Turystyka zdewaluowana
„Fantazje, jakie snujemy o świecie, i tęsknota za tym, co nietknięte, zrodziły największy przemysł świata. To przemysł, w którym opakowuje się, reklamuje i sprzedaje nasze marzenia. To również przemysł, który produkuje wszystko, począwszy od olejku do opalania, noclegu w hotelu i miejsca w samolocie, na usługach seksualnych, śniadaniu angielskim i polach golfowych skończywszy.” – ten fragment najlepiej podsumowuje treść książki reportażowej Jennie Dielemans „Witajcie w raju”.
W jaki sposób kształtowała się turystyka? Jakie czynniki wpłynęły na jej dynamiczny rozwój w ostatnich latach? Jakie mechanizmy rządzą tą najbardziej rozbudowaną gałęzią sektora usług? I wreszcie: co z turystyki mają ci, którzy mieć najwięcej powinni – mieszkańcy obleganych miast, wysp, gdzie rokrocznie na wypoczynek przyjeżdżają setki tysięcy wczasowiczów? Dielemans odpowiada na te pytania za pomocą kolejnych reportaży. Przenosi czytelników do Wietnamu, Tajlandii, Meksyku i nieco bliżej – do Hiszpanii. Pokazuje, jak brutalne są prawa, które sterują turystyką, przemysłem, który przecież w założeniu powinien dostarczać rozrywki i kojarzyć się z przyjemnością.
Prezentowane przez reporterkę historie dotyczą mieszkańców tych rejonów, które na turystyce – rzekomo – zarabiają fortunę. Rzekomo, bo największą władzę (i, co za tym idzie, pieniądze) dzierżą nieliczni, częstokroć inwestorzy zza granicy. Opowieści zderzane są z wyobrażeniem, czy też – brakiem wyobrażenia – o danym miejscu, tkwiącym w świadomości przybywających na urlop ludzi. Spragnieni słońca, „inności” i nie lada atrakcji, nie zwracają oni uwagi na ciemną stronę dóbr, które otrzymują. Które muszą otrzymywać – bo przecież za nie płacą.
Dielemans nie oszczędza nikogo. Nie tyko hotelowych gości, którzy przede wszystkim wylegują się na plaży, popijając mniejszą lub większą ilość drinków w ramach pakietu all inclusive, ale też backpackerów, czyli młodych ludzi, podróżujących w tani sposób z plecakami na ramionach. W swoich sądach jest bardzo stanowcza, twierdząc, że bez względu na to, jakiemu modelowi przemieszczania się po świecie ktoś podlega, zazwyczaj czuje się on szczęśliwy dopiero wtedy, kiedy jego oczekiwania odnajdą potwierdzenie w nowo poznanej rzeczywistości. Dlatego też taka osoba jest w stanie płacić za obserwację życia ludów „dzikich”. I dlatego „dzikie” ludy nie zaopatrują się w lodówki i pralki, żeby nie stać się niewiarygodnymi i nie stracić źródła dochodów.
Dwieście znakomitych stron przedstawia kulisy turystyki dawnej i – przede wszystkim – współczesnej. Prezentacja „raju” od kuchni i jego krytyka (choć nie bezpośrednia) nie jest jednak celem samym w sobie tej publikacji. Dielemans wymusza na czytelniku refleksję. Każe uświadomić sobie, czym tak naprawdę powinna być podróż i zastanowić się, czy chociaż raz w życiu udało nam się w taką wyruszyć, mimo że każdego roku wyjeżdżamy gdzieś - być może nawet kilkakrotnie. „Witajcie w raju” to lektura obowiązkowa dla wszystkich miłośników wyjazdów. Prezentująca smutną prawdę bez ogródek – brutalnie i przekonująco, najbardziej jak się tylko da.
Anna Szczepanek