Żądza rządu
We Francji zawrzało. I bynajmniej nie dlatego, że nowy król – Ludwik Kłótliwy – został otruty ledwie po roku od koronacji. Ważniejsze dla jego bliższych i dalszych krewnych stało się pytanie o to, kto zajmie jego miejsce. Nie bez powodu przecież dokonano zbrodni – morderca musiał mieć w tym swój cel. Do walki o tron stają: brat i stryj Kłótnika oraz jego nowo narodzone dziecko, syn z prawowitego łoża. Gra, która się toczy pomiędzy nimi, nie jest wyrównana. Kto zwycięży, a kto zapłaci najwyższą cenę za chęć panowania?
Tylko Klemencja Węgierska płakała po Kłótniku – poza nią nikt. Władca nie był specjalnie popularny czy szanowany, bo i trudno pochylać głowę przed nieudacznikiem, który wprowadził na w miarę spokojne dotąd ziemie chaos. Sprawa morderstwa ucieszyła więc o wielu więcej ludzi niż zasmuciła, zmobilizowała niejednego i sprawiła, że "prawo dżungli" zastąpiło etykietę panującą na francuskim dworze. Stała się przyczynkiem do bezlitosnych i krwawych działań. Czy jest coś, przed czym można się zawahać w takiej sytuacji? O wszystkich problemach związanych z przejmowaniem władzy pisze znakomicie Maurice Druon w czwartym tomie serii „Królowie przeklęci”.
„Prawo mężczyzn” jest – jak dotąd – zdecydowanie najlepszą częścią cyklu. Narracja typowa dla książek historycznych zmienia się. Powieść nabiera bardziej beletrystycznego charakteru, dzięki czemu czyta się ją z większym zainteresowaniem. Akcja wreszcie nie jest tak uporządkowana, jak miało to miejsce do tej pory, następują jej niespodziewane zwroty, a jej rozwiązań czytelnik nie potrafi przewidzieć już z taką pewnością jak wcześniej (oczywiście tylko wtedy, kiedy nie ma odpowiedniego przygotowania historycznego i nie zna dziejów rodu Kapetyngów). Więcej w powieści miejsca na wzruszenia – jak się okazuje, ludźmi z najwyższych sfer targają nie tylko złe emocje. Stają się oni dzięki temu coraz bardziej prawdziwi, coraz bardziej wiarygodni.
Tematem przewodnim cyklu, który Druon porusza także i w tej książce, są ciemne strony władzy (bo te jasne niezwykle trudno znaleźć), sprytnie i niezwykle precyzyjną nicią szyte intrygi oraz namiętności próbujące zastąpić miłość. Czytelnicy poznają życie na dworze niejako „od kuchni”, co przedstawione zostało w barwny, ale rzeczowy sposób. Język autora nie traci na swej precyzji – powiedziane zostaje tylko tyle, ile być powinno. Niemniej jednak konstrukcja fabuły jest już nieco inna. Dzięki temu Druon po raz kolejny broni się przed zamknięciem w schemacie, ukazując, że cykl nie musi być jednolity czy monotonny, choć nieustannie dotyczy tego samego tematu.
Czwarty tom „Królów przeklętych” warto przeczytać, nawet jeśli nie miało się do czynienia z poprzednimi częściami cyklu. Niemniej jednak zdecydowanie bardziej wartościowe dla czytelnika będzie zapoznanie się z całą serią, należącą już do klasyki literatury – nie tylko bowiem pozna dzieje jednego z najsławniejszych francuskich rodów, ale też nauczy się rzeczy bardziej ogólnych. Takich, jak na przykład to, jak działają mechanizmy władzy oraz do czego zdolny jest człowiek w dość ekstremalnych sytuacjach.
Anna Szczepanek
Filip Walezjusz miał syna, którego zaraza – niestety! – oszczędziła. Francja jeszcze nie sięgnęła dna nędzy i rozpaczy, lecz ściągną...
Nowe – trzytomowe – wydanie cyklu Królowie przeklęci W drugim tomie znajdziesz powieści: Prawo mężczyzn i Wilczyca z Francji. „W...