Operacja Rasputin
Przyszłość - XXIV wiek. Ludzie ponuro szwendają się w Kosmosie, odkrywszy metodę szybkiego podróżowania po rozległych przestrzeniach Wszechświata. Zasiedlając Kosmos, natrafiają na Obcych - na mniej lub bardziej rozwinięte, wcale nie tak liczne cywilizacje. Na ślady tych, którzy z niewiadomego powodu zniknęli, jak kiedyś dinozaury na Ziemi. Wszechświat chyba nadal się rozszerza, ale ludzie się tym zbytnio nie martwią. W perspektywie czasowej śmiertelnego człowieka nie ma to specjalnego znaczenia. Ludziska wszędzie za to zostawiają ślady swojej bytności - na przykład: śmieci. Kilkadziesiąt skolonizowanych planet należy do Konfederacji Terrańskiej, związku, w którym trwa tak bardzo ludzka, a może raczej - inteligencka (czyli związana z inteligencją) niekończąca się walka o wpływy. Jedna planeta, Bakunin, szczególnie miłująca pokój i wolność, nie chce być częścią potężnego związku niezależnych planet. Jej mieszkańcy żyją tak, jak chcą, bez jednej, wybieranej demokratycznie lub nie władzy, bez narzucanych im dla ich dobra praw i obowiązków, bez kontroli odpowiednich służb. Czy może dziwić, że słynący z produkcji i efektywnego handlu bronią Bakunin staje ością w gardle przywódcom Konfederacji?
Dymitrij Olmanow ma w rękach władzę... By ją utrzymać, musi być zawsze czujny, nieugięty, bezwzględny. Taki musi też mieć image. Tylko wtedy, kiedy nikt - poza Ambrosem, osobistym ochroniarzem, zrekonstruowanym ze zdewastowanego ciała - nie może pozwolić sobie na wątpliwości, refleksje, chwile osobistej zadumy. Jest szefem Ziemskiej Rady Wykonawczej (ZRW) - czegoś w rodzaju tajnej policji, wojska, zbrojnego ramienia Konfederacji.
Słabością Olmanowa są Dolbrianie - wysoko rozwinięta cywilizacja Obcych, po której pozostały tylko liczne ślady na różnych planetach, wśród nich Twarz, gigantyczny policeramiczny posąg na Marsie. Dymitrij nie wie, że tę jego słabość zna jeszcze ktoś, kto nie żywi wobec niego ciepłych uczuć. Taka niewiedza w przypadku szefa ZRW nie jest, jak możemy się domyślać, niczym dobrym.
Operacja Rasputin dotyczy właśnie Bakunina. Planety stwarzającej problemy, również ekonomiczne. ZRW podejmuje działania przeciw niezgodnemu z duchem własnych praw porządkowi. Pierwszym etapem ma być wrogie przejęcie pewnej firmy, Godwin Arms and Armaments. Przejęcie za wszelką cenę, również za cenę krwi. Choć niektórzy członkowie Konfederacji są przeciwni, większość popiera operację. Machina zostaje wprawiona w ruch. Krążownik z komandosami na pokładzie podstępem atakuje GA&A, jego siedziba zostaje przejęta, a pracownicy - w większości cywile - wzięci do niewoli. Prezesowi korporacji, Dominicowi Magnusowi, udaje się uciec dosłownie w ostatniej chwili. Ten nienawykły do porażek półczłowiek o ciele wzmocnionym nowoczesną technologią nie zamierza się poddać, choć polują na niego świetnie wyszkoleni i zmotywowani komandosi pułkownika Klausa Dachama. Nie dość, że nie ucieka, to jeszcze podejmuje działania przeciwko oddziałom Konfederacji. Okazuje się, że może liczyć na różne osoby, mało kto bowiem na Bakuninie lubi Konfederację. Z drugiej strony dość szybko okazuje się, że w jego szeregach działa wyrafinowany zdrajca. Pytanie: kto nim jest?
Oto mamy przed sobą Spekulanta (1995) pierwszą część trzytomowego cyklu Wrogie przejęcie (The Hostile Takeover Trilogy) Andrew S.Swanna, powieść s-f z nurtu anarchokapitalistycznego. Jest to zasadniczo space opera, która jednakże we wprowadzającej w cykl książce nie może jeszcze olśnić rozmachem wizji. Mamy tu jednak zapowiedź przyszłych wydarzeń, które powinny wykroczyć poza ciekawą, ale jednak lokalną, ograniczoną operację militarną na Bakuninie.
Co najważniejsze, powieść czyta się bardzo dobrze. Nie jest ona przeładowana teoretycznymi rozważaniami, pogłębioną psychologią postaci, tłumaczeniem szczegółów technicznych i technologicznych. To przede wszystkim powieść akcji. Choć w tle wydarzeń mamy intrygi polityczne, to zasadniczą sprawą w Spekulancie jest działanie, walka, opór, mierzenie się z oporną materią. Ciekawa fabuła i dobrze przemyślane rysy postaci są podstawowym atutem książki. Mamy kilka równoległych wątków, niezbyt zagmatwanych. Mamy krótkie, dynamizujące lekturę rozdziały ze znaczącymi tytułami i mottami. Część z nich to swoiste ironiczne, a nawet cyniczne komentarze do treści danego rozdziału, inne to cytaty ze znanych postaci, niektóre autentyczne, inne - wymyślone. Mówiące wiele o ludzkiej naturze, o złu drzemiącym w człowieku, o prawach społecznych i ekonomicznych, o zasadach rozwoju cywilizacji. W poszczególnych rozdziałach pewne teorie czy myśli nie są zbyt mocno rozwijane, raczej ilustrowane są wydarzeniami. Dominuje wartka akcja, ubarwiona słownymi i technicznymi fajerwerkami. Swann nie tłumaczy szczegółowo i naukowo, jak działają różne urządzenia, po prostu zastajemy pewien świat i przyjmujemy go takim, jakim jest. Podobnie rzecz ma się z Obcymi, którzy są opisywani, ale raczej poprzez ich widoczne cechy zewnętrzne, bez głębszego wnikania w psychikę, kulturę, osiągnięcia techniczne.
O atrakcyjności wielu naprawdę wciągających powieści tak naprawdę decydują postaci. Nie inaczej jest w Spekulancie. Mamy tu całą galerię intrygujących osobowości wielu istot, bo są wśród nich również Obcy i stwór z zaimplementowaną Sztuczną Inteligencją. W chwilach zwolnienia tempa wydarzeń bohaterowie wracają do przeszłości, do własnej historii., pozwalając czytelnikom lepiej zrozumieć ich samych, ich motywacje, wybory, stan emocjonalny.
Trochę powierzchowny opis uniwersum w którym mają miejsce wydarzenia, może niektórych nieco rozczarować. Można jednak założyć, że będzie on stopniowo uzupełniany, jak na dłuższy cykl przystało. Planeta Bakunin intryguje: to kłębowisko różnych świrów, oryginałów, sekt. Podstawowy schemat wydarzeń jest w sumie klasyczny, podobnie jak sposób wprowadzania kolejnych postaci, które od razu opisywane są tak, byśmy je lepiej rozumieli. Mamy do czynienia z intrygą polityczną, w której ważną rolę odgrywają pobudki osobiste, prywatna wendetta, nienawiść. Stopniowo zdajemy sobie sprawę z tego, że każdy ma coś, co nim kieruje w dłuższej perspektywie czasowej i że jest to przede wszystkim przeszłość. Bohaterowie dążą do obranego celu, nieustannie mierząc się z przeciwnościami losu, który - kpiąc sobie z rachunku prawdopodobieństwa -nieustannie się do nich życzliwie uśmiecha.
Powieść przypomina dobre współczesne filmu sensacyjne: dużo akcji, wyraziste osobowości bohaterów, wątek romantyczny (lekki), zdrady i poświęcenie, zwroty akcji, sceny działające na wyobraźnię i emocje, skrojone pod odbiorcę dialogi. Bez zbędnych opisów, rozbudowanych tłumaczeń, psychologii i egzystencjalnego bólu kina moralnego niepokoju. Owszem, jest to chwilami obecne, ale w całkiem rozsądnej dawce. Czasami trochę przeszkadzać może patos - tak, jakby nad powieścią unosił się duch największego w dziejach i najskromniejszego w medialnych występach znanego polskiego antyterrorysty.
Książka do najnowszych nie należy, ale czas nie wpłynął na nią negatywnie. Po lekturze Spekulanta (1995) czytelnicy z pewnością z niecierpliwością czekać będą na kolejne tomy: Partisan (1995) oraz Revolutionary (1996).