Najnowsza powieść podróżnika, fotografika i reportażysty Artura Cieślara jest tak intrygująca, że nie sposób się od niej oderwać. Tworząc specyficzny przewodnik po Indiach, autor pokazuje ciemne strony kraju, który jest tak samo znany, jak i nieznany. Świątynie, zwierzęta, ludzie przewijają się przed oczami czytelnika w barwnej mozaice, która wydaje się nie mieć początku, końca ani stałych punktów.
Mateusz, wiedziony obietnicą złożoną umierającej przyjaciółce, rusza z jej prochami, ukrytymi malowniczo w pojemniku do przygotowania drinków, do miejsca, w którym Budda przeżył swoje objawienie. Od początku wiemy, że nie będzie to łatwa ani przyjemna wyprawa. Bo prawdziwe Indie nie są malowniczym obrazkiem, elementem folderu dla bogatych dzieci z Europy. Indie to kraj, który trudno zrozumieć, łatwo zaś znienawidzić. To miejsce bólu i cierpienia, nadziei i strachu, miejsce, które każe spojrzeć na europejską kulturę zupełnie inaczej, niż przywykliśmy.
Mateusz spotyka w swej podróży ludzi, którzy istnieją i nie istnieją, zanurza się w szaleństwie, traci siły i rozsądek, powracając do świata, który wydaje mu się coraz mniej oczywisty, coraz bardziej zagmatwany. Nie wie już sam, co jest jawą, a co jego złudzeniem. Szukając swej wewnętrznej iluminacji, natrafia na obszary, które przerażają i deformują wszystko to, co było dotąd oczywiste i pewne. Duchowość, która spada na Mateusza, nie jest ani łatwa, ani przyjemna. Nagle uświadamia sobie, że buddyzm, który rozumiał, jest czymś innym, jest prawdziwym zatopieniem się w świecie, z wszelkimi tego konsekwencjami.
Mateusz rusza do buddyjskich klasztorów, zachwyca się przyrodą, architekturą i pięknem poznawanego świata. Pije tłustą słoną herbatę i je ciastka o konsystencji i smaku surowej mąki wymieszanej z zimną wodą, przeżywa napad, rabunek i pobicie. Jego Indie są pełne szczurów, żebraków i wynędzniałych psów. A jednak to cudowna podróż po świecie tajemnic i wędrówka w głąb siebie, prawdziwa powieść drogi, zapis przeżycia i doznań, które stały się udziałem bohatera, wystawionego na niespotykane nigdzie indziej bodźce.
Warto zauważyć, że pomimo tego iż Ułuda traktuje o rzeczach ważnych i niełatwych, napisana jest językiem, który trafia do każdego odbiorcy w myśl zasady, że prawdziwie wielcy ludzie o rzeczach trudnych potrafią mówić wprost i na tyle zrozumiale, aby przekazywana przez nich mądrość trafiała do wszystkich. Doświadczenie reportażowe Cieślara, jego osobiste przeżycia i doskonała znajomość tematu sprawiają, że lektura Ułudy to dobre połączenie przyjemności z lektury i wiedzy, często niełatwej do zdobycia. Bo przecież niewielu z nas zna Indie tak dobrze, aby móc pisać o nich z dystansem, powściągliwością, ale i życzliwością.
Jeśli ktoś nie czuje się gotowy na rozważania o duchowości – a od tej, pisząc o Indiach, trudno jest uciec – to pozostaje ciekawa powieść o utraconej miłości, o rozczarowaniu i wyprawie na przysłowiowy kraj świata, gdzie wszystko jest odmienne, niezrozumiałe, a codzienność zmusza do nieustającej nauki i wiecznej pokory. Indie Cieślara to nie kraj znudzonych, podstarzałych hipisów, czy odkrywających swoje wnętrze zamożnych Amerykanów, spragnionych głębszych doznań. To świat, którego nie da się opisać, świat, który można tylko przeżyć.
A jednak to przeżycie także staje się problemem. Bo Cieślar zabiera nas w podróż, w której nie ma początku, ani końca, a oczywistości stają się ułudą. To podróż, którą warto odbyć. Jest jedyna w swoim rodzaju. Szczerze polecam.
"Kobieta metafizyczna" to zbiór 10 niezwykłych wywiadów Artura Cieślara ze znanymi kobietami różnych zawodów i temperamentów, wydawałoby się - różnych...
Odejście bliskiej osoby, to jedno z najtrudniejszych doświadczeń. Ludzie starają się z nim uporać na różne sposoby. Artur Cieślar, po odejściu Małgorzaty...