„Wojna to rzecz prosta (…) trzeba zabić, nim ciebie zabiją”. Z tą świadomością żołnierze armii Napoleona rozpoczęli kampanię rosyjską. Maleńki wycinek hipotetycznych wydarzeń stał się podstawą do napisania „Warunku”. Andrzej Rangułt jest kreowany na bohatera. Starannie maskowane błędy i wybryki oraz mocno eksponowane sukcesy czynią z kapitana niemal herosa, pierwszego kawalerzystę Rzeczypospolitej. Jednak Rangułt nadużywa cierpliwości swojego „opiekuna” – generała Lamonta. Uratować jego legendę może tylko pojedynek szwoleżera Rangułta z porucznikiem Semenem Hoszowskim. Pojedynek wyzuty z wszelkich honorów i ceremonii – bez gapiów i sekundantów, z bronią, która ma zabić na miejscu. Pojedynek wbrew woli obu antagonistów, zaplanowany najdokładniej przez Lamonta. Jedynym ratunkiem jest dezercja. Hoszowski ratuje z opresji Rangułta i razem z nim ucieka w głąb mroźnej Rosji. Dwaj żołnierze wojsk napoleońskich podejmują morderczą wyprawę, by przedostać się na Litwę, do domu Rangułta. I właśnie ta wyprawa stanowi olbrzymią część „Warunku” Eustachego Rylskiego. Podróż obfituje w mrożące krew w żyłach przygody (nie tylko dlatego, że akcja toczy się zimą 1812 roku, a bezkresne pustkowia Rosji nie budzą ciepłych uczuć. Bohaterowie, którzy od początku znajomości poczuli do siebie antypatię, teraz są skazani na siebie i od wzajemnej obecności uzależnieni. Wiedzą, że śmierć towarzysza eskapady oznacza tak naprawdę koniec ich obu. Dlatego „każdy myśli częściej o drugim”. „Warunek” to prosta a zarazem wzruszająca historia o ludzkim poświęceniu, przyjaźni i wytrwałości. Rylski uczy, jak za wszelką cenę dążyć do celu, jak czerpać siły z – wydawałoby się – nieistniejących już pokładów energii. Historia miejscami przypomina „Trylogię” Ale nie ma tu postaci budzących jednoznaczne uczucia. Nagłe zwroty akcji i zaskakujące rozwiązania sprawiają, że sympatia czytelnika kieruje się raz ku Hoszowskiemu, raz ku Rangułtowi. Od Sienkiewicza odróżnia Rylskiego z całą pewnością pisanie nie ku pokrzepieniu serc. Można odczytywać „Warunek” jako uniwersalną opowieść o człowieku. Rylski pokazuje, jak wiele i jednocześnie – jak niewiele – zależy od nas samych. Ujawnia rolę psychiki i moc woli życia. Mówi przecież, wkładając tę kwestię w usta jednego z bohaterów: „zginiesz wtedy dopiero, gdy sam tego zapragniesz”. Da się też traktować ten utwór jako rozprawianie się z formą – przecież przyczyną wszelkiego nieszczęścia stało się tu uleganie konwencji, poddawanie się schematom zachowań. Z całą pewnością „Warunek” przełamuje stereotypy. Podczas lektury niczego nie można się domyślić. „Bywa, że oczekujemy czegoś, co znamy z wyobrażeń raczej niż doświadczenia, a potem rzeczywistość nie potwierdza naszych nadziei”. Tu wszystko jest inne, niż się spodziewamy. I to jest jeden z wielu uroków „Warunku”.
Znać rękę mistrza. Gazeta Wyborcza Pałac książąt Rohatyńskich w Arancewie, schyłek roku 1812. Ślepy los wiąże ze sobą dwóch napoleońskich żołnierzy...
Początek lat dziewięćdziesiątych. Trzydziestokilkuletni warszawski notariusz odbywa wakacyjną wołżańską podróż. Jest gruntownie znudzony życiem i pracą...