O prostej kryminalnej sprawie, która nieoczekiwanie staje się początkiem wielopoziomowego śledztwa najwyższej wagi w swojej najnowszej powieści piszą Beata i Eugeniusz Dębscy. Śmierć druga to także kontynuacja dotychczas wydanych powieści, których bohaterami są członkowie rodziny Winklerów.
W nowym tomie serii Tomasz Winkler nieoczekiwanie musi zająć się sprawą śmierci studenta. Detektyw współpracował z policją już wcześniej, nie można mu także odmówić wieloletniego doświadczenia, jednak najnowsza sprawa od samego początku jest inna niż zwykle. A to dlatego, że Winkler znał zarówno ofiarę, jak i jednego z podejrzanych.
Działając ramię w ramię z policjantem Maciejem Malickim, nasz bohater musi dowiedzieć się, kto i dlaczego zamordował Rafała Górę. Studenta, któremu przed laty pomogła Iwa. Śledczy nie spodziewają się, do czego dotrą, próbując rozwiązać tę zagadkę. I na jak wielkie niebezpieczeństwo narażą siebie oraz swoich bliskich.
Śmierć druga to kolejne sprawa Tomka Winklera, ale także – spotkanie z dawnymi wrogami. W nowej powieści Beata i Eugeniusz Dębscy łączą elementy klasycznego kryminału z humorem i warstwą sensacyjną.
Główny bohater nowej powieści Dębskich nie przypomina czytelnikom gliniarzy-twardzieli, których znać mogą z innych powieści kryminalnych. Chociaż Tomek Winkler przed laty musiał opuścić szeregi policji, nie jest to jednak zdegenerowany policjant, co wieczór zatracający się w używkach. Autorzy ukazują tę ludzką stronę śledczego, podkreślając przy tym jednak, jak wielkiego zaangażowania wymaga praca nad sprawami kryminalnymi.
Chociaż na pierwszy plan w powieści Śmierć druga wysuwa się przede wszystkim Tomasz Winkler, to ogromną rolę odgrywają w niej także bohaterowie drugoplanowi. Myślę przede wszystkim o postaci Romy, babci Winklera. Bohaterka, angażując się w śledztwo, jednocześnie staje się jedną z detektywek. Dębscy, w jednej fabule umieszczając śledczego profesjonalnego i amatora, łączą tym samym dwóch typowych bohaterów powieści kryminalnych.
Rola Romy zresztą nie ogranicza się jedynie do pomagania wnukowi w rozwiązaniu zagadki. To, na co zwraca uwagę powieść Beaty i Eugeniusza Dębskich, to dobrze rozpisane postaci drugoplanowe. Nawet epizodyczni bohaterowie nie są bowiem papierowi, pozostając w pamięci czytelników.
To, ale także specyficzny humor wprowadzany przede wszystkim za sprawą babci Romy, sprawiają, że Śmierć druga swoją ątmosferą wcale nie przypomina wielu innych kryminałów, które znaleźć możemy na półkach księgarń. Nie oznacza to jednak, że powieść jest przez to uboższa – wręcz przeciwnie: intryguje i zaciekawia czytelnika. Z drugiej strony – wątków kryminalno-sensacyjnych w Śmierci drugiej również nie brakuje.
Sensacyjna akcja nabiera tempa przede wszystkim w ostatnich rozdziałach powieści, kiedy to zagadka zostaje już niemalże rozwiązana, a pozostaje jedynie schwytać przestępców. To zadanie okazuje się jednak równie niełatwe, co samo dochodzenie.
Warto zauważyć, że Śmierć druga to kolejny tom cyklu, a zatem – w powieści bohaterowie powracają także do zdarzeń z przeszłości. To ukłon w stronę czytelników, którzy od kilku lat wiernie śledzą poczynania Tomasza Winklera. Jednocześnie nie będzie stanowiło to większej przeszkody w odbiorze lektury u tych, którzy dotąd nie mieli okazji poznać powieści stworzonych przez Beatę i Eugeniusza Dębskich.
Śmierć druga to interesujący kryminał, Lektura przyniesie satysfakcję zarówno dotychczasowym czytelnikom prozy Beaty i Eugeniusza Dębskich, jak i osobom poszukującym powiewu świeżości w obrębie doskonale znanego i skodyfikowanego gatunku.
...moje życie przypomina jako żywo i jako zdechło tubkę pasty do zębów: najpierw gdzie nie naciśniesz, wypływa dobro, im bardziej zużyta, tym więcej trzeba się namęczyć, żeby uzyskać pożytek z tubki. I kiedy się wydaje, że tubka już jest do wyrzucenia - okazuje się, że w końcówce jest jeszcze od cholery pasty.
Jak się zwykły człowiek wyszczy w lesie, to mu wlepią mandat. A jak te gnoje budują nad jeziorem burdel na dwa tysiące metrów - to wszystko wporzo! Praktycznie zagarnęli całą wodę dla siebie, nikt pewnie nie dostanie tu zezwolenia na budowę czegokolwiek! Ani w lesie, ani tym bardziej na brzegu, czyli całe jeziorko sakralne się zrobiło, poświęcone, że tak powiem, relaksowi strudzonych pasterzy-pasibrzuchów i przestępczej wierchuszki.
Więcej