O ważnych sprawach niekoniecznie należy mówić podniosłym i pełnym patosu językiem. Udowadnia to w swojej poruszającej powieści „Szukając Noel” Richard Paul Evans. Książka ta z pewnością dostarczy czytelnikowi wielu wzruszeń oraz pokaże, że nic w życiu nie dzieje się przez przypadek.
Mark Smart, dwudziestokilkuletni mężczyzna wyjeżdża z rodzinnego miasta w Alabamie by rozpocząć studia w Salt Lake City. Czesne okazuje się jednak bardzo wysokie, a pogodzenie pracy z nauką – niemożliwe. Rezygnuje więc ze studiów, postanawiając jednak, że jak tylko uzbiera potrzebną ilość pieniędzy, natychmiast na nie wróci. W tym samym jednak czasie umiera matka Marka. Chłopak dowiaduje się o jej śmierci dopiero dwa dni po pogrzebie. Kiedy Mark myśli, że już nic gorszego nie może mu się przytrafić, otrzymuje list od swojej dziewczyny, że ta zaręczyła się i planuje ślub. Załamany i z bolącym sercem chłopak planuje samobójstwo. Po drodze do domu w mroźny, zimowy wieczór psuje mu się samochód. Zostawiwszy go na poboczu drogi rusza do pobliskiej restauracji. Tam zastaje młodą kelnerkę, która serwuje mu gorącą czekoladę i wysłuchuje jego problemów. Chłopak natychmiast zakochuje się w Macy i zaczyna się z nią spotykać. Dowiaduje się, że dziewczyna nie miała łatwego życia. W dzieciństwie została oddana do adopcji. Jej jedynym marzeniem jest odnalezienie młodszej siostry. Mark postanawia pomóc Macy w poszukiwaniach.
Podstawowym atutem autora jest nieustanna gra na emocjach czytelnika. Nie ma bowiem w książce fragmentu, rozmowy między postaciami oraz przemyśleń bohaterów, które nie wzbudzałyby żywych i gwałtownych uczuć czytelnika. A tych pojawia się cała gama. Do wzruszenia, które towarzyszy czytelnikowi na każdym niemal kroku, dołączają łzy radości, ale także smutku. Są też w powieści momenty wywołujące na ustach czytelnika uśmiech, ale znacznie częściej pojawia się w niej refleksja nad własnym życiem.
Bohaterowie powieści Richarda Paula Evansa to zwyczajni, aczkolwiek doświadczeni przez życie młodzi ludzie. Mark boryka się z trudnościami finansowymi, nie może z tego powodu podjąć studiów oraz jest skłócony z ojcem. Macy pragnie odnaleźć siostrę, której w zasadzie nie pamięta. Pamięta za to krzywdy jakich doznała od rodziców adopcyjnych oraz trudności, na jakie natrafiła po ucieczce z ich pełnego nienawiści domu. Wzruszeń dostarczają czytelnikowi także sylwetki bohaterów drugoplanowych. Czytelnik poznaje przyjaciółkę i współlokatorkę Macy, kobietę w średnim wieku, która cierpi na nowotwór. Kiedy Macy odnajduje swojego biologicznego ojca, okazuje się, że także i ten jest śmiertelnie chory.
Fabuła powieści Richarda Paula Evansa przypomina inne, należące do tego gatunku publikacje. Główni bohaterowie, młode skrzywdzone przez los osoby, próbują na nowo ułożyć sobie życie. Planując swoją przyszłość każdego dnia, chociaż nieświadomie ciągną za sobą niczym cień, traumę przeszłości. Muszą w końcu odpowiedzieć sobie na ważne pytanie: czy doświadczone w dzieciństwie krzywdy pozwolą im na szczęśliwe życie w rodzinach, które pragną założyć?
Macy i Mark spotykają się zupełnym przypadkiem, jednak wierzą, że to nie szczęśliwe zrządzenie losu, ale że Bóg tak skierował ich ścieżki, że w końcu się przecięły. „Szukając Noel” to powieść, która nie pozwoli czytelnikowi przejść wobec niej obojętnie. Każdy, kto sięgnie po książkę Evansa, znajdzie w niej radę, mądrość lub zwyczajne zdanie, które każe mu zastanowić się nad własnym życiem, decyzjami, wyborami lub po prostu uświadomić sobie, że jest człowiekiem szczęśliwym i spełnionym, a za to powinien dziękować Bogu.
Kiedy po śmierci żony Alan postanowił sprzedać wszystko, co miał, i rozpoczął swoją przedziwną pieszą wędrówkę przez kontynent, nie wiedział, co...
Co może zrobić człowiek, który wszystko stracił? Alan postanowił wybrać się na wędrówkę, bez szczególnego planu i celu. Nie wiedział...