Recenzja książki: Syrena
Letni wyjazd do domku nad jeziorem w prowincjonalnej miejscowości Winter Harbor miał być dla Vanessy Sands i jej starszej siostry okazją do błogiego lenistwa i beztroskiej zabawy z przyjaciółmi. Wymarzone wakacje jednak szybko zamieniają się w koszmar, gdy martwe ciało Justine zostaje wyłowione z morza. Wszystko wskazuje na to, że nastolatka po wykonaniu skoku z urwiska nie była wstanie poradzić sobie z silnymi prądami morskimi i w rezultacie utonęła. Pogrążona w smutku Vanessa nie wierzy w oficjalną przyczynę śmierci siostry i postanawia na własną rękę odnaleźć prawdziwą przyczynę zgonu Justine. Z pomocą przychodzi jej dwójka chłopców z sąsiedztwa – Simon i Caleb. Bohaterowie odkrywają, że Winter Harbor wcale nie jest bezpieczny miejscem, a Justine to nie jedyna ofiara, która tego lata straciła życie w kurorcie.
Z pewnością na dźwięk słowa "syrena" większości współczesnych nastolatków przychodzi na myśl znana wszystkim bohaterka disneyowskich bajek, Ariel. Pływająca wśród raf radosna postać pozostawiła pozytywny wizerunek morskich nimf. Tricia Rayburn, pisząc swoją debiutancką powieść, posłużyła się wyobrażeniem syren znanym z mitologii. Stworzenia przybierają w jej książce postać atrakcyjnych i podstępnych uwodzicielek, które wiodą mężczyzn do nieuchronnej zguby. Za doskonały przykład może posłużyć Zara, która jawnie posługuje się swoją urodą dla osiągnięcia zamierzonych celów.
Syrena to jedna z niewielu powieści z gatunku literatury młodzieżowej, która ma tak znakomicie rozwinięty wątek kryminalny. Pisarka fantastycznie sposób poradziła sobie z opisaniem poszukiwań i dochodzenia, prowadzonego przez głównych bohaterów. Co więcej, połączenie motywów baśniowych, mitologicznych i kryminalnych wypada naprawdę interesująco. Z całą pewnością książka Tricii Rayburn nie należy do przeciętnych powieści
paranormal romance, które w ostatnim czasie zalewają polski rynek wydawniczy.
W książce brak jednak jasnego opisu życia syren. Z fabuły można wywnioskować, że morskie nimfy mogą przebywać zarówno w wodzie, jak i na lądzie, gdzie do przetrwania potrzebna jest im tylko słona woda. Autorka nie wyjaśniła natomiast, czy kobiety, przebywając w głębinach, zmieniają swoją postać. Sprawa występowania u syren rybiego ogona, budowy ich ciała czy życia codziennego jest niezmiernie interesująca, tu zaś została potraktowana niejako "po macoszemu".
Wspomnieć należy też o głosie starszej siostry, który główna bohaterka często słyszy w swoich myślach. Nie wiadomo, czy jest on tylko wynikiem wybujałej wyobraźni dziewczyny, czy też próbą kontaktu zmarłej Justine z żyjącą rodziną. Vanessa zresztą na kartach książki przechodzi znaczną metamorfozę. Pierwsze strony przedstawiają nastolatkę jako bojaźliwą, nieśmiałą i tchórzliwą, natomiast wraz z rozwojem akcji jej charakter ulega zmianie.
Tricii Rayburn udaje się stworzyć w swojej powieści naprawdę mroczną atmosferę. Oryginalny pomysł i lekkie pióro autorki skłaniają do sięgnięcia po tę powieść. Pierwsza część trylogii o syrenach, choć nie jest wymagającą lekturą, z pewnością usatysfakcjonuje każdego miłośnika historii z dreszczykiem.
Sprawdzam ceny dla ciebie ...