Zagadka całkiem niedorzecznej kradzieży bezwartościowego portretu
Oto Paryż w objęciach spóźniającej się wiosny. A wśród licznych budowli - cichy zaułek Woltera, kręta uliczka w sercu dzielnicy Marcis. Kamienica pod numerem jedenaście. Mieszkanie najsłynniejszego detektywa w historii miasta, Gustawa Darbona, a w nim... cotygodniowe czwartkowe spotkanie zróżnicowanej wiekowo grupy detektywów-amatorów przy filiżance herbaty lub aromatycznej kawy, tarcie z lukrowanymi gruszkami lub jeszcze innym smakowitym cieście. Nic tak podobno nie pobudza szarych komórek, jak połączenie czegoś słodkiego i czegoś tajemniczego, czyli kawałka ciasta z intrygującą zagadką kryminalną. Co jednak zrobić, kiedy ciasto się kończy garstką okruszków, a zagadek kryminalnych brak? Poszukać uważnie, na pewno coś się znajdzie.
Ludwik, syn pani Jasminy, dowiedział się właśnie o pewnej kradzieży, o tyle dziwnej, że nie zginęło nic cennego, tylko niewielki portret o znikomej wartości. Z dobrze zabezpieczonego magazynu znanego marszanda pełnego cennych obrazów ktoś wybrał mało wybitne malowidło. Dziwne. Nie pozostawił żadnych znaczących śladów, jak duch, jak profesjonalista. Sprawa wydaje się idealna dla spragnionych emocji detektywów z zaułku Moliera. Nikola, Simon, Walentyna, Leon, Jasmina, Ludwik, Bruno, Ferdynand, Ernest i Wiktor znowu czują, że ich życie nabiera smaku.
Pierwsze dobre wrażenie wywiera już sama okładka książki. Znowu przykuwa wzrok, podobnie jak w przypadku innych powieści z udanego cyklu Na tropie sensacji (Kieliszek trucizny, Magiczna zagadka). W tym samym stylu utrzymane są czarno-białe ilustracje wewnątrz książki. Świetnie pasują do jej atmosfery. Zawartość książki nie powinna zawieść młodego czytelnika, zdecydowanie do niego jest zresztą skierowana. Dla starszych, bardziej doświadczonych moli książkowych fabuła, postaci i sposób pisania będą stanowczo zbyt proste, naiwne. To nie jest jedna z tych książek, które może czytać każdy, co jednakże nie przesądza o jej wartości i atrakcyjności dla konkretnej grupy wiekowej, w tym przypadku - dla nastolatków, szczególnie tych młodszych.
Powieść jest dobrze napisana, pełna ciepłego, łagodnego humoru. Łagodniejsza w ukazywaniu świata nawet od klasyki dziecięcego kryminału, czyli powieści Astrid Lindgren z detektywem Blomkvistem. Grupa detektywów-amatorów jest zróżnicowana wiekowo. Pozwoliło to autorom książki, P.D. Baccalario oraz A. Gattiemu na stworzenie ciekawej galerii wyrazistych osobowości. Ich różne charaktery, temperamenty ożywiają opowieść, urozmaicają dialogi.
Zwraca uwagę to, że bohaterowie, zwłaszcza ci starsi, są grzeczni, pełni kurtuazji i elegancji - to rzecz na kartach literatury współczesnej rzadko spotykana. Wszak panuje dziś moda na naturalistyczne opisywanie świata, na odkrywanie jego brzydoty, negatywnych stron życia. W związku z tym spotykamy w książkach raczej przemoc słowną i fizyczną, chamstwo, cynizm i wulgarność. I to, w duchu równouprawnienia, będące udziałem obu płci.
Powieść jest pozytywnie odrealniona. Jest wyprawą w świat wyobraźni i niezbyt skomplikowanych zagadek kryminalnych. Swojego rodzaju wprowadzeniem w poważniejsze obszary powieści detektywistycznej. Wartka akcja, zabawne dialogi i szerokie grono postaci, wśród których łatwo znaleźć kogoś, z kim można się utożsamiać, powinny sprawić sporą frajdę lubiącemu przygodę młodemu czytelnikowi.
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że mieszkańcy domu nr 11 w zaułku Woltera to zwykli lokatorzy, jakich wiele w paryskich kamienicach. Jednak pozory...
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że mieszkańcy domu nr 11 w zaułku Woltera to zwykli lokatorzy, jakich wiele w paryskich kamienicach. Jednak pozory...