Przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć
Wyspy Owcze. Zamknięta społeczność Farerów, bardzo powoli ulegająca zachodzącym w świecie zmianom. Lokalne zwyczaje, łącząca wyspiarzy niechęć wobec świata zewnętrznego czy władz centralnych, skutecznie ograniczających autonomię wysp. Życie, nie tak łatwe jak gdzie indziej, nie tak proste jak tam, gdzie nas nie ma. To właśnie tu odnalezione zostają przypadkowo ludzkie szczątki. Szczątki znajdujące się w żołądku zabitego morskiego ssaka - grindwala. Władze duńskie chcą szybkiego wyjaśnienia sprawy - zwłaszcza biorąc pod uwagę wcześniejsze problemy. Na pomoc policji farerskiej zostają wysłani fachowcy z miasta - Katrine Ellegaard oraz technik kryminalistyki Frida Slowmand. Zadanie mają proste: sprawnie wyjaśnić sprawę. I, jak to zazwyczaj bywa z prosto formułowanymi zadaniami, komplikują się one i gmatwają wprost proporcjonalnie do poziomu swej, jakże pozornej, prostoty. Problemy zawodowe, jak zawsze, potrafią nałożyć się z kłopotami w życiu osobistym. Nie inaczej jest i tym razem.
Połów Ove Løgmansbø to kolejna po Enklawie powieść kryminalna z Katrine Ellegaard w roli głównej. Sam autor to ciekawa postać. Jego matka jest Polką, ojciec - rodowitym Farerem. Løgmansbø, biegle posługujący się językami obojga rodziców, dzieli swój czas między Polskę a Wyspy Owcze. Co ciekawe, swoje powieści wydaje po polsku. Nie wiedząc o tym, rozpoczynając lekturę Połowu, byłem lekko zdziwiony nietypowym jak na Skandynawów stylem pisania, trochę zbliżonym do tego znanego z twórczości Jo Nesbø. Ove Løgmansbø jest bowiem mniej powściągliwy, ponury, pesymistyczny niż jego skandynawscy koledzy po piórze. Owszem, są w jego pisarstwie elementy charakterystyczne owej prozy, ale jednocześnie ma ona swój oryginalny, odmienny charakter. Mniej jest tu chociażby wiwisekcji i odkrywania mrocznych stron współczesnego społeczeństwa. Mniej krytyki modelu państwa opiekuńczego. Więcej - ironicznego humoru. Postaci są wyraziste, interesujące. Prowadzą ze sobą zrozumiałe dialogi, tak odmienne od półsłówek, niedomówień i przeciągającego się głębokiego milczenia bohaterów wielu norweskich, szwedzkich czy duńskich kryminałów.
Połów czyta się przyjemnie, choć nie jest to klasyczny kryminał ani w starym, ani w nowym stylu. Duży nacisk został w nim położony na ukazanie pełni życia bohaterki oraz ludzi, z którymi splatają się nici jej losów. Życie to jest złożone, przynoszące różne niespodzianki. Przeszłość nie daje o sobie zapomnieć, a teraźniejszość stawia czasami spore wymagania. Postaci lubią się lub za sobą nie przepadają, prowadząc porywające słowne potyczki. Czasami - poznając się lepiej - zmieniają zdanie o sobie nawzajem. Bardzo istotne są wzajemne relacje i ich ewolucja. Akcja nie biegnie szybko, wątek kryminalny rozwijany jest równolegle z paroma wątkami pobocznymi. Postaci nie są jednoznaczne nawet wtedy, kiedy pozornie sprawiają takie wrażenie. Ove Løgmansbø zadbał o ich wiarygodność. To nie celulozowi bohaterowie literaccy, może i ciekawi, ale mało realni.
Skandynawskie kryminały uratowały jego zdrowie psychiczne, nie miał co do tego najmniejszych wątpliwości.
„Smaczku" powieści dodają odniesienia literackie, wspomnienia o innych skandynawskich twórcach, chociażby takich jak Jo Nesbø czy Arnaldur Indriðason. To dosyć interesująca, wyłamująca się z dominującego schematu proza. Warto spróbować.
Prom płynący z Hirsthals w Danii zatrzymuje się na wodach przybrzeżnych Wysp Owczych. Z jednostką nie ma kontaktu, nic jednak nie wskazuje na to, by miała...
Wyspy Owcze. Jedno z najbezpieczniejszych miejsc na świecie. Od 1988 roku zdarzyło się tutaj tylko jedno morderstwo, a mieszkańcom pojęcie przestępstwa...