M.M. Perr opowiada historię, która robi wrażenie. Świetny temat, ciekawy bohater, imponujące tło historyczne. I ta jedna rzecz, którą tak trudno uchwycić: klimat tajemniczości, czegoś zagadkowego. Szpital św. Judy naprawdę porywa. To wymarzona lektura na jesień i zimę!
Koniec XIX wieku. Inspektor Franciszek Eber przybywa do położonego w górach szpitala św. Judy. Szpitala dla obłąkanych. Sam policjant przyjeżdża tam prywatnie, ma bowiem do dyrektora placówki nietypową prośbę – mężczyzna ma wykonać operację mózgu, by usunąć z jego głowy kawałek pocisku. Franciszek szybko odkrywa, jak niezwykłym miejscem jest szpital. I jak wiele łączy go z pacjentami… Tymczasem ze względu na opady śniegu placówka zostaje odcięta od świata, a jedna z pracownic odkrywa rozczłonkowane ciało… W ten sposób Eber i inni pacjenci pozostają w budynku zdani na siebie, ze świadomością, że wśród nich grasuje morderca. A to nie jedyny problem!
Już od samego początku autorka wkręca czytelników w niezwykłą atmosferę miejsca, które skrywa tajemnicę. Kiedy Eber jedzie do szpitala, lokalsi zachowują się, jakby miał zamiar przenocować w pałacu samego Drakuli. Mówią o szpitalu z przestrachem. Sami, z własnej woli, nie przekroczyliby progu tego miejsca.
Eber nie ma problemów ze zdrowiem psychicznym. Jest inspektorem policji. Szybko jednak odkrywa, że pacjenci szpitala to zwyczajni ludzie. Można się do nich przywiązać, można ich szczerze polubić. A na pewno nie należy ich wykluczać czy stygmatyzować. Pojawienie się mordercy i poczucie odcięcia od świata wpływa jednak negatywnie na atmosferę. Eber czuje się zagubiony, na dodatek jest zdany na siebie. Wie, że w szpitalu dzieje się coś dziwnego. I nie ma to związku z szaleństwem… To czyjeś knowania, złe intencje. Inspektor drąży i jednocześnie coraz mocniej zacieśnia więzi z Heleną, córką hrabiego Krayewskiego. Sprawa staje się więc osobista.
M.M. Perr tą historią fascynuje. Mistrzowsko rozplanowała każdy element powieści: począwszy od miejsca akcji, poprzez bohaterów, a skończywszy na intrydze. Trzy mocne filary, które sprawiają, że zatopiłam się bez reszty, chłonąc każdy rozdział z równym zainteresowaniem. Franciszek Eber przypadł mi do gustu. Wzbudził zaufanie, chciałabym mieć go po swojej stronie. I jednocześnie życzę mu zdrowia. Każdy, kto miał kiedyś problemy zdrowotne, wie, jak bardzo zmieniają one życie. A ten bohater zasługuje na to, by być w pełni sił! Urzekło mnie jego człowieczeństwo, zaangażowanie.
Szpital św. Judy poza świetnie poprowadzoną akcją hipnotyzuje atmosferą niepewności, zagadki, zagrożenia. Poczułam te same ciarki, które towarzyszyły mi podczas oglądania filmu Wyspa tajemnic – a jest to jedna z najlepszych rzeczy, jakie widziałam!
Czytajcie. Polecam, bo to proza wyśmienita, bogata, inteligentna. Wiele wnosi i zostaje w pamięci.
W turystycznej miejscowości Wicierz na brzegu morza młoda rodzina znajduje zwłoki. Denatką okazuje się matka warszawskiego radnego. Mężczyzna nie wierzy...
W gęstym lesie otaczającym małą miejscowość Buków wydarza się tragedia. Na jednym z drzew zostaje znalezione wiszące ciało dziewiętnastoletniej Jagody...