Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2015-02-11
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 304
"Dom z witrażem" to debiutancka powieść Żanny Słoniowskiej, wydana poraz pierwszy w roku 2015. Powieść ta została uhonorowana Nagrodą Conrada i nominowana do Nagrody Literackiej "Nike".
Historia czterech kobiet, jednego witrażu we Lwowie i całej Ukrainy.
Żanna Słoniowska zabiera czytelnika w podróż po jednym z najpiękniejszych miast Europy, do Lwowa. Tutaj poznajemy losy czterech kobiet, prababki, babki, wnuczki i prawnuczki, która jest jednocześnie narratorem powieści. Pomimo więzi rodzinnych, każda z tych kobiet jest inna, wiele ich różni i dzieli. Jednak jest coś, co je łączy.. wszystkie uwielbiają sztukę, ale największą miłością darzą Lwów.
Żanna Słoniowska stworzyła powieść przepiękną. Autorka w cudowny sposób, malując słowem, ukazuje nam obraz Lwowa, który w książce przedstawiony jest nie tylko jako miejsce pełne barw, wspaniałych dzieł sztuki, tęsknoty za lepszym życiem, ale również jako miejsce, w którym może rozkwitać miłość.
"Dom z witrażem" to książka wyjątkowa, boleśnie prawdziwa i przede wszystkim ważna. Powieść ta skłania nas do refleksji, zatrzymania się na moment, przemyślenia pewnych kwestii. Historia tych czterech kobiet nie da o sobie tak szybko zapomnieć, wryła się w moją pamięć i z pewnością długo będą ją wspominać.
"Dom z witrażem" nie jest łatwą lekturą, ale ja Wam tę książkę z całego serca polecam i mam nadzieję, że znajdzie się wśród Was ktoś, kto po nią sięgnie.
Migotliwe szkiełka historii
Sięgając do wspomnień z dzieciństwa Kazimierz Brandys pisał, iż towarzyszy mu zawsze „migotliwe szkiełko, nasycone barwami i słońcem, ta panorama mikro-świata, ach, jak cudownie znajoma, jaka familijna”. W książce Słoniowskiej próżno szukać familijnej panoramy mikroświata, zaklętego w kolorowych szkiełkach kalejdoskopu, mieniącego się słońcem i barwami wspomnień dzieciństwa. Zamiast delikatnego, kruchego mieszczącego się w dłoni szkiełka jest monumentalny witraż, który skrywa nie prywatną, rodzinną opowieść ale historię miasta i narodu, bo chyba tak w największym skrócie i zgodnie z zamysłem pisarki streścić można by książkę.
Witraż mieści się w kamienicy, w której mieszka główna bohaterka, sięga od parteru aż po strych niemalże i stanowi „alegorię wspinaczki życiowej” . Rozwija się tematycznie idąc kolejno od parteru: ziemia, woda, niebo. Brakuje – co symptomatyczne – najniższej warstwy – podziemi, od których zaczyna się wspinaczka po krętych schodach kamienicy. Pojawia się zatem bezsprzeczna i nieodparta pokusa, aby idąc tym tropem odczytać całą powieść jako metaforę poszukiwania korzeni. Poszukiwania swej narodowościowej tożsamości, opowieści założycielskiej, która funduje rodzinne mity i prywatne doświadczenia.
W swoich poszukiwaniach Słoniowska równocześnie dopisuje kolejny rozdział do historii polskich i ukraińskich kobiet. Mężczyźni – poza Mikołajem mającym romans z główną bohaterką – są w jej tekście znacząco nieobecni. Odchodzą zabierani przez władzę, odjeżdżają walczyć, pozostawiając kolejne pokolenia kobiet. Prababka, traci męża, od tej pory obsesyjnie zamyka drzwi broniąc się przed obcymi, babka która mimo malarskiego talentu zostaje lekarką, matka operowa śpiewaczką, wyemancypowana samotnie wychowująca córkę zaangażowana politycznie, i wreszcie wnuczka. Wnuczka, którą irytują i fascynują zarazem przyzwyczajenia, przeżycia i historie wszystkich przodkiń i która staje się kronikarką rodzinnych kobiecych wątków. Scala je i opisuje próbują znaleźć swoje miejsce po odejściu tragicznie zmarłej matki (ginie podczas wiecu politycznego). Opowieść o ich wzajemnych relacjach, łączących je uczuciach to jeden z ciekawszych wątków książki.
Nie zaskakuje czy wręcz rozczarowuje historia miłosna, będąca głównym wątkiem organizującym powieść. Schemat jest może niecodzienny – córka nawiązująca romans z kochankiem swojej zmarłej matki ale próżno szukać intrygujących zwrotów akcji, zaskakujących opisów miłosnych scen pozwalających obserwować pogrążonych w afektach bohaterów czy wiwisekcji ich emocjonalnych doznań. O ile sam początek fascynacji głównej bohaterki starszym kochankiem frapuje i zastanawia, rozbudzając apetyt i ciekawość przebiegu skąpanego w ciepłym słońcu, zakurzonego Lwowa romansu to dalszy ciąg rozpływa się gdzieś wśród innych fragmentów. Traci swój impet i wyrazistość pomiędzy kolejnymi zdaniami, traktującymi o mieście czy wśród passusów opisujących bieżące wydarzenia czy rejestrujących wycieczki głównych bohaterów, mające na celu dokumentowanie kolejnych interesujących dla teoretyka sztuki i młodej adeptki Akademii Sztuk Pięknych miejsc.
Z drugiej jednak strony to właśnie one stanowią o wartości prozy Słoniowskiej. Prozy, z której przeziera subtelna wrażliwość, uważność na słowo. Autorka momentami stawia zdania z taką precyzją jak gdyby chciała – cytując Dariusz Czaję - „z czułością gładzić końce zdań, przyglądając się nieogarniętej zagadce bycia w tekście”. A może raczej zagadki bycia w historii, bo to właśnie z nią chce się zmierzyć, stając z nią twarzą w twarz jak pisze „bez kasku” w samym środku ulicznych zamieszek.
W zacytowanej na okładce książki wypowiedzi pisarki czytamy, że gdy pisała swoją opowieść „krew przelewana współcześnie za Ukrainę była fikcją. Niestety w lutym 2014 przestała nią być.” Historia dopisała zatem do tekstu Słoniowskiej bolesny naznaczony śmiercią epilog, który może jej w życiu literackim tyle pomóc, co i zaszkodzić. Z jednej strony bowiem dopisuje aktualny kontekst otwierając książkę na nowe interpretacyjne konteksty, z drugiej rodzić może pytanie o to czy aby historyczna koniunktura, ukraińsko-rosyjskiego tygla z wciąż wrzącego pod pokrywką nie napędza też sukcesu debiutantki.
Żanna Słoniowska „Dom z witrażem”, Znak Kraków 2015
Na strychu pewnej lwowskiej willi bawiło się dwóch małych chłopców. W pewnym momencie zauważyli w ścianie pęknięcie. A ponieważ znali niezwykłe...
Dziewiąty tom serii "Świat dla Dociekliwych" zabierze was w fascynującą podróż po Ukrainie. Wolnej, niepodległej i pełnej - takiej, jaką mamy nadzieję...