W życiu człowieka nadchodzi taki moment, w którym trzeba podsumować dotychczasowe osiągnięcia, sukcesy i porażki. Czas pandemii koronawirusa i spowodowane nim długie lockdowny sprawiły, że ludzie – chcąc nie chcąc – musieli się zatrzymać. W tym też czasie wiele osób spojrzało z nowej perspektywy na swoje życie. Wśród nich jest Simone Moro, włoski alpinista, zdobywca między innymi kilku ośmiotysięczników zimą.
Widziałem otchłań to książka pełna retrospekcji, ale też przemyśleń i spostrzeżeń dotyczących bieżących spraw i współczesności. Simone Moro tuż po wybuchu pandemii przyjeżdża z Bergamo do swojego dziesięcioletniego syna i wraz z nim przeżywa chwile niepokoju i przymusowej stagnacji. Ten czas, wypełniony treningami i dbaniem o formę fizyczną, był też okazją do pogłębienia relacji z Jonasem, do opowiedzenia mu o wysokogórskich wyzwaniach, wyznawanej filozofii czy zasadach, jakie przyświecają Moro przy planowaniu wypraw. Obok zapisów rozmów z synem, które niejako przerywają główną opowieść alpinisty, w książce znajdziemy najważniejsze historie z życia wspinacza. Dowiemy się, jak bardzo walczył o siebie, jak „pragnienie i głód” motywowały go do działania i jak mimo biedy udało mu się osiągnąć wymarzony szczyt.
Na stronach książki Simone Moro opisał wiele swoich wypraw – nie tylko tych, które przyniosły mu sukces. Można wręcz odnieść wrażenie, że o tych brawurowych zwycięstwach Moro pisze niewiele, jakby nie chciał się nimi chwalić. Wydaje się, że alpinista dużo więcej uwagi poświęca porażkom i temu, jakie wnioski z nich wyciągał. Na podstawie lektury można stwierdzić, że Simone Moro jest osobą zachowawczą, ostrożną, że jest człowiekiem, który właściwie ocenia ryzyko i nawet, jeśli do szczytu zostało kilkadziesiąt metrów, jest w stanie zawrócić, jeśli tylko dostrzeże zagrożenie – pogorszenie samopoczucia czy początek załamania pogody. To postawa godna podziwu – zwłaszcza że współczesny świat nastawiony jest na sukces za wszelką cenę. Autor opisuje też mierzenie się z hejtem, jakiego zdarza mu się doświadczyć za sprawą mediów społecznościowych. Nie ma znaczenia, jakie decyzje podejmie, co zrobi, czy wyprawa okaże się sukcesem, czy nie, zawsze znajdzie się komentator, który zrobiłby to lepiej, szybciej, w bardziej imponujący sposób.
Widziałem otchłań to książka, w której autor mierzy się ze swoimi „otchłaniami” – porażkami, przepaściami i trudnościami, które musiał w swoim życiu pokonać. Ale to też opowieść o „otchłaniach” jego towarzyszy wspinaczkowych i „otchłaniach”, które mobilizowały do działania. Do tego, by się nie poddawać, ale ochoczo i z odwagą stawiać czoła przeciwnościom losu.
W książce, obok Simone Moro pojawia się także wielu światowej sławy alpinistów – autor wspomina Denisa Urubkę, Krzysztofa Wielickiego, Leszka Cichego, Tamarę Lunger, Anatolija Burkiejewa. Autor opisuje relacje, jakie łączyły lub łączą go z nimi. Wieloletnie przyjaźnie, bolesne straty, gdy podczas wyprawy dochodziło do wypadków i śmierci towarzyszy, ale też sytuacje, gdy długie znajomości się rozpadały.
Widziałem otchłań to pełna refleksji, ale też bogata w opisy wypraw książka, która przypadnie do gustu miłośnikom literatury górskiej. To wciągająca, trzymająca w napięciu i opisująca prawdziwe wydarzenia oraz ludzi historia. Historia, którą czytelnik otrzymuje z pierwszej ręki – z ręki jednego z najlepszych współczesnych alpinistów.
Ta książka zawiera odpowiedź na pytanie, jak żyć, kiedy minie czas mierzenia się z najwyższymi górami tego świata i najmroźniejszymi zimami na ośmiotysięcznikach...
Simone Moro to dziś najgłośniejsze nazwisko w himalaistycznym świecie. Jest znany nie tylko z brawurowych wyczynów (pierwsze zimowe wejścia na ośmiotysięczniki...
Chcę, żeby od najmłodszych lat nauczył się kochać zmęczenie i porażkę, żeby rozumiał, jak są drogocenne i ważne, by ruszyć dalej z nową siłą. By wiedział, że są niezbędne do zwycięstwa.
Ależ to byłoby miłe, pomyślałem, gdyby świat był tak niewinny i skupiony na istotnych sprawach jak myśli dziecka...
Więcej