Wydarzenia zdecydowanie przyspieszają
Technologia Obcych szybko opanowuje świat. Nie do końca sama z siebie, raczej rękami ludzi takich jak błyskotliwy i wyniosły profesor Donald Stephenson, szef Projektu RHO. Nie cofnie się on przed niczym w realizacji celów, a sprytne manipulacje medialne pozwalają mu wyjść cało z każdej opresji. Po jego stronie są nie tylko nanoboty oraz ludzie przez nie przekształceni, ale i nieuchwytny płatny zabójca, El Chupacabra. Opornych i sceptycznych – takich jak chociażby szef NSA - spotykają nieszczęśliwe przypadki, skracające ich kruche życie. Coraz mniejsze jest grono osób walczących o rozsądek i dokładne określenie zagrożeń. Plany Stephensona nie są jasne, ale pełna władza wydaje się jednym z nich. Władza, którą nieświadomi ludzie oddają mu, zachłystując się możliwościami serum z nanobotów. Wygląda na to, że za obietnicę zdrowia i długiego życia ludzkość jest zdolna oddać bardzo wiele. I nie będzie rozważać ewentualnych konsekwencji.
Profesor Stephenson prowadzi swoje nieoficjalne eksperymenty w celu pełnego wykorzystania potencjału okrętu obcych. Dochodzi do tego pragnienie poznania tajemnic ujawnionego w końcu drugiego okrętu. Ten zaś – dzięki działaniom jego pierwotnych młodych odkrywców - wydaje się być martwy. Przynajmniej chwilowo.
Heather oraz bliźniaki, Mark i Jennifer, borykają się z różnymi problemami. Zmieniają się, ich DNA daje im oszałamiające możliwości, ale niesie również niespodziewane, uciążliwe skutki uboczne. Ich przyjaźń nie jest już taka, jak dawniej. Zostaje wystawiona na ciężką próbę. Wydaje się, że logika postępowania trójki przyjaciół staje się coraz dziwniejsza. Nie wiadomo tylko, czy to tylko wina szybkich zmian DNA, czy raczej wpływ autora książki.
Trzeba przyznać, że akcja Remedium, drugiego tomu cyklu Projekt RHO toczy się niezwykle wartko. Wpływa na to z pewnością wielowątkowość powieści i podzielenie jej na wiele krótkich rozdziałów. Śledzimy losy Kosiarza i jego grupy, trójki przyjaciół, dziennikarza Freddy’ego Hagermana, prof. Stephensona, Indianina Wysokiego Niedźwiedzia, Raula. Na pewno łatwiej będzie, jeśli przeczytamy całość ciągiem. Postaci są ciekawymi osobowościami i potrafią przykuć uwagę, choć wydają się mocno przerysowane. Zmienia się dotychczasowy środek ciężkości opowieści – znacznie maleje rola trójki nastolatków, a wzrasta – innych postaci. Może to i dobrze, bo trójka nastolatków potrafi chwilami solidnie irytować.
Coraz bardziej cykl Projekt RHO przypomina conspiracy thriller z wątkami fantastycznymi. Utrudnienia związane z czasem, miejscem, logiką wydarzeń odgrywają coraz mniejszą rolę. Spada prawdopodobieństwo realności wydarzeń, rośnie ich dynamika. Postaci przeskakują z miejsca na miejsce jak pasikoniki, zabójcy są perfekcyjni i nieuchwytni, służby specjalne – bezradne. Zwiększa się dawka perwersyjnej przemocy, tak lubianej przez czytelników o coraz bardziej gołębich sercach. Rośnie rola niemal absurdalnych zbiegów okoliczności. Tak, jak chociażby w przypadku powieści Roberta Ludluma, wzrasta przy tym tempo czytania. Po prostu mało skomplikowana pod względem formy powieść jest lekką (choć to rzecz względna ze względu na przemoc) i wciągającą rozrywką. Poczucie odrealnienia wydarzeń zapewnia spory komfort czytającemu. Chyba nikt nie uwierzy bowiem, że to wszystko mogłoby się wydarzyć. Że problemy pojawiają się nie same z siebie, a tylko wtedy, kiedy zechce tego pisarz.
Czołowy naukowiec z Projektu Rho, profesor Donald Stephenson, został uwięziony za zbrodnie przeciwko ludzkości. Świat odetchnął z ulgą, mając nadzieję...
W 1948 na pustyni w Nowym Meksyku rozbił się okręt obcych, niosący w sobie klucz do przyszłości ludzkości. Szczegóły katastrofy zostały objęte ściśle...