i jej książek..., dlatego moja opinia być może nie będzie zbyt obiektywna, ale po prostu to jest mój słaby punkt. Nie trafiłam do tej pory na książkę autorki, żeby mi się nie podobała. Myślę jednak, że nie tylko ja mam słabość do swoich autorów.
Tym razem audiobooka czytał Leszek Filipowicz i mimo, że nie była to moja ulubiona w książkach autorki Ewa Abart, to słuchało się tu również rewelacyjnie, tym bardziej, że głównym bohaterem a jednocześnie narratorem jest mężczyzna Marian Żywotny. Nie spodziewałam się jednak, że w tej książce pani Danuta umieści takiego bohatera. W zasadzie to każdy z nas ma w sobie takiego przysłowiowego można rzec Mariana...
Książka jest napisana tak zwaną gwarą wiejską i właściwie to dobrze się stało, że wysłuchałam audiobooka, bo myślę że może trudniej byłoby czytać, a może nie, może się mylę.
Tytułowy Marian postanowił spisać swoje wspomnienia, lecz zamierza się podpisać pod tym pamiętnikiem a nie jak jakiś tam Anonim, tak zwany Gall – anonimowy autor Kroniki polskiej, który nawet nie podpisał się pod swoim dziełem.
"Jeden tylko któryś anonimowo pamiętniki swoje pisał i pono że do dziś naukowcy personaliów jego próbują dojść. I nie dziwota, bo jak ten któren o sobie co paskudnego wyczytał, toż elementarnej ulgi do końca świata nie zazna, gdy po ryju chociaż raz jemu nie nakładzie. Dlatego ja, ażebym o tchórzostwo i zaprzaństwo przez potomnych posądzony nie został, w pierwszych słowach, bogobojnie, prezentacji całościowej dokonałem."
Marian wyszedł ze szpitala po operacji i uważa, że nadszedł jego czas, że znalazł się po dwiema kosami i skończył już 77 lat, więc dlatego chce po sobie coś zostawić, spisać dzieje swojego życia, które będą wielkim pożytkiem dla pokoleń. Nie miał zbyt szczęśliwego dzieciństwa i dlatego wymarzył sobie, że gdy on stworzy rodzinę, to na pewno będzie szczęśliwsza niż jego. Marian uważa, że jemu wszystko się należy i do celu zawsze należy dążyć za wszelką cenę, po przysłowiowych trupach..., często przy okazji krzywdząc nawet swoich najbliższych, lecz tego zupełnie nie zauważając, bo on robił to dla celów wyższych a zwłaszcza dla swoich potrzeb. I jak to zwykle bywa na wielu wsiach (chociaż i w miastach również), Marian uważa się za uczciwego, sprawiedliwego, przykładnego męża i ojca oraz wzorowego katolika i członka partii, który potrafi tak naginać Pismo Święte i rady proboszcza dla swoich celów. W ten sposób podporządkował sobie żonę i dzieci oraz teściów a całej okolicy potrafił zatruć życie. Wiecznie niezadowolony i niby pokrzywdzony przez los, cały czas podgląda sąsiadów i donosi na tych, co mają lepiej od niego. Można powiedzieć, że jest mistrzem intryg i manipulacji. A najważniejsze jest to, że uważa, iż robi dobrze, że to jest jego obowiązek. Czasem podniesie rękę na żonę lub dzieci. Ale tylko wtedy gdy zasłużą.
Postać Mariana mimo tego, że nieco przerysowana i pewnie celowo przejaskrawiona jest bardzo autentyczna. Wiele jego cech możemy znaleźć jak nie u siebie, to u bliskich lub u sąsiadów czy znajomych. Humorystyczne opisy wielu sytuacji przyprawiają o śmiech, chociaż czasem przez łzy...
Czyta, a właściwie słucha się rewelacyjnie, doskonała rozrywka, mimo tego, że trzeba się czasem zastanowić nie tylko nad takimi Marianami, ale także a może przede wszystkim nad sobą..., oby jak najmniej było takich osób wokół nas.
Szczęście? Jest na nie jakaś recepta? Tamara przyjeżdża z prowincji z gotowym planem na szczęście: najpierw kariera i odpowiedni status materialny...
Czy można nauczyć się miłości? Przewrotna opowieść o rodzinie tak typowej, że aż innej ... Aga przyszła na świat w domu, w którym...