Przejmujące studium umierania
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą / zostaną po nich buty i telefon głuchy. Te przejmujące słowa ks. Jana Twardowskiego głęboko zapadają w nasze serca, zmuszają do refleksji nad kruchością życia i przemijaniem. Każdy z nas doświadczył utraty, każdy z nas kiedyś pożegnał matkę, ojca, babcię, męża, a może nawet dziecko. Niekiedy to rozstanie jest zaskakujące, w ułamku sekundy zostajemy pozbawieni bliskiej osoby, która pada ofiarą wypadku, ataku serca bądź zostaje zamordowana. Czasami jednak proces umierania trwa długo, choć dla pozostających na tym świecie, zbyt krótko, by się pożegnać, zbyt krótko, by się nacieszyć obecnością, nasycić w pełni.
Właśnie o takim odchodzeniu, o długim pożegnaniu, któremu często towarzyszyła nadzieja na odmianę losu, pisze Lisa Niemi Swayze – żona legendarnego aktora, znanego z takich filmów, jak „Dirty Dancing” czy „Uwierz w ducha”. Przez trzydzieści lat Patrick Swayze uświetniał swoją obecnością każdy film, a kolejne tytuły stawały się kinowymi przebojami. Umierając, pozostawił po sobie nie tylko legendę, ale i dziesiątki złamanych serc, w tym to jedno, które biło tylko dla niego.
Kiedy osiemnastoletnia Lisa składała przysięgę małżeńską, nie zastanawiała się nad złożoną obietnicą że cię nie opuszczę aż do śmierci. Po trzydziestu czterech latach małżeństwa słowa te zyskały inny wymiar, szczególnie w obliczu śmiertelnej choroby aktora. Wyrazem bólu po odejściu męża, a może też próbą pogodzenia się z jego utratą, swego rodzaju pożegnaniem, jest książka Walczyłam o Patricka. Opowieść o miłości i życiu po stracie. Opublikowana nakładem wydawnictwa Świat Książki pozycja to nie tylko przejmujące studium umierania, ale i zbiór cennych informacji na temat bezwzględnej choroby, jaką jest rak trzustki. To również garść wspomnień dotyczących Patricka, począwszy od spotkania w Houston Music Theater, w szkole tańca prowadzonej przez mamę aktora, przez wszystkie wzloty i upadki, aż do jego śmierci w 2009 r.
Teraz chcę mówić o nim. O Patricku takim, jaki był to, na tej ziemi. O moim cudownym mężczyźnie. Chce o nim opowiedzieć, zanim za bardzo się oddalę od naszej historii, zanim zapomnę, jak naprawdę wyglądały dwa ostatnie lata naszego wspólnego życia (…) – pisze Lisa, tłumacząc powody, dla których książka powstała. Mimo iż zasiadła ona do pisania sześć miesięcy po śmierci męża, to ból, a także rozgoryczenie, przebija z każdego zdania. „Dlaczego ja”? „Dlaczego mnie to spotkało?” Te pytania mogłaby sobie zadać autorka - szczególnie, że choroby przyszła w tym okresie, kiedy wraz z Patrickiem ponownie się do siebie zbliżyli. Nie jest bowiem tajemnicą choroba alkoholowa aktora oraz rozstanie pary, trwające prawie rok. Nie było jednak chwili, w której Lisa przestałaby kochać męża, choć lata spędzone wspólnie z pewnością obnażyły przed nią wszystkie wady aktora.
Żyliśmy, podążając za marzeniami - tak wdowa po aktorze opisuje pierwsze lata ich wspólnego życia, naznaczonego tańcem i ciężką pracą. Pisze również o utracie prywatności po emisji pierwszego miniserialu Patricka, „Północ-Południe”, a także o wielkim przeboju, jakim był „Dirty Dancing”. Te filmowe hity uruchomiły machinę popularności, która wciągnęła ich w swoje tryby, wymusiła odsłonięcie rąbka prywatnego życia, skłoniła do publicznych wypowiedzi i zaprzedania duszy branży filmowej.
Mimo popularności oraz idących za nią gratyfikacjami finansowymi, Patrick i Lisa pozostali normalnym małżeństwem, a nawet więcej – jedność ich dusz i umysłów wielu osobom wydawała się dziwna. Mówiono o nich, że są symbiotycznymi bliźniakami, szli bowiem ramię w ramię w dobrych i złych czasach. Dopiero rok 2003 przyniósł załamanie, kiedy alkoholizm Patricka przekroczył już wszelkie granice. Lisa zrobiła wówczas najmądrzejszą rzecz – wyprowadziła się, pokazując tym samym, że aktor musi zmierzyć się sam z konsekwencjami swojego picia. I zmierzył się, co więcej - wygrał walkę z alkoholem.
Niestety, nie dane im było długo cieszyć się ponownym życiem we dwoje. Już w Nowy Rok 2008 podczas pobytu w Aspen aktor nie był w formie, ale dopiero zachowanie męża podczas pobytu na ich ranczu w Nowym Meksyku poważnie zaniepokoiło Lisę. Badania tomograficzne wykonane w szpitalu wykazały narośl na trzustce. Były wyrokiem z odroczonym wykonaniem kary śmierci…
Eksperymentalna terapia, jakiej poddał się aktor, wykorzystująca inhibitor angiogenezy nowotworowej, początkowo przynosiła efekty i pozwoliła wytargować u Boga jeszcze kilkanaście miesięcy. Miesięcy spędzonych na wspólnej walce o każdy dzień, na wspólnych powrotach do przeszłości i cieszeniu się swoją obecnością. Książka Walczyłam o Patricka mówi o cierpieniu, o umieraniu, które nie zawsze wygląda godnie, o bólu samotności. To nie tylko sposób Lisy na poradzenie sobie z samotnym życiem, ale też pozycja niosąca głębokie przesłanie - właśnie to, które tak pięknie w słowa ujął ks. Jan Twardowski. Publikacja ta może przynieść oparcie tym, którzy podobnie jak Lisa zmagają się ze stratą, którzy składając obietnicę i że cię nie opuszczę aż do śmierci nie sądzili, że śmierci tej będą świadkami.