Konsumowanie życia
Nowa książka Doroty Masłowskiej to tak naprawdę zbiór... starych felietonów. Felietonów publikowanych w latach 2011-2013 na łamach magazynu "Zwierciadło". I choć traktują one o jedzeniu, a tylko najmocniej przetworzone produkty mają tak długi termin przydatności do spożycia, teksty zebrane w Więcej niż możesz zjeść wciąż buzują poczuciem humoru jak świeżo otwarta puszka Coli, wciąż pozostają świeże jak warzywa na pobliskim straganie i równie jak one są o(d)żywcze.
Więcej niż możesz zjeść traktować można jak swego rodzaju pamiętnik, zapis dwóch lat z życia wciąż jeszcze najbardziej obiecującej pisarski wciąż jeszcze młodego pokolenia. Jako dziennik podróży, imprez, stypendiów i kinderbali, jakie wydawała Masłowska. Wraz z nią więc spędzamy spokojny dzień na wsi, obserwujemy męski wieczór w jej domu, wybieramy się na wczasy all inclusive, do przydrożnego baru i do knajpy sushi. Jesteśmy w Chinach i na Wyspach Bergamutach, w Stanach Zjednoczonych i w Karwieńskich Błotach, w Warszawie i w Słowenii. Swego rodzaju scenki rodzajowe kończy Masłowska pointą i nie-przepisem. Raczej na jego podstawie nie przyrządzimy potrawy, którą moglibyśmy zachwycić gości (chyba, że mamy ochotę na kakao na sucho albo chleb z masłem i cukrem), ale z pewnością za jego sprawą dowiemy się czegoś o otaczającej nas rzeczywistości.
Te grubymi nićmi szyte refleksje kulinarne stanowiły jednak wyłącznie pretekst dla rozważań szerszych - pisze Dorota Masłowska na okładce książki, jakby parafrazując recenzentów, którzy w przyszłości będą musieli poradzić sobie z wyzwaniem przybliżenia Więcej niż możesz zjeść szerszemu gronu czytelników. Pokpiwa też z działów marketingu wydawnictw, które mają za zadanie sprzedać najważniejszą książkę od czasów innej najważniejszej książki czy najśmieszniejszą książkę od czasów innej najśmieszniejszej książki. Pokpiwa - wreszcie - z samej siebie, wydającej książkę o kulinariach w Polskim Wydawnictwie Spożywczym. Wiadomo więc, że jak zwykle będzie to książka napisana z dystansem i ironią, że od jakichkolwiek deklaracji światopoglądowych, od typowego poradnictwa czy stawiania bardziej wyrazistych tez Masłowska uciekać będzie w dowcip. Język, dystans, sprawność warsztatowa poruszyć muszą nawet czytelnika, któremu wydaje się, że w literaturze czy publicystyce widział już wszystko. Podobnie jak przewrotność tych felietonów. I cóż z tego, że gdy Masłowska pisze o wielkości porcji w amerykańskich barach jako o sposobie na depresję czy gdy kpi z mody na sushi - oczywiście w naszym polskim wydaniu, mamy świadomość, że to już było? Czytamy dalej, bo tak inteligentnie i trafnie na temat nie tylko polskiej obyczajowości już od dawna nikt nie pisał.
Forma jest więc nieskazitelna. Ale Masłowskiej zdarza się też coś o otaczającym nas świecie powiedzieć całkiem serio. Jak wtedy, gdy wspomniane już wczasy all inclusive stają się swego rodzaju metaforą świata konsumpcji, w którym żyjemy, metaforą kultury nadmiaru. Oczywiście szybko od podpisania się pod takim porównaniem ucieka autorka natychmiast w kolejny żart, ale nie może cofnąć czegoś, co już zostało powiedziane. Podobnie jak wtedy, gdy chipsy "wiejskie ziemniaczki" stają się ucieleśnieniem współczesnej kultury instant.
Oczywiście, trzeba powiedzieć szczerze: zdarzają się Masłowskiej teksty zdecydowanie słabsze, teksty, w których sama przyznaje się do braku konceptu, teksty zdecydowanie mniej treściwe. To jednak raczej wyjątki, pojedyncze wypadki przy pracy. W efekcie najpoważniejszym zarzutem, jaki można postawić książce Więcej niż możesz zjeść, byłby ten, że nie jest to nowa powieść Masłowskiej. Na tę - niestety - przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Tymczasem jednak mamy okazję zakosztować tego, co w pisarstwie laureatki Nagrody Literackiej Nike najbardziej interesujące.
Smacznego.
Doroty Masłowskiej sen o Warszawie, który przyśnić się może każdemu z nas. Mitologia współczesnej Polski w pigułce stolicy. Niekiedy ciężkiej do przełknięcia...
Dwa najważniejsze (jak dotąd) dramaty Doroty Masłowskiej ,,Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" i ,,Między nami dobrze jest" pokazują...