Mówiąc o poszukiwaczach złota, zwykle mamy przed oczami oberwanych szaleńców, w podwiniętych do kolan nogawkach dżinsów, brodatych, z obłędem w oczach przepłukujących wodę w Klondike. Ten utrwalony amerykańskimi filmami obraz jest dosyć mocny, ale jednak nie do końca prawdziwy. Poszukiwanie złota rozpoczęło się bowiem na długo przed naszą erą, w Azji Mniejszej, potem w Grecji i w starożytnym Egipcie. Epoka nowożytna otworzyła przed kopaczami tego cennego kruszcu szereg nowych możliwości. Ameryka obiecywała majątek, niewyobrażalne bogactwa – i to wszystko od razu. Wystarczyło tylko znaleźć odpowiedni kawałek ziemi. Potem okazało się, że żółty kruszec był także na Syberii, w Australii i, oczywiście, w Kalifornii. Wszędzie tam ruszyli Polacy, którzy chcieli się wzbogacić, ale i przeżyć niezwykłą przygodę, znacznie większą, niż obiecywały polskie, stosunkowo niewielkie pokłady złota.
Mateusz Będkowski podąża za polskimi odkrywcami, szczegółowo śledząc ich losy, a także okoliczności, w jakich odbywały się poszukiwania. Operuje datami, opisami metod poszukiwań, sposobami dotarcia do lepszych miejsc, rywalizacji pomiędzy odkrywcami i prawa, które poszukiwania regulowało. Dzieli się z czytelnikami danymi pewnymi, wspomina o tych niesprawdzonych, choć interesujących, stara się przedstawić temat jak najrzetelniej, analizując go pod kątem historii, geografii, metodologii poszukiwań, ukazując, z jakimi stopami złota mamy do czynienia dzisiaj i czym w rzeczywistości jest złoto. Sięga po pamiętniki poszukiwaczy i podróżników, przywołuje nazwiska zupełnie nieznane albo zapomniane. W rezultacie otrzymujemy dokładną analizę zjawiska, opatrzoną zdjęciami i cytatami z materiałów źródłowych, co kieruje tę książkę bardziej w stronę naukowej syntezy niż w kierunku opowieści, która rozpaliłaby serca i umysły i pozwoliła zrozumieć, co kierowało szaleńcami, porzucającymi wszystko, zastawiającymi majątek po to, aby kupić bilet do najbliższego złoża. A przecież wiadomo, że poszukiwanie złota nie opierało się na racjonalnym myśleniu, ale na obłędzie, na oszustwach, na mamieniu ludzi wizją niepoliczonego bogactwa, które trafiło się niewielu, posyłając w niebyt, obłęd i alkoholizm pozostałych. Ale warto się przyjrzeć tej książce z jeszcze jednego powodu.
Tereny złotonośne w Ameryce Północnej, np. obszar Gór Czarnych, należał do Indian, którzy zostali go brutalnie pozbawieni i zepchnięci do rezerwatów. Sprawę okrutnego traktowania rdzennej ludności Ameryki opisał Henryk Sienkiewicz, podróżujący po Stanach Zjednoczonych i będący świadkiem bezwzględnego stosunku białych wobec ludzi, będących przecież właścicielami terenów, bezprawie zajętych przez tych, którzy uważali, że prawo własności jest święte. Walki Indian z białymi, postać wodza Crazy Horse'a i masakra w Wounded Knee zaowocowały potem szeregiem powieści przygodowych, które czyta się z wypiekami na policzkach.
Czym zatem była gorączka złota? Nadzieją, szansą czy czystym złem, które przyniosło światu zbyt wiele tragedii? Na pewno był to proces, zjawisko, które wbrew pozorom wciąż trwa, w Azji i Afryce. Jednak niewielu zdaje sobie sprawę z tego, że za tym procederem często nadal stoi przemoc i ludzka krzywda.
Polecam zainteresowanym tematem.
Wyprawa śladami polskich podróżników! Jak wyglądał świat dawnych podróżników i kulisy ich ekspedycji? Wielkie wyprawy w XIX wieku to często nieudane...
Historie dziewiętnastowiecznych podróżników wydają się dziś przypominać legendy. Kto pamięta o postaci „kapitana Adama”, właściciela wysp...