Sylwia Chutnik zawsze pozytywnie zaskakiwała, tym razem jednak przeszła samą siebie. Tytułowe opowiadanie W krainie czarów to majstersztyk. A historia taka banalna: na działce umiera na zawał starszy człowiek. I cóż w tym dziwnego? Mało to starszych panów straciło życie podczas przycinania żywopłotu, szczególnie w upale? Dla Sylwii Chutnik staje się to jednak przyczynkiem do intymnej opowieści o śmierci, przemijaniu, dorosłości i rzeczach, które ludzie gromadzą przez całe życie, a które po ich odejściu przestają być do czegokolwiek potrzebne. Doświadczenie śmierci kogoś bliskiego jest zawsze przejmujące. Autorka potrafiła te emocje przekazać.
Tom zawiera także inne opowiadania, które powstały między innymi w ramach projektu Ars Cameralis Silesiae Superioris. Są to teksty dotyczące postaci związanych z Zagłębiem Dąbrowskim. Anna prowadzi frustrujące życie matki, żony i córki opiekującej się niedołężną matką. I znowu – sytuacja jakich tysiące. Ale w wymiarze sosnowieckim nabiera ona szczególnego znaczenia. Tu giną dzieci sfrustrowanych matek, a starsze osoby mają jeszcze w pamięci getto. Tam właśnie zmierza na wózku matka Anny. Opowiadanie przepełnione trudnymi do zdefiniowania emocjami. Kolejna jest Pola. Hollywoodzka supergwiazda, która utknęła w sosnowieckiej zapyziałej kamienicy na całe lata. Po wyjściu za mąż za sosnowieckiego hrabiego zniknęła z historii kina. Została po niej tylko pamiątkowa tabliczka. A gdyby tak Pola Negri wciąż tam mieszkała, czekając na samochód ze studia filmowego?
Pozostałe opowiadania były już publikowane w innych, lokalnych antologiach, ściśle są bowiem związane z danym miastem: Krakowem, Warszawą, Sosnowcem właśnie. Ich bohaterowie to zwykli ludzie, których los doświadczył brakiem możliwości realizacji swoich marzeń. Ich frustracja sięga zenitu. Jak w przypadku głęboko wierzącego mężczyzny, któremu do bycia księdzem przeszkadza tylko żona i jej matka. Zabija je więc, a potem odnajduje usprawiedliwienie w Biblii. Kobiety i mężczyźni różnie sobie radzą w sytuacjach stresowych. Chodzą na beznadziejne dancingi, podejmując próby poznania partnerki, rzucają się w ramiona przyjaciółki, by odegnać rozpacz po stracie męża, rozdają ulotki na ulicy, gdy uświadamiają sobie, że nie urodziły się po to, by odnosić sukcesy albo… gotują dzieci, by przetrwać widmo głodu.
W krainie czarów to nie tylko magia, ale i szara rzeczywistość, która momentami staje się koszmarem. W tekstach tych robi wrażenie przede wszystkim precyzyjny język, który oddaje dokładnie to, co powinien. Bez zbędnych ozdobników.
Warszawianki fundowały klasztory, budynki użyteczności publicznej, projektowały i rzeźbiły, uczyły nowe pokolenia, pisały książki i opiekowały się biednymi...
Czasami największą zemstą jest po prostu przeżyć. Na własnych zasadach, wbrew trudnościom, nie pytając o zgodę. Czasem, jak w przypadku Dzidki, nadejście...