„Poranek Marii i inne opowiadania” z pewnością mogą wzbudzić zainteresowanie wśród czytelników ceniących wyrafinowany polot prozy i silnie rozwiniętą świadomość literacką twórcy. Taka w swym pisarstwie była i jest znakomita Julia Fiedorczuk, przedstawicielka realizującego się obecnie na arenie kulturalno-literackiej pokolenia „Tekstyliów”.
W zbiorze krótkich impresji prozatorskich na pierwszy plan wysuwa się jego silne ciążenie ku poezji. Narracja obfituje w błyskotliwe i niebanalne metafory, rozbudowane opisy usytuowane głównie w ustępach eksplorujących meandry psychiki bohaterów. O „nieepickości” tej prozy świadczą ponadto komentarze metapoetyckie i metatekstowe, a więc zabiegi narracyjne takie, jak bezpośrednie zwracanie się do czytelnika i kierowanie sposobem odbioru dzieła, słowa-klucze, budujące cały system porozumienia między narratorem a odbiorcą, ustawiające to, co niegdyś Przemysław Czapliński nazwał „gęstością czytania”.
Wątki ośmiu opowiadań oscylują wokół tematyki inicjacji, przekraczania określonych progów życiowych, tworzą one ponadto rozbudowany dyskurs dotyczący cielesności i płciowości zarazem. W opowiadaniach pobrzmiewają także echa koncepcji lansującej styl życia ekologicznego, wystukującego swój rytm zgodnie z taktomierzem zagrożonej ze strony człowieka natury. Bohaterkami w większości (bo wyjątkiem jest tu ostatnie opowiadanie) są kobiety. Najtrafniej scharakteryzować można by je, uciekając się do słowa „transparentne”. Skąd akurat takie sformułowanie? Otóż każda z protagonistek utworów, choć wyrazista i jedyna w swoim rodzaju, popada w stan przezroczystości, bowiem ich indywidualność i wyjątkowość poddana jest opresji środowiska (głównie męskiego, co natychmiastowo wywołuje hasło treści feministycznych). By schronić się, a tym samym - żyć w zdominowanym przez paradygmat masculinum rzeczywistości, bohaterki Fiedorczuk zakładają mimozowy płaszcz utkany z zapomnienia, egzystencji pozornej, powierzchownej, która prawdziwe swe skrzydła rozwija w sferze mentalnej bohaterek. Dlatego też autorka „Planety rzeczy zagubionych” tak wiele miejsca poświęca opisowi ich życia wewnętrznego, różnorodnym stanom świadomości, w tym i wypaczeń, które zrodziło uniwersum zewnętrzne, wstręt do jego wielu elementów. Tak dzieje się w przypadku młodej dziewczyny, bohaterki tytułowego opowiadania „Poranek Marii”, z której pamięć o gwałcie, jaki doświadczyła ze strony starszych kolegów, wyparowuje wraz z wyjściem ze stanu upojenia tanim alkoholem czy bohaterką „Imago”, która ze wstrętu do wszystkiego, co ludzkie, pragnie przepoczwarzenia, przejścia w stan światła, czystości, kosztem samobójczego wycieńczenia głodówką własnego ciała.
Ewenementem wśród utworów wchodzących w skład zbioru jest, moim zdanie najlepsze, opowiadanie zatytułowane „Orgaspace”. Napotykamy tu nie tylko ciekawą, przetransponowaną z kart Biblii wizję współczesnej arki Noego, na pokładzie której znajdują schronienie ocaleli z zalanych przez morze lądów. Właściwie pole fabularne opowieści tworzy wywołany z pamięci bohatera obraz wakacji na nieistniejącej już wyspie i spotkania z tajemniczą kobietą. Utwór ten, niezwykle sentymentalny, nasycony jest duchem Proustowskim. Utkany ze wspomnień tekst, którego płaszczyzną jest swoista gra z pamięcią, oparty jest na podobnym, jak u autora „W poszukiwaniu straconego czasu” zabiegu reprezentacji. Na jego mocy to, co nieobecne, zjawia się w akcie roz-pamiętania. Dla bohatera Fiedorczuk ową Proustowską „magdalenką” są artefakty pochodzące z utraconego świata, takie jak rozmazany list w butelce czy zegarek z wnętrznościami wyżartymi przez rdzę.
Choć dokonania prozatorskie Julii Fiedorczuk, autorki operującej do tej pory materią poetycką, urzekają językową finezją, rozwiązaniami formalnymi, wśród których na plan pierwszy wysuwa się metaforyzacja rzeczywistości przedstawionej, to w sferze tematycznej nie mówią nic nowego, sytuując się w szeregu utworów nazwisk autorów, takich jak Kuczok, Sieniewicz, Białkowski czy Shuty, u których motyw separacji społecznej, antyfigura inicjacji czy wizerunek bohatera z pogranicza „homo demens” figurują jako swoiste wyznaczniki twórczości. Indywidualizm, jaki wprowadza tu Fiedorczuk, wykracza poza aspekt literacki i związany jest z samą kategorią podmiotu mówiącego – chodzi więc tu o kobiecy punkt widzenia i wyartykułowanie tego, co konstrukt tożsamościowy kobiety tworzy i jednocześnie ogranicza.
Bolesna, zmysłowa, pełna tajemnic i mrocznego erotyzmu opowieść o poszukiwaniu duchowej wolności. Jeden majowy dzień w życiu trzech z pozoru bardzo różnych...
Julia Fiedorczuk - ur. 1975. Poetaka, tłumaczka. Opublikowała dwie książki poetyckie: Listopad nad Narwią i Bio. Nagrodzona przez Polskie Towarzystwo Wydawców...