Zaraz, tylko jeszcze...
– Cześć, jestem Albert i chodzę do przedszkola – tak mógłby się przedstawić chłopiec, który już wkrótce stanie się naszym nowym przyjacielem. Z pewnością jeszcze doda, że jego ulubioną zabawką jest lalka Lisa, która każdego dnia o poranku sprawia mu wiele kłopotów. Wszak Lisa, jak każda dziewczynka, koniecznie musi założyć swoją bluzkę. Co jednak począć, kiedy - umieszczając lalkę w szafie z zabawkami - chłopiec przy okazji znajdzie kółko od mercedesa, które koniecznie trzeba przytwierdzić? Co ma począć, kiedy odstawiając auto na półkę, natrafi na wspaniałą, nową książkę o zwierzętach? Co począć… Co począć?
O zajęciach, z których każde kolejne odrywa nas od pierwotnych planów, o pasji, przy której planowane działanie schodzi na dalszy plan i o tym, jak bardzo jesteśmy podobni do swoich rodziców (a może - to rodzice są podobni do nas?) pisze szwedzka dziennikarka i pisarka, Gunilla Bergström. Jej seria książek o zwyczajnym chłopcu, któremu zdarza się być niegrzecznym, który przeżywa swoje małe wzloty i upadki, ma swoje smutki i radości, podbiła już serca czytelników na całym świecie. Niezależnie od tego, czy Alberta Albertsona nazywać będziemy Alfonsem Åbergiem (Szwecja), Willim Wibergiem (Niemcy), czy – w przypadku polskich dzieci – jest właśnie Albertem, kochają go wszyscy, niezależnie od wieku. Niezwykle łatwo jest bowiem utożsamiać się z tym urwisem, dla którego otaczający świat jest tak ciekawy, tak fascynujący, że zwykłe obowiązki wdają się trywialne.
Nic zatem dziwnego, że w książeczce Pospiesz się, Albercie, opublikowanej nakładem wydawnictwa Zakamarki, chłopiec będzie musiał zmierzyć się z jedną z największych bolączek osób zainteresowanych wszystkim, osób, które wszystko chciałyby zrobić w jednym czasie. Pech chce, że w chwili, kiedy trzeba wychodzić do przedszkola, do zrobienia są tysiące rzeczy ważniejszych, pilniejszych i ciekawszych. - Zaraz, tylko jeszcze… – odpowiadamy wówczas na wołanie zdenerwowanego rodzica. - Już, tylko jeszcze… – powtarzamy, kiedy dorosły wydaje się nie rozumieć, że WŁAŚNIE TERAZ mamy do zrobienia wyjątkowo interesującą rzecz. - Już idę. Tylko jeszcze… – odpowiadamy wreszcie, zrezygnowani, kiedy rodzic miota się już w szaleństwie i złości. Spełniamy jego życzenie, tak naprawdę nie rozumiejąc, o co chodzi. Przecież my tylko jeszcze …
Czy Albertowi uda się ułagodzić gniew ojca poprzez wręczenie mu gazety? A może stanie się coś, czego chłopiec zupełnie się nie spodziewał? Aby przekonać się, jakie zajęcia odrywają chłopca od przedszkola i co porabia jego tata, kiedy on wreszcie szykuje się do wyjścia, warto sięgnąć po książeczkę Pospiesz się, Albercie.
Gunilla Bergström prezentuje nie tylko sympatycznego malucha, który szybko zdobywa sympatię czytelników, ale również stwarza okazję do rozmów o obowiązkach i o granicach pomiędzy nimi a zabawą. Książeczka Pospiesz się, Albercie to doskonała propozycja zarówno dla dzieci, które potrafią już samodzielnie czytać, jak i tych, które ten etap mają jeszcze przed sobą. Zabawne, kolorowe i sugestywne ilustracje pozwalają śledzić akcję, a nawet tworzyć na ich podstawie własne historie. Dzięki temu przygody Alberta można wykorzystywać również na zajęciach z biblioterapii, zwracając uwagę dziecka na jego zachowania, a także do nauki … odczytywania godzin. Każdy rozdział otwiera bowiem rysunek zegara, bezlitośnie rejestrującego upływ czasu. A zajęcia w rodzaju - Zaraz, tylko jeszcze…, niestety, ten czas pożerają. Książeczka Bergstrom pozwala dzieciom ten fakt uświadomić. I spełnia swoje zadanie znakomicie.
Na podwórku i w zerówce dzieci czasem się biją. Ale nie Albert! On od razu odchodzi albo się poddaje. Czy to znaczy, że Albert jest słaby? Czy to znaczy...
Albert ma pięć lat i właśnie nauczył się wiązać. Nareszcie tata nie musi się schylać, żeby zawiązać mu buty. Albert wiąże, związuje i przywiązuje wszystko...