Recenzja książki: Stażystka

Recenzuje: Justyna Gul

W łóżku z JFK


Ktokolwiek wierzy w sprawiedliwość na świecie, ten jest fałszywie poinformowany – mawiał prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki, John Fitzgerald Kennedy. Ten charyzmatyczny i pełen uroku oraz wdzięku osobistego przywódca, zwany „JFK”, znany jest nie tylko z błyskotliwej kariery politycznej i tragicznej śmierci z rąk zamachowca. Jako małżonek zjawiskowo pięknej Jacqueline Lee Bouvier Kennedy Onassis zasłynął z licznych romansów i niezaspokojonego apetytu seksualnego.


Po śmierci prezydenta na przestrzeni lat powstało wiele opracowań biograficznych, dających świadectwo jego politycznego geniuszu, ale także ludzkich słabostek, które zresztą naród skwapliwie tolerował i wybaczał przez lata. Wśród nich jest również książka Mimi Alford, a właściwie Marion Beardsley Fahnestock Alford, która za czasów prezydentury JFK nie tylko odbywała staż w Białym Domu, ale miała trwający wiele miesięcy romans z Kennedym. Stażystka opublikowana nakładem wydawnictwa Znak, to próba rozliczenia się z przeszłością i uporania z tajemnicą, która przez wiele lat ciążyła autorce.


Srodze zawiodą się ci, którzy po książce oczekują miłosnych wyznań Mimi, pikantnych wspomnień, stron ociekających seksem czy perwersyjnych gierek. Autorka nawet nie próbuje koloryzować faktów, zdaje raczej suchą relację ze związku z prezydentem, nie wahając się obnażyć mrocznej strony jego osobowości. Ta książka zawiera prywatną historię, która przypadkiem zyskała także publiczne oblicze. A ja nie chcę, by to publiczne oblicze – przez które zostałabym zapamiętana wyłącznie jako zabawka prezydenta – zdefiniowało osobę, którą jestem – pisze autorka.


We wstępie Mimi wyjaśnia, że tekst ten zapewne nigdy nie ujrzałby światła dziennego, gdyby nie publikacja autorstwa Roberta Dalleka, w której wspomniana została „wysoka, smukła i piękna” dziewiętnastoletnia studentka, kochanka prezydenta. Kiedy ruszyła medialna machina, zaś dziennikarze niczym sępy rzucili się na gorący temat, Mimi postanowiła przerwać milczenie i przedstawić własną wersję wydarzeń. Historia, którą czytamy, rozpoczyna się zatem latem 1962 roku, kiedy Mimi rozpoczyna wakacyjny staż w biurze prasowym Białego Domu. Romans, który rozpoczął się cztery dni później i trwał przez niemal półtora roku, został zakończony dopiero śmiercią Kennedy'ego w listopadzie 1963 roku, choć właściwie wypalił się już dużo wcześniej.


Zagadką pozostanie zapewnie powód, dla którego nieśmiała i naiwna studentka, wychowana w konserwatywnej rodzinie, bez większych umiejętności, trafiła prosto zza biurka do prezydenckiego łóżka. I to dosłownie, bowiem uwiedzenie Mimi nie odznaczało się ani subtelnością, ani romantyzmem, nie trwało też dłużej niż jeden dzień. Jeszcze w południe zaszokowana wyróżnieniem pływała z prezydentem w basenie, zaś wieczorem ubierała bieliznę po odbytym stosunku. (…) Okoliczności towarzyszące mojemu pierwszemu razowi trudno było uznać za zwyczajne – pisze Alford, dodając – Nawet w najśmielszych marzeniach nie przypuszczałam, ze zrobię to ze starszym mężczyzną – a co dopiero z kimś z pokolenia moich rodziców. A co dopiero z prezydentem Stanów Zjednoczonych!


Nie da się ukryć, że dynamiczny prezydent z Massachusetts posiadał niezwykły urok oraz autorytet, który szedł w parze ze sprawowaną władzą. Mimi sama przyznaje, że nie istniało racjonalne uzasadnienie jej zachowania, była też pewna jednego – nie kochała JFK. Być może jego sposób bycia, pozwalający poczuć się wyjątkową każdej osobie z jego otoczenia tak ujął nastolatkę, być może – jak wiele innych – dała się uwieść prestiżowi administracji Kennedy`ego. Ta „gorączka Białego Domu”, na którą „chorowało” wielu współpracowników prezydenta, nie pozwalała jej zakończyć romansu nawet wówczas, kiedy wróciła do college`u, a także wówczas, kiedy przyjęła oświadczyny Tony`ego Fahnestocka. Nigdy nie padły pomiędzy nią a JFK zapewnienia uczuć, nigdy w uprawianie seksu nie wkradła się miłość, nie było planów czy wspólnych marzeń. Znałam swoją rolę i dobrze ją odgrywałam – konstatuje Alford, przyznając jednocześnie – Prowadziłam podwójne życie i każda z jego odsłon mi się podobała.


Trudno jest rozpatrywać Stażystkę Mimi Alford z punktu widzenia jej walorów literackich. Jest to raczej kontrowersyjna, choć nieco mdła relacja, odsłaniająca kulisy skandalizującego romansu, pieczołowicie ukrywanego przed prasą, choć stanowiącego tajemnicę poliszynela.


Nie znajdziemy w książce opisów stanu ducha Mimi, rozterki są tu raczej marginalne i chwilami ta beznamiętność może razić czytelnika. Może to czterdzieści lat utrzymywania sekretu przed światem pozwoliło nabrać autorce dystansu do sprawy? Szkoda tylko, że wspominając swój związek z prezydentem, autorka nie skupiła się na tym, jakim był człowiekiem, jakim politykiem, ograniczając się tylko do kilku opinii czy epizodów świadczących o fetyszach prezydenta. Co zatem da nam lektura Stażystki? Niestety służyć może wyłącznie zaspokojeniu naszej ciekawości i żądzy wiedzy o łóżkowych ekscesach prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jako alternatywa dla przeglądania plotkarskich magazynów bądź śledzenia portali o życiu gwiazd – bezcenna.

Kup książkę Stażystka

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Stażystka
Autor
Książka
Stażystka
Mimi Alford
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy