Proza terapeutyczna
Każdy, kto kiedykolwiek trenował biegi na długich dystansach, wie, że dla uczestników maratonu punktem krytycznym bywa często trzydziesty kilometr (choć miłośnicy prozy Murakamiego twierdziliby pewnie, że punktem tym jest kilometr trzydziesty szósty). Wówczas biegacze natrafiają na "ścianę" - ogarnia ich często zniechęcenie, tracą wiarę we własne siły, pogrążają się w marazmie, a często również rezygnują z wyścigu. Na ścianę natrafił również Radek - młody lekarz, który stracił pracę i którego opuściła ukochana kobieta. Nie ma on siły nawet na to, by oddać się swej wielkiej pasji - muzyce. Niegdyś bowiem Radek uwielbiał komponować piosenki dla swoich bliskich. Kolejne tygodnie bez pracy sprawiają, że mężczyzna popada w depresję. I choć decyduje się na podjęcie psychoterapii, ta jednak wydaje się nie przynosić szczególnie obiecujących rezultatów. Czy zmieni to trening do maratonu, na podjęcie którego namawia go przyjaciel? Czy przeciętny mężczyzna, który nigdy nie był wielkim miłośnikiem sportu, jest w stanie w ciągu trzech miesięcy treningu przygotować się do biegu na dystansie przekraczającym czterdzieści kilometrów? Co bieganie przyniesie Radkowi? Co przyniosą mu kolejne tygodnie?
Wbrew pozorom Trzydziesty kilometr nie przypomina nadmiernie spopularyzowanego ostatnio za sprawą znakomitej ekranizacji Poradnika pozytywnego myślenia. Stefano Redaelli nie skupia się bowiem na opisach sportowych zmagań, które mogły nużyć w przypadku książki Quicka. Samego biegania - zaznaczmy to wprost - w Trzydziestym kilometrze jest niewiele. Z jednej strony to wada - miłośnicy biegów długodystansowych mogą być przez to powieścią nieco rozczarowani. Wręcz prosi się, by temat zapowiedziany już w tytule nieco bardziej rozwinąć - tym bardziej, że powieść nie poraża objętością.
Z drugiej strony Trzydziesty kilometr za sprawą skupienia się na psychice bohatera okazuje się historią o wiele bardziej uniwersalną. Książka Redaellego jest bliższa rzeczywistości o wiele lepiej nam znanej niż w przypadku Poradnika pozytywnego myślenia - bo rzeczywistości polskiej, krakowskiej. Porzucenie przez ukochaną kobietę nie musi od razu nieść konsekwencji w postaci choroby psychicznej. Z kolei trening do maratonu nie jest gwarancją zdobycia zatrudnienia czy pozyskania czyjejś miłości, ale z pewnością pomóc może w kształtowaniu charakteru i wytworzeniu nawyku systematycznej, ciężkiej pracy - przede wszystkim nad sobą samym.
I to właśnie największa siła Trzydziestego kilometrza. Powieść Stefano Redaellego niesie prosty, jasny, lecz mocny przekaz. Nigdy nie jest za późno. Nigdy nie wolno tracić nadziei. Czasem pomoc w najtrudniejszych sytuacjach może przyjść z zupełnie nieoczekiwanej strony. Ale też warto pamiętać o tym, że losowi (Bogu, Opatrzności, szczęściu) trzeba nieco dopomóc. Na przykład poprzez regularną pracę nad samym sobą i nad własnym charakterem. Może słowa te brzmią przesadnie ckliwie, jednak Trzydziesty kilometr na szczęście taki nie jest. To niezła, autentycznie wzruszająca, bardzo, bardzo krzepiąca powieść. Nie tylko dla biegających na długich dystansach.