Współczesna retoryka życia codziennego w większym stopniu ogranicza się do erystyki, a więc niechlubnej sztuki prowadzenia sporu drogami peryferyjnymi, której celem nie jest odnalezienie i dojście do prawdy, a udowodnienie konkretnych racji, niezależnie od ich stosunku do rzeczywistości. Ponieważ każdej akcji towarzyszy reakcja, zastosowanie sposobów erystycznych wywołuje ich spotęgowaną lawinę, a umiejętność obchodzenia się z tego typu technikami gwarantuje sukces w rozmowie. Umiejętność to ważna, bo zjednuje mówcy przychylność publiczności. Przychylność zaś jest o tyle ważniejsza, że decyduje o sukcesie. Jesteśmy manipulowani z każdej strony, nierzadko nie zdając sobie z tego sprawy: od reklam w telewizji, przez cyrk wyborów prezydenckich, w którym role drugoplanowe grają specjaliści od public relations, na codziennych kontaktach ze współpracownikami kończąc. Sami również sięgamy do chwytów erystycznych podczas sporów i dyskusji, opierając się na nieadekwatnych uogólnieniach, starając się forsować opinie, których pewni nie jesteśmy ze względu na brak kompetencji, czy też odwołując argumenty rozmówcy do klasyfikacji pojęć co najmniej niestosownych. Retoryka w nowym świecie wymaga uzupełnień. Weryfikacji podlegają wszystkie człony, nie inaczej jest z erystyką i obszarem jej zastosowań. Wykaz, jaki sporządził półtora wieku temu Artur Schopenhauer w Erystyce, czyli sztuce prowadzenia sporów wydaje się niewystarczający, zwłaszcza w konfrontacji z komunikacją medialną, przesączoną utajonymi sposobami perswazyjnymi. Pomiędzy środkami masowego przekazu, a nieświadomym jej utajonych praktyk manipulatorskich odbiorcą staje Marek Kochan z przyjemną publikacją Pojedynek na słowa. Techniki erystyczne w publicznych sporach. Książka ma podział trychotomiczny. W pierwszej części autor wprowadza czytelnika w teorię erystyki, zajmując się charakterystyką poszczególnych zagadnień w sposób przejrzysty i łatwo dostępny, nawet dla kogoś, kto z retoryką nie miał wcześniej żadnej styczności. Każde zagadnienie jest podparte przykładami z życia wziętymi, dzięki czemu nauka retoryki staje się przyjemnością nie tylko dla wtajemniczonych, znających starożytnych filozofów i ich łaciński żargon. Najważniejsze zagadnienia są oczywiście podparte teorią klasyczną, nie ma bowiem możliwości nazywania ich inaczej, niż w języku Platona, jednak ilość zabiegów tego typu zredukowana jest do minimum. W pierwszej części Kochan nakreśla w sposób szczegółowy proces powstawania komunikatu medialnego, zatrzymując się na elementach, których nie podejrzewalibyśmy o jakiekolwiek role w budowaniu wizerunku nadawcy, w wywołaniu u odbiorcy określonych zachowań, w sterowalności publicznością – czyli nas – obserwatorów przed telewizorem. Okazuje się bowiem, że stół w studio, rozmieszczenie kamer, fryzura dyskutantów, ich wzrost, odległość między zajmowanymi miejscami – wszystko to ma wpływ na sposób postrzegania gwiazd, polityków, artystów. Zabiegi autoprezentacyjne przewidują skrupulatnie dopracowane techniki świadomego kontrolowania sposobu odbioru danej persony, pracują nad gestem, tikiem, miną, uśmiechem – ogólnie – znakami niewerbalnymi. Jak nie dać się złapać w pułapkę i jak samemu umieć ją zastawić? Odpowiedź znajduje się w mini-przewodniku Marka Kochana. Rozdział drugi to przypomnienie klasyfikacji Schopenhauera, przy jednoczesnym nałożeniu matrycy klasycznego ujęcia erystyki na współczesny obraz wystąpień publicznych, debat i dyskusji. Kochan analizuje każdy z wyodrębnionych przez Erystykę… sposobów uśpienia czujności mówcy i kierowania wrażeniem publiczności, ostatecznie wydającej "werdykt", uzupełnia przykładami wypowiedzi powszechnie znanych, lub przynajmniej kojarzonych przez świadomego obywatela. Materiał badawczy jest starannie dobierany i w pełni adekwatny do tego, o czym traktuje określony sofizmat. Jest to o tyle pomocne w przyswajaniu wiedzy teoretycznej, o ile czytelnik nie chce sięgać do źródeł fundamentalnych – Arystotelesa lub późniejszego Schopenhauera – których dialektyka zdaje się trącić myszką. W ostatniej części Pojedynku na słowa Marek Kochan cytuje dyskusję polityczną Andrzeja Leppera z Janem Marią Rokitą – znakomity przykład sporu, w którym licytacja na słowa i sprawność erystyczna miały większe znaczenie, niż racjonalność i konsekwentność wywodu retorycznego. Pozycja warta jest uwagi wszystkich zainteresowanych współczesnym spojrzeniem na erystykę, uzupełniającym teorie retoryczne wynikami najnowszych badań nad językiem wystąpień publicznych, dopasowującym klasyczne ujęcia wymogom teraźniejszości. Wiedza wykładana jest w sposób łatwo przyswajalny, z licznymi przykładami, powtórzeniami, podsumowaniami rozdziałów i podrozdziałów. Treść poszczególnych zagadnień opracowana jest w stopniu wystarczalnym, wyczulającym uważnego czytelnika na pułapki manipulacyjne wystąpień publicznych.
Ona, zmuszona przez okoliczności do zarabiania na całą rodzinę, zaczyna robić karierę. On spędza czas na placu zabaw, z dzieckiem. Pośród dziesiątek kobiet...
- Jeśli chcesz wylecieć na zewnątrz, naciśnij żółty guzik. Martynika nacisnęła guzik i nagle poczuła na twarzy lekki powiew świeżego, trochę zimnego...