Debiutancka powieść tegorocznego noblisty, J.M.G. Le Clezio to historia o tym, jak cienka jest granica pomiędzy normalnością a szaleństwem. I jak łatwo, pragnąc zrozumieć świat, popaść w obłęd. To książka niełatwa, wysmakowana, choć miejscami przez swą młodzieńczość nieco zmanierowana i ocierająca się o granicę pretensjonalności. Mimo tego, wypada uznać ją za naprawdę interesujące i odkrywcze studium szaleństwa.
Adam Pollo jest młodym mężczyzną, który – jak zaznacza sam Le Clezio – „nie wie, czy wyszedł z wojska, czy z zakładu dla obłąkanych”. Nie znamy jego dramatycznych przeżyć, nie wiemy, co spowodowało anomalia w jego zachowaniu czy psychice. Być może nastąpiło jakieś brzemienne w skutki wydarzenie, ale możliwe jest również i to, że – jak sam Pollo mówi – po prostu pewnego dnia zrozumiał on nonsens, absurd świata i postanowił pojąc wszystko to, co nas otacza. Dość, że mężczyzna zaczyna porządkować świat, próbując go ogarnąć. Kolejne części składowe powieści, tematy i problemy poruszane przez autora sygnalizują następujące po sobie litery alfabetu. Czy jednak można naprawdę ogarnąć świat? Czy nie jest to ciężar zbyt wielki dla ludzkiego rozumu? Jakie mogą być konsekwencje badań Adama? Co jest rzeczywistością? I czy rzeczywistość w ogóle istnieje? W powieści Le Clezio odbijają się jak w zwierciadle popularne nurty filozoficzne czy – szerzej – prądy myślowe.
Egzystencjalizm i hermeneutyka, nauki Freuda, Nietzschego i Heideggera, Sartre’a, Gadamera oraz Schleiermachera, fragmenty postmodernistycznej krytyki rzeczywistości Jeana Baudrillarda, którego poglądy w czasie, gdy powstawała powieść, nie były jeszcze ukształtowane i zwerbalizowane – echa między innymi tych prądów myślowych odnajdujemy w powieści noblisty. Oczywiście, są to znaki fragmentaryczne, pojedyncze sygnały. Z jednej strony mocno wzbogacają one recepcję książki, poszerzają możliwości interpretacyjne, z drugiej jednak, wplatane w tok narracji, mogą miejscami mocno utrudnić lekturę nieobytemu z filozoficznymi pojęciami czytelnikowi. Gdy bowiem Le Clezio pisze o sprawach zwyczajnych, codziennych, o przeżyciach bohatera, posługuje się językiem prostym, stylem przejrzystym i czytelnym.
Gdy jednak zaczyna odwoływać się do myśli filozoficznej, język ulega gwałtownej ewolucji – pojawiają się terminy, pojęcia kompletnie dla większości czytelników niejasne. Wydaje się po prostu, że młody wówczas Le Clezio nie był dostatecznie doświadczony w warsztacie pisarskim czy obyty w zakresie filozofii, by dokonać jej estetycznej, literackiej transformacji. A chcąc – co chwalebne i uzasadnione – wzbogacić swą książkę i elementy filozofii wpleść w debiut literacki, po prostu popularne wówczas prądy myślowe „sprzedaje tak, jak je kupił”. Wykazuje się przy tym sporą inteligencją, lecz miejscami jego książka wydaje się przez to nieco zmanierowana.
Akcja, fabuła są w powieści fragmentaryczne i w gruncie rzeczy nieistotne. Najważniejsze są przeżycia bohatera i dokonywany przez niego ogląd świata. Pollo pyta bowiem o swą tożsamość, zastanawia się nad tym, co to znaczy: „być człowiekiem”? Rozmyśla o własnej tożsamości gatunkowej, ale i seksualnej. W tym celu opowiada – fikcyjną lub nie – historię znajomości czy romansu z Michele. Pollo zastanawia się nad istnieniem Boga, sprawami wiary, sensem i sposobem funkcjonowania świata. Miejscami jego spostrzeżenia są w swej głębi genialne, czasem jednak nasz bohater ociera się o granicę szaleństwa, by w końcu – przekroczyć ją. Czy jednak powróci do normalności?
Le Clezio zdaje się podzielać do pewnego stopnia poglądy romantyków. Szaleniec nie jest – wbrew pozorom – kimś kompletnie od świata oderwanym, lecz raczej osobą, która osiągnęła inny poziom percepcji, która widzi, czuje, rozumie, a nawet – wie więcej od innych. Jest więc Adam Pollo na swój sposób również i geniuszem. „Protokół” to także opowieść o samotności o odosobnieniu. Pollo po dramatycznych wydarzeniach z własnej woli sytuuje się na obrzeżach społeczeństwa. Nielegalnie zajmuje opuszczony przez właścicieli dom, stając się banitą, wyrzutkiem. Dystans jednak wobec społeczeństwa nie jest jego przekleństwem, lecz raczej swego rodzaju darem, przywilejem. Podobnie jak szaleństwo czy eksterioryzacja, dystans wobec społeczności pozwala dostrzec i zrozumieć więcej. Pollo dostrzega, że świat, w którym żyje, jest jakby lustrem czy pomniejszonym modelem rzeczywistości. Może więc z pasją badacza rzeczywistość „wziąć pod lupę”.
Bohater powieści Le Clezio nie zamyka się jednak też w świecie własnego „ja” – swych demonów, marzeń, lęków. Często – o czym już wspomniałem – eksterioryzuje się, wykracza poza przestrzeń własnego ciała i psychiki, spogląda na samego siebie z oddalenia. Potrafi również „wcielić się” w inne istoty – na przykład w psa wyruszającego w pogoń za suką. A zapis tych doświadczeń staje się ilustracją kolejnych liter „Protokołu”. Nie da się powiedzieć, że debiut Le Clezio to powieść idealna czy genialna.
„Protokół” jest jednak autentycznie interesującą książką, to wspaniały początek błyskotliwej kariery literackiej Noblisty. To debiut może nieco zmanierowany, lecz z całą pewnością godzien przypomnienia szerszej rzeszy czytelników.
Kiedy Frida oznajmiła rodzinie, że ma zamiar poślubić Diega Riverę, ojciec skwitował to cierpkim komentarzem: \"To będzie ślub słonia z gołębicą\". Otoczenie...
Fintan Allen ma dwanaście lat, kiedy wraz z matką wsiada na statek odpływający do Afryki. Po wielu latach rozłąki Maou i Fintan mają spotkać się ze swoim...