Z duchami nie tylko wakacje, ale i cały rok
Bierzemy książkę do ręki. Wstrząsający tytuł. Równie wstrząsająca okładka. Otwieramy. Wstrząsające postacie takie jak Małgośka Flint czy Gardłopodżynacz Flint. Takie jak, co prawda bardziej ludzkie choć równie wstrząsające, Tupper, Frida czy ciotka Maud. Wstrząsające wyposażenie - i do tego jeszcze ściśle tajne - Agencji Duchów. Tak, tak, to nie pomyłka. Agencji Duchów, a nie stowarzyszenia starych druhów.
Szefem Agencji Duchów Willarda Moogley'a jest - jak łatwo się domyślić - Will, wywodzący się ze sławnej dynastii Moogleyów, oczywiście tyyych Moogleyów. Młodzieniec, który choć prowadzi już własny rodzinny interes, uczęszcza jeszcze do szkoły. Kierowanie Agencją to zajęcie ciekawe i niebanalne, przysparzające zarówno nieregularnych dochodów, jak i regularnych trosk i kłopotów. Zwłaszcza wtedy, kiedy poza normalnymi godzinami urzędowania pojawia się duch, i to wyjątkowo zdesperowany. Harold Plum we własnej, duchowej, osobie. Zjawa o wyglądzie nieśmiałego, małego człowieczka w starych okularach z taniego plastiku. Cóż, ten duch ma problem, i to dość nietypowy. Nie, nie chce straszyć, przerażać, wyć po nocach, snuć się w prześcieradle po korytarzach, potrząsać pordzewiałymi łańcuchami czy wstrząsać kimś do głębi. Chce tylko spać, i to głęboko. Cóż z tego, kiedy nie może. Jego dom zamieszkuje bowiem „jadowita rodzina grubych sadeł”, rodzina Cliffordów. Tata, mama i dwoje dzieci. Ojciec chrapie, jakby starał się wygrać w ważnych zawodach dla Sleepmenów. Matka cierpi na bezsenność i zjadliwy pedantyzm niespokojny. Nieustannie przestawia meble, poszukując najlepszego ustawienia i nie zważając na porę dnia i nocy. Starszy chłopiec jest jak burza, a jego siostra jak jej żałosna kontynuacja. Cóż, można by rzec, że stary dom jest opanowany (nawiedzony?) przez rodzinę Cliffordów, przynajmniej ujmując to z punktu widzenia Harolda Pluma.
Jeśli ktoś podejrzewa, że tematem tego tomu będzie próba „wykurzenia” rodziny Cliffordów z ich aktualnej siedziby, to po prostu ma rację. Jak się jednak czytelnik przekona, nie będzie to zadanie ani łatwe, ani przyjemne. Niejeden duch polegnie w boju - duchowym oczywiście. Mogę zdradzić, że wszystko zakończy się dobrze, choć nie od razu, ani nie w tak prosty sposób, jak by się można spodziewać.
Dość nietypowy rodzaj humoru pewnie nie każdemu przypadnie do gustu. To książeczka dla trochę starszych dzieci - zgrabna i zabawna, nie wychodząca poza schematy tego typu historii, ładnie wydana i ciekawie ilustrowana. Do takiej literatury trzeba podchodzić z solidnym przymrużeniem oka i dużą dozą wyrozumiałości. Nie można czepiać się zbytnio szczegółów. Książka niesie ze sobą nie tylko średnio wyrafinowaną rozrywkę, ale i pozytywne przesłanie. Zbyt sprytni i nieuczciwi ponoszą karę, pokrzywdzeni zostają pocieszeni i nagrodzeni. Dobro zwycięża. Pokazana jest także wartość prawdziwej przyjaźni, która nie poddaje się próbom jakie zsyła na nas los.
To książka przede wszystkim dla dzieci lubiących fantastyczne przygody, które posiadają rozbudowaną wyobraźnię. Niezbyt trudna w lekturze ze względu na formę czy język. Autorem jest twórca znanej serii „Ulysses Moore”, tym razem prezentujący książkę dla trochę młodszych czytelników.
Słyszeliście może o cudownej lampie Aladyna? Szklanych pantofelkach Kopciuszka? A o latającym dywanie? I myślicie, że magiczne przedmioty istnieją tylko...
Zagubiona wyspa na oceanie czasu. Miejsce dzikie i niegościnne, z którego nie da się uciec. Miejsce, gdzie Ulysses Moore nigdy nie chciałby postawić...