W walce o równość praw kobiety od lat stopniowo odnoszą coraz większe sukcesy. Feministki powoli przestają się kojarzyć większości społeczeństwa ze sfrustrowanymi starymi pannami. Płeć piękna chce mieć większe wpływy w polityce, żąda wyrównania płac, poprawy sytuacji matek, buntuje się przeciwko męskiej dominacji. Nie jest już tylko uroczym dodatkiem do mężczyzn. Przestaje dziwić kobieta za kierownicą tira czy kobieta stojąca na czele wielkiej firmy. A jednak są takie miejsca, gdzie kobieta nie ma prawa głosu, gdzie odmawia jej się możliwości kierowania samochodem, świat zaś ogląda ona niejako zza krat.
Quanta A. Ahmed jest lekarką i Pakistanką. W tej właśnie kolejności, bo o ile może poszczycić się wiedzą medyczną i bardzo dobrym wykształceniem w tej dziedzinie zdobytym w USA (z zakresu chorób wewnętrznych, pulmonologii, intensywnej opieki medycznej oraz leczenia zaburzeń snu), o tyle już jej znajomość świata muzułmańskiego i aspektów religijnych na kolana nie rzuca. Tym trudniejszy będzie przyjazd bohaterki do Arabii Saudyjskiej, gdzie zamierza ona podjąć pracę w jednym ze szpitali. Trochę ją ta przeprowadzka fascynuje, trochę - przeraża. Chwilowo nie ma jednak innego wyjścia. Amerykańska wiza wygasła i na przedłużenie pobytu w Stanach nie ma na razie szans.
Tęsknota za liberalną Ameryką jest silna, ale powoli ustępuje pod wpływem fascynacji na nowo odkrywanej Arabii oraz religii, która niby jest obecna w życiu Quanty, ale - jak się okazuje - wiele jej aspektów pozostaje dla kobiety tajemnicą. Nagle kończy się wolność. Ahmed trafia do świata obwarowanego zakazami, gdzie złamanie zasad karane jest z całą surowością. Priorytetem staje się kupienie abaji, okrycia oddzielającego grzeszną kobiecość od męskich, pożądliwych spojrzeń. Quanta stawia pierwsze nieporadne kroki. Dosłownie i w przenośni. Abaja krępuje jej ruchy, a niełatwe zasady ograniczają jej wolność jako człowieka, jako kobiety.
Burka albo (jak się ją nazywa w Arabii Saudyjskiej) abaja to cienka powłóczysta szata, która zakrywa ciało od stóp do głów. Zapina się ją pod szyją i w połowie klatki piersiowej, a jej części zachodzą na siebie, żeby nie było widać ubrania znajdującego się pod spodem. Abai towarzyszy szal, często tworzący z nią komplet, nazywany także hidżabem, który zakrywa głowę, a więc i włosy, pozostawiając twarz odkrytą. Niektóre kobiety dodatkowo noszą materiał zwany nikabem, który zasłania dół twarzy od grzbietu nosa. Wyobrażacie sobie biegać w czymś takim na zakupy? Albo na randkę? Ach, co ja piszę! Jaką randkę? Randki są nielegalne, spotkania w damsko-męskim gronie - karalne.
Dla kobiety mogło się skończyć domowym aresztem, a dla umawiającego się mężczyzny - deportacją albo więzieniem. Co więcej
mężowie i żony w Rijadzie nigdy nie wychodzili z domów bez świadectwa ślubu. W końcu nigdy nie wiadomo, kiedy
mutawwa'in, saudyjska policja religijna, stojąca na straży cnoty i moralności, zechce sprawdzić stopień pokrewieństwa pary. Nigdy nie wiadomo, kiedy funkcjonariusz zjawi się w pobliżu. W każdym razie lepiej by wówczas kobiety były porządnie ubrane (i niech żaden włos im się spod hidżabu nie wymknie!), a mężczyźni od kobiet trzymali się na dystans. W czasie, gdy Quanta przebywała w Rijadzie, policja miała pełne prawo do robienia nalotów na prywatne domy czy zabierania na przesłuchania podejrzanych o łamanie prawa koranicznego. Od kilku lat takie przesłuchania są zabronione. Teoretycznie, rzecz jasna.
Mutawwa'in walczą nawet z walentynkami, w przededniu święta zakochanych czyniąc naloty na kwiaciarnie, konfiskując czerwone róże, romantyczne pudełka czy misie.
W kraju niewidzialnych kobiet to fascynująca podróż do świata, który intryguje swoją egzotyką i przeraża surowością. Czytelnik wraz z autorką odkrywa kolejne punkty w twardym regulaminie dobrego muzułmanina. Życie kobiet w tym świecie nie jest łatwe. Tym samym szokuje pogoda ducha, jaka cechuje większość bohaterek tej książki. I nie chodzi tu o to, że te kobiety nie znają innej rzeczywistości, że - urodzone w Arabii Saudyjskiej - nie mają świadomości tego, że mogłyby żyć inaczej, cieszyć się większą swobodą i przywilejami, z których luksusu przeciętny Europejczyk nie zdaje sobie sprawy. Przeciwnie, większość kobiet z otoczenia Quanty stanowią osoby wykształcone, nierzadko za granicą. To wiara, to religia, tak mocno tkwiąca w ich sercach sprawia, że godzą się na swój niełatwy los. Szokować może fakt, że singielka, której marzeniem są zagraniczne studia, która chce zostać chirurgiem naczyniowym i dostaje taką szansę w postaci zaproszenia na uniwersytet w Toronto, może sobie pozwolić na wyjazd tylko w jednym przypadku: gdy zostanie mężatką lub przynajmniej się zaręczy. W przeciwnym razie nigdy nie uzyska zgody ojca na wyjazd, a jej marzenie nigdy się nie spełni. I nie liczy się to, że byłaby pierwszą kobietą-specjalistą w tej dziedzinie, że mogłaby pomóc przedstawicielkom swojej płci, uratować niejedno życie. Liczą się tradycja, szacunek, religijna zasada. Tu nie ma miejsca na negocjacje czy "tupanie nóżką".
Opowieść Quanty jest prawdziwą kopalnią wiedzy. Autorka zabiera nas na
hadżdż, pielgrzymkę do Mekki, obowiązkową dla każdego wyznawcy religii Mahometa. Razem z nią wędrujemy ulicami Rijadu, choć zwykle na tylnym siedzeniu samochodu z przyciemnionymi szybami, chroniącymi przed wzrokiem mężczyzn. Czasem zjawimy się na jakimś tajnym spotkaniu. A to kobiety znalazły chwilę na plotki i tańce, a to trafiło się jakieś tajne damsko-męskie spotkanie. Jest też trochę szpitalnych opowieści - wszak nasza bohaterka jest lekarką. Quanta zadaje mnóstwo pytań dotyczących religii, jaką wyznaje, choć niewiele o niej wie, a ludzie chętnie udzielają jej wyjaśnień. Łatwo wyczuć, że wierzą w to, co mówią, że ich wiara jest silna. Sporo w
W kraju niewidzialnych kobiet historii zdumiewających. Największy szok wzbudza reakcja mieszkańców Rijadu na wieść o ataku terrorystycznym na World Trade Center. Trudno nie poczuć niesmaku, gdy czyta się o wielkim wybuchu radości, o torcie zamówionym z tej okazji przez pacjentki szpitala.