Któż nie lubi Wenecji? Wspaniałe, tajemnicze miasto, powstałe z marzeń i ludzkiego uporu. Miasto jak żadne inne. A w tym mieście ludzie. Hrabiny w koronkowych sukniach z historią sięgającą kilku setek lat wstecz. I ci pozostali, alkoholicy, biedacy, młodzi i starzy, żyjący za tysiąc osiemset euro lub za pięćset euro na miesiąc. I uchodźcy, starzy i nowi. Kolorowy świat posezonowej Serenissimy, gdzie mróz ścina powierzchnię kałuż nocą, a sprzedawcy niechcianych róż zniknęli z placu Śan Marco.
W dwudziestym piątym tomie przygód komisarza Brunettiego jesień przechodzi w zimę. Hrabina Lando-Continui, wielka filantropka i opiekunka Wenecji i ubogich wenecjan zaprasza na przyjęcie darczyńców. Ponieważ hrabina jest przyjaciółką teściowej sympatycznego komisarza, on sam także trafia na tajemniczy bankiet, gdzie próżność licytuje się z głupotą. Bystry Brunetti obserwuje ludzi, ich błazenadę, bezmyślność i zadufanie w sobie. Gdy przyjęcie dobiega końca, hrabina zwraca się do komisarza z prośbą. Sprawa dotyczy jej wnuczki, Manueli, która piętnaście lat wcześniej wpadła do kanału. Wyłowiona przez przypadkowego przychodnia, nigdy nie była już sobą. Sęk w tym, że dziewczynka tak bardzo bała się wody, że wymiotowała, gdy tylko zbliżyła się do brzegu kanału.
Komisarz, chcąc nie chcąc, podejmuje się poprowadzenia ponownego śledztwa, ale sprawa nie jest prosta. Nie ma dowodów, dokumenty znikają, Manuela nie potrafi nic powiedzieć, a wenecka policja jest nieudolna. Sycylijka, partnerka Brunettiego, komisarz Griffoni, przemierza z naszym bohaterem place Wenecji i szuka drogi do serca skrzywdzonej dziewczynki. Dostrzega szczegóły, które nie zniknęły pod poziomem wody i nie porosły mchem na murach weneckich palazzi. Patrzy z boku na miasto i na ludzi. I dostrzega to, co niezauważalne.
Opowieści Donny Leon od lat budzą wiele emocji. Amerykanka mieszkająca w Wenecji bezlitośnie kpi z przywar mieszkańców tego miasta, z ich słabości i prób udawania, że wszystko jest w porządku. Nie sposób jednak nie dostrzec życzliwości, jaką obdarza wenecjan, uwięzionych pomiędzy chciwością władz, usiłujących zarobić na turystach kosztem jej obywateli. Świat prezentowany przez Donnę Leon jest tajemniczy i pełen uroku. Autorka prowadzi nas poza utarte weneckie szlaki, zagląda na małe podwórka, pokazuje, jak wygląda życie w arystokratycznych rodzinach i, wreszcie, co jest bardzo istotne, zagląda do garnków i na talerze wenecjan. Jej powieści to historie, które są pretekstem do portretowania społeczeństwa w skali mikro-, jakim jest dla niej Wenecja. Dlatego warto przymknąć oczy na zbyt banalne rozwikłanie zagadki, na zbyt oczywiste znaki wskazujące winnego, aby delektować się architekturą i kuchnią miasta, które jest jedyne w swoim rodzaju.
Tym, którzy jeszcze nie przeczytali żadnej z powieści Donny Leon, polecam wyprawę do Wenecji z Wodą wiecznej młodości w walizce. Przeżyjecie przygodę, jakiej nie gwarantuje żadna objazdowa wycieczka. Poczujecie ducha miasta. Serdecznie zachęcam.
Pewnej nocy komisarza Brunetti budzi telefon - jego podwładni informują, że zatrzymali jego żonę. Kilka dni temu doszło między nimi do gwałtownej kłótni...
Cierpliwość i wytrzymałość Brunettiego zostają wystawione na najcięższą jak dotąd próbę. Podczas przesłuchania butnego i aroganckiego mężczyzny...