Są powieści, które połyka się jednym tchem, choć czasem tego tchu może brakować. Są takie, które nie pozwalają spokojnie zasnąć, jeśli nie doczyta się do końca, choć oczy pieką i ręce drętwieją. Wariatkę Joanny Jodełki można zaliczyć do tej właśnie grupy powieści. Kryminał, thriller, powieść psychologiczna. A przede wszystkim – świetnie skonstruowana opowieść, w której główną bohaterką jest sama... pisarka, umieszczona w szpitalu psychiatrycznym po tym, jak straciła nad sobą panowanie.
Siedzi teraz pogrążona w obojętności, tępo patrząc przed siebie. Z marazmu wyciąga ją dopiero napisana przez nią przed wieloma laty powieść, która nigdy nie powinna się ukazać. A jednak ma ją teraz w ręku – świeżo wydrukowaną. Joanna czyta i przeszłość zaczyna do niej wracać. Fakty chcą mnie zabić czy tylko wyobraźnia?! Rzeczy, które się wydarzyły, czy te, które wydarzyć się mogły. Popsułam komuś szyki? Niechcący wyjawiłam prawdę? A może to coś zupełnie innego... Jedno jest pewne: ta książka, odgrzebana po latach, dziś niesie zagrożenie.
Narracja prowadzona jest z dwóch perspektyw – jako osobiste wyznanie bohaterki oraz jako relacja trzecioosobowa, co pozwala czytelnikowi nieco się zdystansować. Ale jest jeszcze jedna historia – przytaczana przez bohaterkę książka jej autorstwa. Joanna, czytając ją, przypomina sobie wydarzenia z przeszłości, próbując rozwikłać zagadkę i odgadnąć, kto jej może zagrażać.
Więcej zdradzić nie wolno. Wariatka to misternie spleciona intryga, złożona z pasujących do siebie elementów. Trudno ją wpisać w jakikolwiek schemat, wszystko tu jest świeże, na światowym poziomie. Porównanie do wydanych ostatnio książek najlepszych autorek kryminałów jest jak najbardziej zasadne. Smaczku historii dodaje to, że bohaterka jest pisarką, ogarniętą manią tworzenia. Pisze praktycznie przez cały czas, nie rozstając się ze swoim laptopem. Świetne są także scenki rodzajowe, w których Joanna bezczelnie manipuluje nowo poznanymi ludźmi, obnażając albo ich ukryte pragnienia, albo hipokryzję. Taka osoba, mówiąca prawdę prosto w oczy - i to obcym ludziom - może być naprawdę niebezpieczna. Jeszcze bardziej niebezpieczna może być napisana przez nią książka. To właśnie ona staje się osią całej fabuły, ma moc niszczenia spokojnego życia, obnażania prawdy o zbrodni dokonanej w przeszłości.
Całość czyta się z wypiekami na twarzy. Autorka posługuje się ciętym językiem, którego używa niczym ostrza. Rani, ale dociera do sedna. Niezwykły dar.
Powieść pokazuje, że słowa mają znaczenie. Mogą mieć także moc sprawczą, wpływać na decyzje ludzi, poruszać w nich chęć do działania. Mogą stać się skutecznym narzędziem manipulacji. To słowa decydują o tym, co jest prawdą, a co fałszem. Pytanie tylko: czy ktoś uwierzy wariatce?
Śmiertelne Dwa miliony za Grunwald, którego nie spodziewał się sam Matejko! I zapewne nawet w najczarniejszych snach nie mógł przypuszczać...
Z przepływającej przez Bangkok rzeki Chao Phraya zostają wyłowione zwłoki. Wkrótce siedem osób z całego świata otrzymuje tajemnicze koperty z zaproszeniem...