Prom płynący z Hirsthals w Danii zatrzymuje się na wodach przybrzeżnych Wysp Owczych. Z jednostką nie ma kontaktu, nic jednak nie wskazuje na to, by miała miejsce awaria. Czy doszło do porwania? Zamachu terrorystycznego? A może to rezultat działania szaleńca? Na pokładzie znajduje się Katrine Ellegaard, duńska policjantka, która na własną rękę stara się rozwikłać zagadkę. Wie tylko tyle, że ma przeciwko sobie godnego przeciwnika – ktoś bowiem zadbał o to, by na statku wdrożono procedury awaryjne, uniemożliwiając przemieszczanie się między pokładami. Tymczasem czekający na nią w Vestmannie Hallbjørn Olsen odkrywa, że odpowiedzi mogą znajdować się nie na promie, ale na archipelagu…
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 2017-03-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 344
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
„Prom” Remigiusza Mroza, piszącego pod skandynawskim pseudonimem jest trzecią częścią serii rozgrywającej się na Wyspach Owczych. Pierwszą czytałam, podobała mi się umiarkowanie i nie zamierzałam sięgać po dalszy ciąg, ale tak się złożyło, że „Prom” ktoś mi podarował i co jakiś czas dopytywał, czy mi się podobało. Zatem w końcu po niego sięgnęłam, chociaż nie czytałam części drugiej – w niczym to nie przeszkadza, łatwo się połapać, o co chodzi (no może tylko niejasne było dla mnie, jak od aresztowania na końcu pierwszej części, główni bohaterowie przeszli do bycia parą).
Lektura już za mną i muszę powiedzieć, że niezbyt mi się podobało, chociaż początek był bardzo, bardzo obiecujący. Pierwszych kilkanaście stron czytałam z wielką przyjemnością, akcja wciągnęła mnie bardzo, byłam ciekawa, jak autor rozwiąże problem, jak potoczą się losy bohaterów, czy policjantce uda się powstrzymać terrorystów. A później, z każdą kolejną przewracaną kartką, byłam coraz bardziej znudzona i rozczarowana. Miałam wrażenie, jakby autor za wszelką cenę chciał nas zaszokować brutalnością zbrodni (błagam, użycie młota pneumatycznego to naprawdę…) i udziwnianiem scen kontaktów z porywaczami. Wielka szkoda, bo zapowiadało się naprawdę super.
To, co mi się podobało, to fakt, że autor musiał włożyć naprawdę dużo pracy w poznanie historii, polityki, topografii i nazw używanych na Wyspach Owczych oraz zwyczajów ich mieszkańców. To jest dla mnie najmocniejsza część tej książki. Ale to niestety za mało, żeby czytelnik nie mógł się oderwać od lektury…
Trzeba oddać autorowi sprawiedliwość, że w książce naprawdę dużo się dzieje – równolegle śledzimy dramat rozgrywający się na zajętym przez porywaczy promie i śledztwo, które prowadzi na lądzie policja (której pomaga, oczywiście, Olsen). Dlatego jest dla mnie kwestią niezrozumiałą, dlaczego tak mnie to nużyło i dlaczego – po tym, jak wciągnęłam się w akcję na samym początku – nagle przestałam się w nią angażować i czytałam do końca tylko po to, żeby sprawdzić, czy policjantka z tego wyjdzie. Może chodzi o nagromadzenie udziwnień? Chyba tak – autor po prostu przekombinował.
Komu może podobać się ta książka? Jeśli komuś podobały się dwie poprzednie części – to na pewno się nie zawiedzie – drugiej wprawdzie nie czytałam, ale pierwsza miała dokładnie ten sam styl. Fanom skandynawskich kryminałów raczej nie – choć autor stara się wprowadzać tło społeczne, ale jednak do tego chyba trzeba naprawdę być Skandynawem, żeby zrobić to tak, że czytelnik wciągnie się bez reszty… Myślę, że miłośnikom Remigiusza Mroza też się spodoba – będą mogli spojrzeć na ulubionego autora w trochę innej odsłonie.
Podsumowując: moim zdaniem „Prom” to dość udziwnione i przekombinowane zakończenie (chyba że jednak będzie ciąg dalszy?) średniej serii o Wyspach Owczych. Potencjał duży, ale rozmył się w zbyt wielu wątkach i dziwnych powiązaniach.
Z miłą chęcią przeczytałam trzecią trylogii autorstwa Ove Løgmansbo – „Prom”.
Książka składa się z 42 rozdziałów z zastosowanym podziałem na dzień, czas, godzinę.
Starałam się kibicować bohaterom na każdym etapie ich rozwoju i zadawałam sobie pytania:
Czy Katrine wygra swoją walkę z chorobą ?
Dlaczego Olsen ma takie problemy z samym sobą i skąd u niego jest taka siła walki?
„Prom” stanowił zagadkę od początku i do końca nie wiadomo było przewidzieć zachowania bohaterów negatywnych.
Pojawiło się kilkoro nowych bohaterów, ale autor zadbał o to, aby i tutaj Czytelnik się nie nudził w trakcie czytania.
Ta część stanowiła momenty grozy i pojawiały się emocje bardzo dogłębne.
Dialogi skonstruowane w tej części są umiejętnie.
Miło się czytało przemyślenia Olsena jak to będzie wyglądało życie z Katrine. Walka Olsena jako mężczyzny zrobiła na mnie pozytywnie wrażenie.
Katrina była tajemnicza do końca, ale posiadała swoje przemyślenia, była zawodowcem w swoim fachu.
Autor postarał się jak tylko mógł skonstruować trylogię tak , aby zaskoczyć Czytelnika, nawet i po części zachęcić do myślenia.
Książkę czyta się szybko ze względu na dobrze dopasowaną i przejrzystą w tekście czcionkę zawartą w tekście.
Zadaje sobie końcowe pytanie:
Co byśmy zrobili na miejscu Olsena i czy umielibyśmy żyć w napięciu do końca nie wiedząc co nas czeka?
Końcowe zakończenie trylogii wywołało we mnie łzę, gdyż okazała się wielką niewiadomą, którego ja się nie spodziewałam poznając losy od początku Olsena.
Trylogię autorstwa Ove Løgmansbo przeczytałam po raz pierwszy i mnie nie zawiódł.
Wydawnictwu Dolnośląskiemu – Publicat składam serdeczne podziękowania za egzemplarze książek oraz za to, że mogłam za ich pośrednictwem poznać twórczość Remigiusza Mroza.
Miękka oprawa ze skrzydełkami, Wydawnictwo Dolnośląskie- Publicat, s.344, Poznań , 2017.
Polecam przeczytanie trylogii autorstwa Ove Løgmansbo.
kingaczyta.blogspot.com
Katrine Ellegaard, po złożeniu wymówienia z pracy w duńskiej policji, podjęła decyzję o przeprowadzce na stałe na Wyspy Owcze do Vestmanny, by tam rozpocząć życie ze swoim ukochanym - Hallbjørnem Olsenem.
Razem z całym swoim dobytkiem, Katrine znajduje się na promie Morgenrøde. Podróż przebiega bez przeszkód, ale do czasu. Nagle prom zatrzymuje się i chociaż nic nie wskazuje na awarię, zostaje włączony system awaryjny. Wkrótce okazuje się, że jest to zaplanowany atak terrorystyczny, a pasażerom grozi śmiertelne niebezpieczeństwo.
Początkowo "Promem" byłam zachwycona; bardzo spodobał mi się pomysł autora i oryginalność. Z zaciekawieniem i obawami śledziłam poczynania zamachowców. Później jednak już niekoniecznie spodobało mi się to, w jaką stronę ta historia zaczęła się rozwijać. Było zbyt chaotycznie. Mam wrażenie, że autor na siłę chciał to wszystko udziwnić, żeby zamieszać czytelnikowi w głowie. Udać mu się to, oczywiście, udało, ale niekoniecznie tego oczekiwałam... Oprócz wszechobecnego chaosu brakowało mi w niektórych momentach logiki. Zaś jeden wątek, bardzo intrygujący, został po prostu urwany i niewyjaśniony. Generalnie wszystko jest tutaj jakieś takie płytkie, łącznie z postaciami zamachowców. Ja do teraz nie wiem, o co im konkretnie chodziło i jak rozumieć ich motywy. Mam wrażenie, jakbym czytała jakąś niekompletną książkę lub taką, którą ktoś chciał na siłę szybko skończyć i do widzenia. Rozczarowałam się tym razem, oj rozczarowałam... Niby czytało mi się bardzo szybko i naprawdę się wciągnęłam, ale ciągle gdzieś tak podczas czytania raziło mnie to, o czym napisałam.
"Prom" zupełnie nie przypomina tych Wysp Owczych, które miałam okazje poznać przy okazji czytania dwóch poprzednich tomów. Panuje tu całkiem inny klimat, nie ma tej specyficznej atmosfery spokojnego miasteczka. Autor jak dla mnie po prostu przekombinował. Miało być chyba sensacyjnie, a wyszło jak wyszło.
"Prom" to ostatni tom trylogii z Wyspami Owczymi w tle. Ostatni, ale może to i dobrze. Może tyle faktycznie wystarczy...
Cudowna seria książek o Wyspach Owczych. Oddaje klimat regionu. Zbrodnia, zawsze zbrodnia w skandynawskich kryminałach, nawet napisanych przez Polaka jest dobrym zaczątkiem książki. Ostatnia z serii książka na naprawdę wysokim poziomie.
Najsłabsza, moim zdaniem, część trylogii. Katrine przekroczyła już normy akceptowalnego irytowania mnie, a Hallbjørna było jakby mniej. I w ogóle co to za zakończenie? Nie zgadzam się!
Dużym plusem tej trylogii jest to, że każda z części nadaje się na jedno posiedzenie, bo czyta się dość szybko (aczkolwiek tę część najwolniej). I że jest to raczej zamknięta całość, więc nie powtórzy się błąd z powieści o Forście (oby).
"Prom"- to ostatnia część skandynawskiej serii Remigiusza Mroza.Z pierwszej części przeskoczyłam na trzecia i trochę mnie ominęło,ale to nic, dałam radę.
W tej części bardzo dużo się dziej i ma to raczej charakter sensacji niż kryminału,bowiem nie szukamy tu sprawcy ale bardziej zadajemy sobie pytanie Dlaczego?
Katrine Ellegaard płynie w kierunku Wysp Owczych by rozpocząć nowe życie z Hallbjorn . Prom na którym płynie zatrzymuje się niespodziewanie na wodach przybrzeżnych wysp. Pasażerowie są zagubienia a z jednostką nie ma żadnego kontaktu. Nic jednak nie wskazuje na jakąkolwiek awarię. Czy to jest porwanie,czy pasażerom grozi niebezpieczeństwo i czy Katrine znajdzie sposób na wyrwanie się z rąk oprawców?Odpowiedź na stronach książki.
Jest to część bardzo dynamiczna z dużą liczbą zaskoczeń i to czego nie lubię- momentów,które autor ucina w najlepszym momencie.
Naprawdę duży plus za styl autorski,który sprawia,ze ciekawość zżera czytelnika a ten nie ma ochoty na przerwanie czytania,by w końcu dotrzeć do końca i być zaskoczony finałem.
Najlepsza moim zdaniem część trylogii. Wszystkie wątki sie domykają. Dobrze nakreslone postaci. Wartka fabuła, bardzo dużo się dzieje. Świetne zakończenie, pomysłowe.
Ostatnia część skandynawskiej trylogii Remigiusza Mroza. Równie dobra jak pozostałe części. Historia opowiada dalsze losy duńskiej policjantki oraz Hallbjorna Olsena. Do końca miałam nadzieję, że da się stworzyć kolejne części tej opowieści, jednak zakończenia nie pozostawia złudzeń.
Raz do roku wody wokół Wysp Owczych przybierają krwawy odcień. Mieszkańcy urządzają grindadráp, czyli tradycyjny połów grindwali....
Wyspy Owcze. Jedno z najbezpieczniejszych miejsc na świecie. Od 1988 roku zdarzyło się tutaj tylko jedno morderstwo, a mieszkańcom pojęcie przestępstwa...