Recenzja książki: Władca liczb

Recenzuje: Adrianna Michalewska

Najnowsza powieść Marka Krajewskiego to kolejna już historia, w której w rozwiązanie zagadki kryminalnej zostaje zaangażowany syn Edwarda Popielskiego – Wacław Remus. Historia tej postaci odsłania się przed czytelnikami w uporządkowany, choć nie chronologiczny sposób, dając nadzieję, że coraz bardziej leciwy Edward Popielski wprawdzie zakończy swój literacki żywot, lecz za pomocą syna pozwoli trwać opowieściom o kryminalnym Wrocławiu, jakie od piętnastu lat tworzy autor.

 

Władca liczb uwodzi językiem, pełnym zgrabnie wplecionych w tekst łacińskich przysłów, polifoniczności postaci, które posługują się nieco archaiczną polszczyzną przedwojennych inteligentów, już to atakują współczesnym slangiem, a nawet miejską gwarą z końca lat siedemdziesiątych. Płynne, okrągłe zdania gładko prowadzą od sceny do sceny, sprawiając, że czytelnicy chętnie przymkną oko na słabości fabuły, wynagradzając je sobie atrakcyjną frazą.

 

To właśnie doskonałe, eleganckie niczym buty Popielskiego zdania stanowią największą wartość tej literatury, bowiem zarówno konstrukcja postaci, jak i realizacja założeń gatunku wydaje się być we Władcy liczb sprawą drugorzędną, choć nadal bardzo istotną.

 

Edward Popielski, we wcześniejszych opowieściach Krajewskiego lwowski komisarz, od zakończenia II wojny światowej wrocławski detektyw, wciąż balansuje na granicy marysuizmu - czy raczej larrystuizmu - i konsekwentnie stanowi mieszankę perfekcji i upadku spowodowanego nadmiernym folgowaniem żądzom. Lubiany i nielubiany, arogancki i wrażliwy, w czystym ubraniu i z brudnym sumieniem, oscyluje pomiędzy potrzebą zarabiania pieniędzy i naprawiania świata. I pomimo skończonych siedemdziesięciu lat, wciąż stanowi zlepek cech bohaterów mangowskich kreskówek. Oczywiście w wersji retro.

 

Tym razem trafia mu się historia, w której zabójcą może być prawdziwy demon, wobec sił którego nie tylko Popielski, ale i kilku innych wrocławian pozostaje zupełnie bezradnych. I, ku pewnemu zaskoczeniu, nasz bohater nie zanurza się w świat ociekający ludzkimi wydzielinami (choć zapewniam, że półświatka w tej historii nie brakuje), ale nastawia ucha na głos rozsądku. Dopuszcza do siebie dobro, piękno i rozum, aby za ich pomocą stawić czoło upiornemu Belmisparowi. Czy autor syci ego swoich wiernych fanów, czy raczej poszukuje nowych rozwiązań fabularnych? Nie podejmuję się oceny. Dość rzec, że po serii ogromnie krwawych i obscenicznych historii z życia Eberharda Mocka i Edwarda Popielskiego Władca liczb nie epatuje potwornościami, a raczej szokuje w inny sposób, przenosząc niejako granicę zła na stronę duchowości, czegoś nienamacalnego, poruszając zagadnienie zła czynionego bezinteresownie, jakby z fascynacji samą jego istotą.

 

Dodatkowo z ambasadora Wrocławia i Lwowa Krajewski stał się także propagatorem łaciny (autor przez lata był wykładowcą akademickim) i matematyki, co jest naprawdę sporym sukcesem, bowiem należy pamiętać, że rzecz nadal dotyczy powieści kryminalnej, której podstawowym zadaniem nie jest rozszerzanie wiedzy czytelników, ale zwykła przyjemność wynikająca z czytania historii, która może przerazić i wstrząsnąć.

 

I choć wiele scen we Władcy liczb może się nie podobać, choć możemy zadawać sobie pytanie o ich celowość i przydatność dla fabuły, to trudno Krajewskiemu zarzucić podstawowy grzech wielu współczesnych autorów – nużenie czytelnika. Marysuistyczny (prawie) Edward Popielski wciąż kusi.

Tagi: bóg

Kup książkę Władca liczb

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Władca liczb
Książka
Władca liczb
Marek Krajewski
Inne książki autora
POPamiętane
Marek Krajewski0
Okładka ksiązki - POPamiętane

Subiektywny słownik popkulturowych zjawisk ostatnich kilku lat: od "Adriana", który terroryzował ochroniarza w siedzibie telewizji, po "Zmień świat na...

Mock
Marek Krajewski0
Okładka ksiązki - Mock

Wrocław, rok 1913. Młody wachmistrz kryminalny Eberhard Mock może stracić wszystko. Dał się wplątać w obyczajowy skandal, grozi mu wyrzucenie z policji...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy