Recenzja książki: Tam, gdzie urodził się Orfeusz

Recenzuje: Piotr Piekarski

Można potraktować kolejną książkę Ałbeny Grabowskiej jako swoisty literacki przewodnik po Bułgarii, która w czasach PRLu była jednym z najpopularniejszych celów podróży zagranicznych Polaków, lecz dziś pozostaje raczej w cieniu bardziej egzotycznych krajów. Można też czytać tę książkę jak kolejną odsłonę popularnej opowieści o kobietach, które porzuciły niemal całe dotychczasowe życie, by odnaleźć się „na końcu świata” - tym bardziej wiarygodną, że po prostu prawdziwą. Ale „Tam, gdzie urodził się Orfeusz” to także opowieść o poszukiwaniu własnych korzeni, o odkrywaniu tego, kim się jest i o z pozoru drobnych czynnikach, jakie nas kształtują.

Autorka „Stulecia Winnych” swe charakterystyczne imię, oznaczające kwitnącą jabłoń, zawdzięcza właśnie bułgarskim korzeniom. To właśnie w Rodopach - krainie, w której urodzić się miał Orfeusz - Ałbena Grabowska spędzała jako dziecko wakacje. To tu powraca po latach, by wyremontować dom. To tu zabiera swoich czytelników, by opowiedzieć im, kim jest i skąd się wywodzi.

Nie znajdziemy jednak w „Tam, gdzie urodził się Orfeusz” żadnych „pikantnych” szczegółów z prywatnego życia pisarki. Owszem, są sympatyczne anegdoty i opisy perypetii związanych ze zderzeniem zwyczajów czy mentalności polskiej i bułgarskiej. Są również opowieści o przodkach pisarki, a także o członkach jej rodziny. Każda z nich jednak staje się punktem wyjścia do opowiedzenia historii zdecydowanie głębszej, ważniejszej.

Książka podzielona jest na kilkadziesiąt niewielkich rozdzialików i tak naprawdę każdy z nich stanowić mógłby niezależną opowieść - zgrabny felieton w popularnym czasopiśmie. Grabowska - to charakterystyczne dla jej pisarstwa - choć pozornie posługuje się językiem najzupełniej potocznym, tak naprawdę cyzeluje swą opowieść, nie pozostawiając miejsca na zbędne słowa i prowadząc czytelnika do - często - zaskakującego zakończenia. Tak jak na przykład w rozdziale „Całe miasto kibicuje mojemu mężowi”, gdy wszyscy okoliczni mieszkańcy śledzą biegowe treningi Michała, a tymczasem on… nie dostrzega nikogo.

Za sprawą książki Ałbeny Grabowskiej mamy też okazję śledzić codzienne życie w Czepełare, możemy poznać jej sąsiadów, odkryć tutejsze tradycje, legendy, wierzenia. Nie może w tej historii zabraknąć miejsca dla Orfeusza - na opowieść o jego wielkiej miłości do Eurydyki, ale też na poszukiwanie miejsca pochówku śpiewaka. Jest miejsce na historię regionu, ale i na opis natury, która w życiu Bułgarów odgrywa niepoślednią rolę.  Jest gościnność i bezpośredniość, które charakteryzują mieszkańców Rodopów. Jest - wreszcie miejsce - na opis tego, jak smakuje tu życie - nie tylko przez pryzmat rakiji, regionalnego wina czy przepisów kulinarnych, uzupełniających książkę. Ten, kto spróbuje tego smaku, nie porzuci lektury aż do ostatnich stron.

Kup książkę Tam, gdzie urodził się Orfeusz

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Tam, gdzie urodził się Orfeusz
Książka
Inne książki autora
Ostatnia chowa klucz
Ałbena Grabowska0
Okładka ksiązki - Ostatnia chowa klucz

Małe miasteczko, zwykły poniedziałek, wieczór. Grupa nastolatek spotyka się na opuszczonym poddaszu. Jedna z nich przechodzi inicjację, która...

Stulecie Winnych. Ci, którzy wierzyli
Ałbena Grabowska0
Okładka ksiązki - Stulecie Winnych. Ci, którzy wierzyli

Ci, którzy wierzyli                Tom III sagi   W roku 1971, nieopodal...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy