Wielkoformatowych, pełnych detali (czy wręcz „zatłoczonych”) książek obrazkowych pojawia się w ostatnim czasie wiele. Ale nie wszystkie zasługują na taką samą uwagę. W niektórych szczegółów jest po prostu zbyt dużo, a postaci są tak podobne do siebie, że nawet starszym czytelnikom niełatwo je rozróżnić. Niekiedy trudno też dostrzec sensowny klucz spinający poszczególne sceny. W dodatku – subiektywnie oceniając – nie każdy twórca potrafi tworzyć obrazy… urzekające.
Na szczęście żaden z powyższych zarzutów nie dotyczy najnowszej publikacji Emilii Dziubak. Młoda, ale coraz bardziej popularna ilustratorka otrzymała szansę, na jaką z pewnością zasłużyła. Tym razem nie tworzyła obrazów do cudzego tekstu, ale własną, niemal całkowicie graficzną opowieść.
Choć liczba pojedyncza nie jest tu chyba na miejscu. Bo mimo że na wszystkich (poza pierwszą i ostatnią) rozkładówkach widzimy ten sam fragment lasu, uważny czytelnik dostrzeże tu przynajmniej kilkanaście różnych historii. Na poszczególnych stronach pojawiają się bowiem bohaterowie, którzy przedstawili się na samym początku – a jest ich… około pięćdziesięciu.
Biedny łoś głęboko przeżywa utratę swego poroża, dziki toczą zażarty bój o względy lochy (która marzy o wielkiej miłości i małych warchlaczkach), drążący korytarze kret przypadkiem trafia do gawry niedźwiedzia, sikorki i wróble ucztują (dzięki trosce pana leśniczego), wiewiórka cieszy się ze swych zimowych zapasów, zaskroniec śpi zwinięty w kłębuszek. Pod wodą śpią też urocze żaby (i żółw błotny), a w mrowisku pod liściowymi kołderkami mrówki przewracają się z boku na bok. W tym czasie szop szuka skarbów w koszu na śmieci, wilki nawiązują bliższe relacje, a lis urządza polowanie na kuropatwę.
I to jeszcze nie wszystko, co dzieje się… w styczniu. Tak, tu każdy miesiąc, któremu poświęcona jest jedna rozkładówka, obfituje w dziesiątki zabawnych, interesujących zdarzeń. Dlatego książkę można czytać na różne sposoby: albo dogłębnie analizując każdą stronę, albo badając losy wybranego bohatera (np. sowy, gąsienicy, kaczki, kreta itd.) w poszczególnych miesiącach. Pierwsza metoda niesie pewne ryzyko – można utknąć w lesie na dobrych kilka godzin. Naprawdę!
Oczywiście Rok w lesie posiada istotne walory edukacyjne (dostarcza wiedzy o poszczególnych gatunkach zwierząt i ich zwyczajach) i – zgodnie z opisem na okładce – rozwija spostrzegawczość, zdolność logicznego myślenia, szukania związków przyczynowo-skutkowych, umiejętność opowiadania. Ale, szczerze mówiąc, to nie dlatego warto podarować tę książkę dziecku.
A warto podarować ją dziecku, bowiem Rok w lesie to prawdziwa gratka dla miłośników przyrody, dla czytelników obdarzonych wyobraźnią. Ale przede wszystkim – to zbiór pełnych ciepła i humoru, naprawdę fascynujących opowieści!
Kudłacz i karaluch wyruszają w podróż... w czasie. Trafią do krainy dinozaurów i poznają te niezwykłe zwierzęta: olbrzymiego Riochazaura...
Kotu Homerowi brakuje prawdziwego przyjaciela... Postanawia wyruszyć w świat w jego poszukiwaniu. Najpierw musi się jednak zastanowić, co w przyjaźni jest...