Koneserom kryminałów powieści Ewy Ostrowskiej przypominać raczej nie trzeba. Na podstawie książki „Sidła Strachu” nakręcony został jeden z odcinków „07 zgłoś się”. Historię przypomina teraz wydawnictwo Skrzat. Czytelnicy otrzymują powieść, którą śledzić będą z zapartym tchem. Książka Ostrowskiej to już klasyka kryminału, pozycja, na której młodzi pisarze mogliby się uczyć literackich rozwiązań. Chociaż kilka z nich już się przeżyło (między innymi Chmielewska spopularyzowała jako nie rzeczywisty a książkowy motyw zabijania świadków w noc poprzedzającą zeznania), większość jednak wciąż warta jest uwagi.
Maria jest oddaną żoną. Dla ukochanego Henryka zrobi wszystko – ukrywa ciężką chorobę serca, nie przyznaje się do zabójczego zmęczenia. Haruje całymi dniami bez nadziei na choćby cieplejsze słowa. Henryk od wielu lat nie wychodzi z domu, unika ludzi, siedzi tylko przed telewizorem, a do wiernej małżonki odnosi się nadzwyczaj oschle. Kobieta nie liczy na żadną pomoc, a męża musi błagać o pozwolenie na obejrzenie filmu. Pewnego dnia dochodzi do tragicznego zdarzenia – Maria wypada przez okno. Andrzej Dolecki to młody prokurator – za sobą ma dopiero jedną sprawę, w dodatku uznaje ją za swoją porażkę: zamiast jednoznacznie potępić oskarżonego, starał się zrozumieć jego motywy i… złagodził wyrok. Nic dziwnego, że teraz otrzymuje rutynową sprawę – „formalność”. Dziwny przypadek: wyschnięty atrament sprawia, że Dolecki zaczyna się zastanawiać nad przebiegiem wypadku. Niepokoją go niezaciśnięte dłonie Marii i zdumienie, które zastygło na jej twarzy. To początek żmudnego śledztwa. Cały czas z mniejszym lub większym prawdopodobieństwem typowany jest jeden morderca, problem tkwi w motywie i w przebiegu samego wydarzenia. To usiłuje odtworzyć Dolecki. Prokurator sprawdza nawet najmniejsze ślady, nie lekceważy żadnej wskazówki. Bez specjalistycznych badań (wykrycie sprawy przez analizę kodu DNA nie wchodziło przecież jeszcze w rachubę) konstruował mrożące krew w żyłach scenariusze.
Dolecki, prokurator z wyobraźnią, niezwykle sugestywnie odmalowywał przed współpracownikami przebieg zajścia, a przenikliwy umysł i zdolność logicznego myślenia oraz niewątpliwy talent sprawiły, że rzadko się mylił. Jest Andrzej Dolecki odpowiedzią na postać Sherlocka Holmesa, rodzimym detektywem-geniuszem, który z niczego potrafi utkać plan zbrodni i odtworzyć niemal idealnie zachowanie mordercy. Nie stroni od ekscentrycznych środków, co więcej – darzy ich sympatią. Ciepłe uczucia budzi też w książce babcia prokuratora, kobieta bystra i nowoczesna, wyrozumiała, cierpliwa i domyślna, babcia-ideał.
Dobrze przemyślane kreacje bohaterów pierwszoplanowych sprawiają, że trudno nie poczuć do nich sympatii. Za to nie do końca jest Ostrowska przekonująca w kreśleniu wizerunków współpracowników Doleckiego: ma się wrażenie, że są oni potrzebni tylko do uwypuklenia osobowości prokuratora. Jest autorka w swojej kryminalnej intrydze niezwykle drobiazgowa i dokładna, unika przewidywalności, umie za to wydobyć z wydarzeń grozę, przestrach, poruszenie czy niechęć. Buduje atmosferę książki przy pomocy prezentowanych charakterów i typów osobowości. Przy tym osadzenie akcji w realiach Peerelu sprawia, że dziś – w lekturze po latach – dostarcza książka odbiorcom nowych wrażeń, przynosi obok zaciekawienia i nutkę nostalgii.
„Sidła Strachu” to niemal wzorcowy kryminał. Z pewnością nie powinni go pominąć wielbiciele tego gatunku, ale i niegustującym w podobnych historiach książka Ostrowskiej spodoba się choćby ze względu na piękną literacką polszczyznę...
Anula ma przyjaciółkę Beatkę. Tata zabiera obie na pokazy strażackie. Są oczarowane strażakami. Chcą zostać strażakiem. Szykują sobie ubiór...
Loczek, czyli sposób na Zuzię opowiada o gniewie. Dziewczynka często wpada w złość, więc rodzice postanowili ją tego oduczyć. Czy sposób na Zuzię okaże...