Księga, Strona i nieścieralny Atrament…
Vrhedny, dla Braci i przyjaciół po prostu V, od najmłodszych lat zmagał się z nałożoną na niego po urodzeniu klątwą. Sam wprawdzie nie wiedział, czym zawinił, nie zmieniało to jednak faktu, że jego życie zostało naznaczone. Dzień w dzień, od przeszło trzystu lat, zmaga się z miotającymi nim wizjami przyszłości i ręką, która zabija. Dopiero niedawno (w tomie czwartym) okazało się, że ręka, używana do tej pory do likwidowania reduktorów, ma do spełnienia ważniejsze zadanie. Przez to V, dotychczas i tak bardzo istotny członek Bractwa, stał się w zasadzie dla swych pobratymców niezbędny. Niestety, nie jest szczęśliwy. Jedyna osoba, na której zaczęło mu naprawdę zależeć, związała się z innym, a wizje, które uważał za swoje przekleństwo, zniknęły. Z dnia na dzień Vrhedny staje się więc coraz bardziej apatyczny. Nie może spać, nie może normalnie funkcjonować. Nie bawi go to, co robi. Nie chce tak dalej żyć. Nie widzi sensu. Zrodziła się w nim za to zupełnie nowa chęć – chęć samozniszczenia, zakończenia własnej męki. Wie jednak, że nie jest to takie proste, jak by się mogło wydawać. Jeśli zginąłby on, koniec końców umarłaby i osoba, którą pokochał. Los okazuje się jednak zwodniczy. Wizje, które zniknęły na kilka miesięcy, niespodziewanie powracają, gdy po niemal śmiertelnym postrzale V trafia na salę operacyjną doktor Jane Whitcomb. A lekarka po rozcięciu mu klatki piersiowej odkrywa, że ma do czynienia z czymś - a w zasadzie: kimś - zupełnie nie z tej Ziemi. Jako wyśmienity lekarz Jane zoperowała V i przywróciła go światu. Ten jeden uczynek nie pozostał jednak bez echa, bo gdy Vrhedny odzyskał przytomności, kiedy jego Bracia dotarli do szpitala, nie było dla dziewczyny ratunku. Została skazana na wykasowanie pamięci - tak, jak wykasowano z kartotek wszystkie dane dotyczące jej pacjenta. Takie było przynajmniej jej przeznaczenie, dopóki V nie zaprotestował i nie zażyczył sobie zabrania kobiety do siedziby Bractwa, gdzie rzekomo miała zająć się opieką nad rekonwalescentem. Prawda była jednak taka, że mężczyzna nie potrzebował opieki, potrzebował jednak jej. I nikogo innego. Ta myśl odmieniła całe dotychczasowe życie wojownika, sprawiając, że stał się on dużo bardziej czuły, znacznie bardziej emocjonalny i zdecydowanie groźniejszy. Bo jeśli coś przytrafiłoby się tej kobiecie – on by zginął. A wówczas Bractwo skazane byłoby na zagładę. Jak zakończyła się ta przygoda? Czy wampira i człowieka może połączyć coś więcej? Jakie było przeznaczenie dwojga bohaterów? Jaką ścieżkę zaplanował dla nich los? Gdzie doprowadzi ich nietypowa więź, za sprawą której zostali połączeni? Czy ta historia może skończyć się dobrze? By się tego dowiedzieć, trzeba sięgnąć po Śmiertelną klątwę, piąty tom serii Bractwo Czarnego Sztyletu, znanej i odnoszącej sukcesy na całym świecie.
Pierwsze strony, pierwsze rozdziały zawodzą. Do tego stopnia, że część czytelników może odczuć chęć zakończenia lektury na tym tomie serii. Długo czytelnik może mieć wrażenie, że wszystkie wątki opisane w tym tomie są wtórne, że wszystko to już było. Brak tu napięcia, brak jakiejkolwiek więzi z bohaterami. Rzecz w tym, że po kilkudziesięciu stronach sytuacja zupełnie się zmienia. Pojawia się napięcie, bohaterowie stają się czytelnikowi bliżsi, akcja nabiera tempa. Od tego momentu książka potrafi zauroczyć i przykuć do lektury. Ba - okazuje się ostatecznie jedną z lepszych w serii. Trzeba jednak podkreślić, że to dobra lektura przede wszystkim dla miłośników mocnych powieści paranormalnych. I tych, którzy czytali wcześniejsze tomy serii Bractwo Czarnego Sztyletu.
Bradfordowie od wielu pokoleń uchodzą za królów bourbona. Dzięki ogromnemu majątkowi od lat cieszą się prestiżem i prowadzą uprzywilejowany styl życia...