Recenzja książki: Świnia w Prowansji. Dobre jedzenie i proste przyjemności w południowej Francji

Recenzuje: Skarletka

Powiedzmy to od razu: "Świnia w Prowansji" mnie urzekła. Po pierwsze: okładką, po drugie: tytułem, po trzecie: treścią. Autorka pisze o swoim życiu w tym malowniczym zakątku Francji, ale nie w dobrze znanym stylu: "znudzona Amerykanka zakochuje się w prowansalskim winie i zachodach słońca", nie: tu zupełnie nie ten klimat. Georgeanne Brennan szczegółowo opisuje, jak przyrządza się tradycyjne potrawy z tego regionu, sama wyrabiała przez jakiś czas sery z koziego mleka według starych receptur, hodowała kozy i tytułową świnię. Dla niej gotowanie i życie na wsi było przede wszystkim powrotem do korzeni: ona i jej rodzina jedli to, co sami zebrali lub co udało im się wyhodować. Jedzenie zaś miało w sobie coś niezwykłego: zaspokajało głód, ale też łączyło ludzi przy wspólnym stole. Daleko jednak tej książce do sentymentalnych klimatów i swojskich, sielskich obrazków: czytelnik uzyskuje na przykład szczegółowy opis świniobicia i tego, co dalej działo się z mięsem... Informacje te mogą okazać się dość szokujące, ale jednak, mimo wszystko, ciekawe.

Co ważne, opisane historie miały miejsce około czterdzieści lat temu, cały czas ma się więc świadomość, że opisywanego świata już nie ma, że autorka przedstawia go takim, jakim został przez nią zapamiętany, rekonstruuje tamten okres. Dodam też, że dom w Prowansji nie był jedynym miejscem zamieszkania Georgeanny Brennan: przez większą część roku mieszkała ona w Stanach Zjednoczonych, gdzie pracowała. Warto też zaznaczyć, że o opisywanych potrawach czyta się świetnie, nawet jeśli o większości z nich nigdy wcześniej się nie słyszało. Autorka jest bowiem przede wszystkim znana nie jako pisarka, a autorka książek kucharskich, prowadzi też szkołę gotowania. I to naprawdę widać.

Na zachętę - chociaż wydaje mi się, że miłośników kuchni, gotowania i jedzenia nie muszę długo zachęcać - przytoczę wypowiedź Roberta Makłowicza na temat "Świni...":

Anglosasi kochają Prowansję, a prawdziwie spełnieni w tej miłości czują się dopiero wówczas, gdy kupią sobie dom we Francji i napiszą o tym książkę. Bez obaw jednak, "Świnia w Prowansji" nie jest kolejną enuncjacją maklera giełdowego z Londynu czy Bostonu, zachwycającego się naiwnie dźwiękiem cykad i smakiem pomidorów.

Pochodząca z Kalifornii Georgeanne Brennan to uznana autorka książek kulinarnych, swą kulturową, która swą przygodę z najpiękniejszym regionem Francji rozpoczęła już w roku tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym, więc dobrze wie, o czym pisze. Na tyle dobrze, że w trakcie łapczywej nocnej lektury spożyłem słoik oliwek, pół pęta francuskiej kiełbasy, kilka kieliszków różowego wina z departamentu Var, zamarynowałem schab w szałwii oraz rozmarynie, a tylko nad wyraz późna pora powstrzymała mnie przed sięgnięciem po calvados.

Brzmi ciekawie, prawda?

PS W dość nietypowy sposób zostały w tej książce ponumerowane strony: na dole po prawej stronie pod tekstem znajduje się nie jedna, a dwie cyferki. Ot, ciekawostka.

Kup książkę Świnia w Prowansji. Dobre jedzenie i proste przyjemności w południowej Francji

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Świnia w Prowansji. Dobre jedzenie i proste przyjemności w południowej Francji
Recenzje miesiąca
Cienie. Po prostu magia
Katarzyna Rygiel
Cienie. Po prostu magia
Lato drugich szans
Dagmara Zielant-Woś
Lato drugich szans
Suplementy siostry Flory
Stanisław Syc
Suplementy siostry Flory
Upiór w szkole
Krzysztof Kochański
Upiór w szkole
Piwniczne chłopaki
Jakub Ćwiek
Piwniczne chłopaki
Dolina Marzeń. Przeszłość
Katarzyna Grochowska
Dolina Marzeń. Przeszłość
Szczerbata śmierć
Arkady Saulski
Szczerbata śmierć
Bez litości
Michał Larek
Bez litości
Z okruchów nadziei
Anna Siedlecka
Z okruchów nadziei
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy