Nigdy nie odbędziemy tej podróży.
Nie usłyszymy stukotu kopyt tamtych koni ani cichego szeptu miasta, w którym dopiero pojawiają się tramwaje, a samochody należą jeszcze do rzadkości. Nie przejdą obok nas tamte panie w eleganckich sukniach, chroniące się przed słońcem pod gustownymi parasolkami. Nie miną nas ci mężczyźni w cylindrach i kapeluszach. Nie wejdziemy do wielu spośród tamtych sklepów, synagog, cerkwi, kościołów, szkół.
Bo ich nie ma. Zniknęli – jak cień w słoneczny dzień, jedynie przez krótką chwilę widoczny na chodniku. Co pozostało? Zaledwie kilkadziesiąt zdjęć tworzących ten album. A może aż kilkadziesiąt fragmentów życia wykradzionych przemijalności.
Pewnie dla większości z nas – współczesnych Polaków – Lwów nie ma szczególnego znaczenia. Ot, miasto jakich wiele, leżące gdzieś tam na wschodzie, w żaden sposób nie wpływające na nasze życie. Kiedyś chyba należało do Polski, o coś tam walczono, słynny jest przecież cmentarz Orląt Lwowskich.
Zapominamy – z pokolenia na pokolenie coraz bardziej. A przecież jeszcze sto lat temu miasto to było ważkim ośrodkiem kultury i nauki, dokonania jego mieszkańców szerokim echem odbijały się w całej Polsce. Wystarczy wymienić lampę naftową Ignacego Łukasiewicza, analizę funkcjonalną Stanisława Banacha czy operacje wykonywane przez światowej sławy chirurga, Ludwika Rydygiera. Są też może bardziej znane, bo bliższe czasowo nazwiska wychowanków Lwowa – Stanisława Lema, Wojciecha Kilara czy Zbigniewa Herberta. Warto więc poszukać ich śladów i cieni na zdjęciach, które zebrała i opisała Żanna Słoniowska, lwowska pisarka, dziennikarka, tłumaczka. Warto poznać zarys historii tego „miasta statku”, naszej wschodniej Florencji. Warto przyjrzeć się zabytkowym budynkom, które niebawem zmiecie zapewne z powierzchni ziemi śmierdzący oddech wojny.
Warto, nawet jeśli dysponujemy tylko niekompletnymi danymi, bo nie wiemy nie tylko, kogo ukazują poszczególne zdjęcia, ale nawet kto je wykonał czy w jakim dokładnie czasie powstały (większość nie posiada żadnych dat, inne opatrzono szerokimi ramami czasowymi, zawierającymi w sobie tę jedną chwilę – trwający kilka sekund moment ich wykonania). Brakuje tu także mapy ówczesnego miasta, ułatwiającej rozlokowanie w wyobraźni poszczególnych ulic i obiektów. Lekturę znacząco ułatwiłoby też powiększenie rozmiaru czcionki, użytej do opisania historii Lwowa. Ale to wszystko drobnostki, nie zmniejszające wartości publikacji.
Przedwojenny Lwów. Najpiękniejsze fotografie to rarytas dla koneserów sztuki. Miłośników historii. Fascynatów fotografii. I dla tych, którzy tęsknią za nie swoją przeszłością.
Dziewiąty tom serii "Świat dla Dociekliwych" zabierze was w fascynującą podróż po Ukrainie. Wolnej, niepodległej i pełnej - takiej, jaką mamy nadzieję...
W centrum Lwowa stoi stara kamienica, którą zdobi niezwykły witraż – ogromne i delikatne dzieło sztuki. Mikołaj, doświadczony artysta, dokonuje renowacji...