Recenzja książki: Podróże małe i duże

Recenzuje: Justyna Gul

Podróże jak marzenia

Są marzenia małe i duże, te noszone w sercu całe życie i te, które pojawiają się pod wpływem chwili. Są też takie, które dzięki wytrwałości, determinacji (a niekiedy wyrzeczeniom) się spełniają i takie, po które sięgnąć nie mamy odwagi. Małżeństwo Agnieszki i Grzegorza Prucia z pewnością można zaliczyć do szczęśliwych, mierzących się z losem i w sposób pewny wyciągających rękę po zadowolenie z życia. Owocem ich marzeń, podróżniczej pasji zrodzonej podczas wyprawy do Szkocji, do Edynburga, jest pasjonująca książka „Podróże małe i duże”. Nie jest to lektura dla wytrawnych podróżników - oni mogą poczuć się lekko rozczarowani brakiem przydatnych informacji typu „gdzie, kiedy i za ile” czy też spojrzenia na kulturę i zwyczaje mieszkańców naszego globu. Wszyscy pozostali odnajdą jednak w tych dziennikach podróży wielką miłość do wędrówki, otwartość na świat oraz na to, czego niestety nie da się przewidzieć w drodze.

Wraz z Agnieszką i Grzegorzem, objuczeni dobrym namiotem i obszernym zapasem chińskich zupek, wyruszamy w drogę, przy czym należy spodziewać się nie ekskluzywnych hoteli czy uroczych pensjonatów (drenujących bezlitośnie nasze kieszenie i konta), ale raczej pełnej integracji z naturą (czyli spania „pod chmurką”), wytworami techniki (noclegi w samochodzie) czy obcowania z cudami (bo jak inaczej nazwać fakt upchnięcia astronomicznej liczby mieszkańców hosteli w przeliczeniu na centymetr kwadratowy powierzchni?). Podróż zaczynamy od skandynawskich klimatów i Bergen zaskakującego warunkami klimatycznymi. Leniwie przespacerujemy się uliczkami zabytkowej dzielnicy Bryggen, podziwiać będziemy turkusowe wody fiordu, wdrapiemy się po 418 schodach na szczyt góry Aksla i zagrzebiemy w książkach w mieście antykwariatów. Małżeństwo zaprosi nas także na Maderę, gdzie będziemy towarzyszyć parze w ich… podróży poślubnej (niestety tylko w naszej wyobraźni) do Funchal, zwiedzimy klify w Gabo Girao Ponta do Pargo z latarnią morską oraz rozciągającą się nad Adriatykiem tęczą oraz urokliwe miasteczko Sao Vicente. Nie sposób opuścić też kolejnej podróży Pruciów, podczas której bliżej poznamy aż trzy kraje Europy: Hiszpanię (gdzie powędrujemy m.in. szlakiem Gaudiego), Holandię z jej sławnymi „coffee shopami” i Danię. W podróż wyruszymy też na… koniec świata z przystankami w Londynie i Dubaju, by w Nowej Zelandii podziwiać przylądek Cape Reinga, najstarsze drzewo z rodzaju Kauri znajdujące się w lesie Waipoua Forest i wyruszyć na niesamowitą wyprawę trasą Tongariro Alpine Crossing. A wszystko po to, żeby utwierdzić się w przekonaniu, że Nowa Zelandia jest niczym świat w pigułce z polskimi łąkami, pustkowiami, spaloną słońcem  ziemią Arizony i gęstymi lasami z paprociami kojarzącymi się ze Skandynawią. Każdy, kto tylko sięgnie po „Podróże małe i duże”, połknie bakcyla i nie będzie mógł się oprzeć eksplorowaniu świata. I mimo że w książce brakuje opisów miejsc, ludzi oraz anegdot z podróży i - przede wszystkim - podpisów pod załączonymi zdjęciami, to jestem przekonana, że małżeństwo Prucia ma dar zarażania swoją pasją, a lekki i przystępny język książki dodatkowo potęguje przyjemność płynącą z czytania i podróżowania. Gdzie małżeństwo wyruszy następnym razem? Tego jeszcze nie wiem, ale chętnie o tym przeczytam.

 

Kup książkę Podróże małe i duże

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Podróże małe i duże
Książka
Podróże małe i duże
Agnieszka i Grzegorz Prucia
Recenzje miesiąca
Smolarz
Przemysław Piotrowski
Smolarz
Babcie na ratunek
Małgosia Librowska
Babcie na ratunek
Wszyscy zakochani nocą
Mieko Kawakami
Wszyscy zakochani nocą
Baśka. Łobuzerka
Basia Flow Adamczyk
 Baśka. Łobuzerka
Zaniedbany ogród
Laurencja Wons
Zaniedbany ogród
Dziennik Rut
Miriam Synger
Dziennik Rut
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy