Pożegnania z przeszłością
Uroczyście (…) żegnać się będę z każdym dniem Starego Roku. Dopiero potem przywitam Nowy Rok, obmyślając sposób na zaproszenie miłych chwil wiedząc, ze złe wproszą się same – przesłanie to, niezależnie od tego, w jakie słowa jest ubrane, towarzyszy nam w trakcie ostatniego dnia roku. To bowiem czas podsumowań, okres, w którym dokonujemy swego rodzaju bilansu zysków i strat, radości i rozczarowań, a także podejmujemy postanowienia i zobowiązania na nadchodzące miesiące. W Nowy Rok chcemy wkroczyć z dziewiczo czystym kontem, a choć nie zawsze udaje się nam pozostawić za sobą złe wspomnienia, gorycz porażki czy negatywne emocje i ograniczenia, to powinniśmy wierzyć w to, że z dniem pierwszego stycznia uda nam się wprowadzić gruntowne zmiany w naszym życiu. Wszak sami jesteśmy kowalami swojego losu.
Nie zmarnuję już ani jednej godziny, przywitam każdy dzień, ostrożnie obchodzić się będę z każdą minutą i pożegnam z myślą, że przeżyłam czas świadomie – przyrzeka Katarzyna, główna bohaterka najnowszej książki Jolanty Kwiatkowskiej Pułapka Nowego Roku. Powieść, której akcja rozpoczyna się w pewien wyjątkowy piątek, ostatni w starym roku, to balsam dla skołatanych dusz, które straciły nadzieje na odmianę losu. Choć zdecydowanie wolę poprzednie książki autorki, szczególnie Rozsypane wspomnienia, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że trzymam w ręku panaceum na wiele bolączek współczesnego świata, w tym samotność, zdradę, czy poczucie bycia niepotrzebnym. Kwiatkowska rozprawia się z tymi negatywnymi emocjami, które pojawiają się na samą myśl o tych kwestiach, pokazując, że nigdy nie jest zbyt późno, by kochać czy cieszyć się pełnią życia - i to niezależnie od daty widniejącej w akcie urodzenia.
Katarzyna, była księgowa, jest świeżo upieczona emerytką - to zatem dodatkowa okazja, by przyjrzeć się swojemu życiu i rozliczyć z tym wszystkim, co się nie udało, co wywołało cierpienie, a także podziękować za to, co okazało się sukcesem. Za osiągnięcie Katarzyna niewątpliwie może uznać swoją córkę, Ewę, oraz drugiego męża, Roberta. Pierwszego partnera należy bezwarunkowo zaliczyć do pomyłek, a jego jedyną zasługą było obdarzenie jej latoroślą, choć nie miał on skrupułów, by opuścić je wtedy, kiedy najbardziej potrzebowały wsparcia. Rozwód pozbawił Katarzynę nie tylko męża, ale i przyjaciółki - jak się okazało: wieloletniej kochanki ślubnego. Ten romans i rozstanie to kolejny dowód ciążącego nad kobiecą linią rodziny Katarzyny GKG, czyli fatum genealogicznego kodu genetycznego. Samotne wychowywanie dzieci jest już pisane w DNA rodziny Katarzyny – jej babkę zostawił mąż, gdy córeczka miała dwa lata, jej matkę zaś partner porzucił, kiedy tylko dowiedział się o ciąży.
Rozbite małżeństwo to jednak nie jedyne wspomnienie sylwestrowej nocy. Katarzyna sięga bowiem pamięcią do swojej pierwszej miłości, tej jedynej i prawdziwej. Dlaczego tyle rzeczy wylatuje z pamięci, a przeżycia z dzieciństwa nie dość, że tkwią tak głęboko w sercu, to jeszcze ukorzeniają się w mózgu? – zastanawia się Katarzyna, wracając w myślach do ostatnich dni przed szkołą i poznanego nad Wisłą Adama, z którym w wyniku nieporozumienia straciła kontakt. Pomiędzy kolejnymi łykami sylwestrowego szampana bohaterka przenosi się też w czasie do lat, które dane jej było przeżyć szczęśliwie u boku wspaniałego człowieka, który pozwolił jej odzyskać wiarę w mężczyzn i ich szlachetność, a także pokochał Ewę miłością mądrą, traktując ja jak swoją córkę. To podsumowanie jest Katarzynie potrzebne, by mogła stawić czoła nowym wyzwaniom, które niesie los, ten zaś bywa wyjątkowo przewrotny. Czy jednak osoba w wieku bohaterki może jeszcze cokolwiek planować, na coś czekać i czegoś pragnąć? I najważniejsze – czy może jeszcze kochać? Tak! – krzyczy Kwiatkowska, pokazując, że przed kobietą 50+ życie stoi otworem, a dzięki doświadczeniu lat minionych może ona czerpać z otaczającego ją świata co tylko chce i celebrować każdą chwilę, delektując się nią powoli, bez pospiechu właściwego młodym.
Pułapka Nowego Roku to też wyzwanie, jakie autorka rzuca nam, byśmy mogli zastanowić się nas swoim życiem i odpowiedzieć na pytanie dotyczące naszego celu oraz drogi do niego. Powieść Kwiatkowskiej jest tym samym kwintesencją ludzkiego losu, na który składają się dobre i złe dni, ale to my sami decydujemy o tym, które z nich determinować będą nasze podejście do życia. Nie przegapmy zatem lekcji, którą daje nam autorka, i w ślad za Katarzyną powtórzmy: (…) Nocy pożegnań, trwaj jak najdłużej! I nigdy nie wracaj! (…)
Jolanta Kwiatkowska napisała powieść, która jest niczym ożywczy, pobudzający do życia koktajl. Kiedyś ktoś z recenzentów napisał...
Małgorzata od dawna próbowała odciąć się od tego, co było i nawet kilkakrotnie jej się to udawało. Może nie całkowicie, ale na tyle, żeby móc żyć dniem...