Przedwiośnie Stefana Żeromskiego to zamordowana przez obowiązkowe czytanie w szkole powieść o zmianach, na które nikt nie był przygotowany. O młodych Polakach, na których nieoczekiwanie spadła niepodległość, której nie rozumieli i do braku której już powoli zdążyli się przyzwyczaić. Polska, polskość – były to dla nich pojęcia odległe, znane ojcom, dziadkom, zapisane w starych książkach, coraz mniej „swoje", coraz mnie oswojone.
Tymczasem nadchodzi wiatr zmian, niosący obietnice, niosący coś nowego, coś innego, nieznanego, kuszącego. Wiatr, który szybko zmieni się w huragan, tajfun, który zmiecie wszystko, to, co dobre i to, co obiecane.
Stanisław Falkowski przyjrzał się Przedwiośniu na kilka lat przed setną rocznicą wydania tego chyba najważniejszego, a na pewno ostatniego dzieła Żeromskiego. Ponownie przeanalizował kompozycję utworu, tło powieściowe, narrację i przesłanie tekstu, osadzonego w konkretnej rzeczywistości, będącego ważnym głosem w dyskusji na temat kresu zaborów.
W drobiazgowy i rzetelny sposób przeanalizował prawie każdą scenę z powieści, wyjaśniając ich genezę i konstrukcję, pomagając czytelnikowi na nowo odczytać częściowo zapomniany sens utworu.
Analiza Falkowskiego nie jest skierowana dla tych, którzy nie lubią Żeromskiego. To nawet nie utwór dla uczniów i przyszłych maturzystów. Każdy jednak, kto chciałby się pokusić o ponowne odczytanie tekstu, analizując znaczenie słów składających się na Przedwiośnie, powinien zajrzeć do tej książki. Przy jej pomocy nieco hermetyczne Przedwiośnie stanie się bardziej zrozumiałe, nabierze większego sensu, a mnóstwo informacji z życia Żeromskiego i jego rodziny sprawi, że lektura zyska odniesienia do zaginionego i powtórnie odzyskanego świata Siedlec, Warszawy i polskiej wsi.
Zaopatrzona w mnóstwo intrygujących i ciekawie opisanych fotografii analiza jest swoistym przewodnikiem po zaginionej już i bezpowrotnie utraconej Polsce międzywojennej, której przywoływanie stało się w ostatnich latach w świecie literatury niezwykle modne. Odczytanie Przedwiośnia na nowo, z pomocą propozycji Falkowskiego, pomoże nam lepiej osadzić twórczość Żeromskiego w przestrzeni geograficznej. I to nie tylko w kontekście tej jednej powieści, ale w dużej mierze także w kontekście całego dorobku pisarza. Tym samym pozwoli lepiej zrozumieć prozę, która wydaje się w Polsce wciąż niedoceniona.
Warto pamiętać, że Stefan Żeromski, wychodząc ze schyłkowej fazy epoki pozytywizmu, wprowadził powieść polską w czas literatury Młodej Polski. Bez jego dorobku literackiego epoka ta byłaby znacząco uboższa. Tym samym zasługi pisarza dla polskiej kultury są nieocenione.
Opracowanie Falkowskiego polecam każdemu, kto zechce się raz jeszcze zmierzyć z Przedwiośniem. Warto.
Czytelnicze elity zawiodły – bo najpierw, półtora wieku temu, skupiły się na uzasadnianiu, dlaczego Norwida nie da się lub nie warto zrozumieć...