Albert dobrze wie, że duchy i potwory nie istnieją. Czasem jednak o tym zapomina. Przekonuje się wtedy, że wyobraźnia może płatać figle, a strach ma wielkie oczy...
Albert Albertson mieszka z bardzo miłym tatą i kotem Puzlem. Jak każdy kilkulatek czasem ma problemy z zasypianiem, potrafi rano strasznie się grzebać przed wyjściem do przedszkola i jest niezwykle pomysłowy, zwłaszcza jeśli bardzo czegoś chce. Dzieci rozpoznają w Albercie swoje zachowania i emocje - radość zabawy, ciekawość świata, nieograniczoną fantazję, ale też złość, zazdrość czy strach.
Książki o Albercie, tłumaczone na kilkadziesiąt języków, rozeszły się dotąd w przeszło ośmiomilionowym nakładzie w Szwecji i poza jej granicami, a na ich kanwie powstały liczne spektakle teatralne i filmy animowane. W Szwecji to już kultowa seria, licząca ponad trzydzieści tytułów. Jej autorka i ilustratorka, Gunilla Bergström, otrzymała za swoją twórczość wiele nagród i wyróżnień, włącznie z wyborem jej książki na książkę roku 1997 przez szwedzkie Jury Dziecięce.
W 2012 roku minęło 40 lat od ukazania się pierwszej historii o Albercie Albertsonie, który w Szwecji nazywa się Alfons ?berg. Przy okazji jubileuszu Gunilla Bergström uhonorowana została przez szwedzki rząd medalem Illis quorum za ,,nowatorską twórczość literacką i ilustratorską znakomicie ukazującą świat z dziecięcej perspektywy". Książki o Albercie cieszą się niesłabnącą popularnością i wciąż powstają nowe.
Do końca 2014 roku w Polsce ukazało się 10 tomów.
Wydawnictwo: Zakamarki
Data wydania: 2014-08-27
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 32
Opowieść o chłopcu, który został sam w domu i boi się. Wydaje mu się, że duchy nie istnieją, ale właściwie kto wie? Zabawna historia, która pozwala dzieciom oswajać strach.
Czy czary naprawdę istnieją? Albert twierdzi, że spotkał prawdziwego czarodzieja. Jednak tata mu nie wierzy. Ale może istnieją czary, które nie są tylko...
Albertowi się nudzi, a tata nie ma czasu się z nim bawić. Na szczęście Albert ma jeszcze Molgana! Molgan to tajemniczy przyjaciel, który przychodzi wtedy...