Choć w „Posłańcu” Markusa Zusaka pojawia się kilka rozwiązań formalnych przypominających „Złodziejkę książek”, nowa powieść tego autora przynosi sporo oryginalnych chwytów i atrakcyjnych nawet dla dorosłych czytelników sposobów na rozwinięcie fabuły. Jest przy tym „Posłaniec” powieścią trudną, kierowaną do młodzieży i przez pewien czas niejasną, co nadaje właściwe brzmienie ukrytemu w zakończeniu przesłaniu, wartościowej wskazówce dla odbiorców.
Ed Kennedy ma dziewiętnaście lat i jest raczej życiowym nieudacznikiem. Zarabia na życie jako taksówkarz, mieszka ze starym (ale kochanym) psem, Odźwiernym. Nie widzi sensu egzystencji, nie snuje marzeń, nie chce wyrwać się z marazmu codzienności. Nie zrobi nic, by poprawić swój los. Ale to właśnie Ed Kennedy któregoś dnia zostaje posłańcem. Otrzymuje kartę – asa karo – z trzema adresami. Musi udać się pod nie i odgadnąć, dlaczego został tam skierowany. Tak zaczyna się tajemnicza i pełna zwykłych-niezwykłych przygód misja Eda, misja, która pozwoli mu pomóc wielu ludziom: samotnym, zagubionym i bezradnym. Co ciekawe, w odróżnieniu od wielu książek o podobnej tematyce, Markus Zusak wyróżnia się i to bardzo. Porusza się po świecie mrocznym i wcale nie nieprawdopodobnym. Spycha swoich bohaterów niemal na margines, pokazuje zło i patologie, nie stroni od tematów nieprzyjemnych. Ed nie otrzymuje wskazówek, jak rozwiązywać problemy swoich podopiecznych, musi działać skutecznie, choć nie zawsze zgodnie z prawem. Bywa, że ucieka się do kłamstwa, przemocy czy szantażu. Zmienia strategie, poświęca swój czas i siły na prostowanie błędów, jakie popełnili inni, nieznajomi ludzie. Z czasem zadania robią się coraz trudniejsze, a na liście dla Eda pojawiają się… jego najbliżsi przyjaciele.
Jest „Posłaniec” zamaskowaną powieścią drogi – to okazuje się dopiero w samym zakończeniu, tam też wychodzi na jaw rzeczywiste przeznaczenie książki, grupa docelowa jej odbiorców. Być może dla dorosłych czytelników – nie wątpię, że po „Złodziejce książek” znajdą się i dorośli amatorzy powieści Zusaka – morał płynący z opowieści będzie zbyt wyraźny i zbyt mocno zaakcentowany – po całej historii. Młodym powinien się przydać. Bywa Markus Zusak wzruszający, ale nie popada w tanie sentymenty. Odwołuje się do spraw do niedawna uważanych za zakazane w literaturze dla młodzieży, ale nie popada w wulgarność. Operuje symbolami, które nie podlegają typizacji. Zdaje sobie sprawę z wymowy rekwizytów – i te wszystkie umiejętności łączy z dużym talentem literackim. Proponuje fabułę nieprzewidywalną i odkrywczą, co sprawia, że „Posłańca” czyta się z przyjemnością. Narracja (pierwszoosobowa, prowadzona przez Eda) utrzymana jest w czasie teraźniejszym. To relacja z przebiegu wydarzeń, omówienie – na gorąco – tego, co się akurat dzieje. W związku z tym nie ma miejsca na analizowanie sytuacji, czytelnicy otrzymują czyste raporty, bez dodatkowych wniosków: skazani tylko na refleksje głównego bohatera, będą mogli samodzielnie oceniać postacie z „Posłańca”.
Markus Zusak powstrzymuje się od wydawania werdyktów – co wydaje się o tyle ważne, że książka przeznaczona dla młodych ludzi nie zawiera zbyt wielu dobrych rad. Wierzy się tu w inteligencję odbiorcy i jego zdolności do rozgraniczania dobra i zła. Markus Zusak po raz kolejny udowodnił, że w pisaniu dla młodzieży nie zgadza się na kompromisy i łatwe rozwiązania, sporo wymaga, ale też w zamian oferuje powieści, o których trudno byłoby zapomnieć. Prosty styl pomaga w zaprezentowaniu skomplikowanej historii, która – chociaż realistyczna i surowa – udaje miejscami nawet lekką fantastykę. Zusak bez odwoływania się do ozdobników literackich tworzy książkę piękną, a przy tym – nie tylko rozrywkową.
Izabela Mikrut
Długo wyczekiwana nowa powieść Markusa Zusaka, autora światowego fenomenu - ,,Złodziejki książek". Pięciu braci Dunbar mieszka w pogrążonym w chaosie...
Myślę o Walczącym Rubenie Wolfie.W środku. Myślę, o walkach, o których wiesz, że przegrasz, i o walkach, o których nie wiesz nic. Teraz ja...