Każdy ma własną opowieść
Jakub Winiarski, nauczyciel pisania, porównuje powieść Doroty Ponińskiej do baśni. Ma rację! Jej druga książka z serii Podróż po miłość posiada urok prawdziwie baśniowej opowieści. Napisana z wdziękiem, osadzona na dziewiętnastowiecznym, egzotycznym i nieco tajemniczym Krymie, opisująca losy odważnych i nietypowych bohaterek, wciąga do wykreowanego przez autorkę świata nie tylko swą treścią, ale też malowanymi słowem obrazami, które zapadają w czytelniczej pamięci. W dodatku – jak wszystkie dobrze napisane historie – każe niecierpliwie wyczekiwać na kontynuację opowieści o losach bohaterek.
Jednak nim nadejdzie pora spotkania z Lilianną (podobno w maju przyszłego roku), nasza uwaga należy się Marii. Córka bohaterów pierwszej części cyklu – Emilii i Zakira – nie potrafi jednoznacznie określić swej tożsamości. Nic zresztą dziwnego: jako dziecko polskiej emigrantki i (o czym przez długie lata nie wie) doradcy tureckiego sułtana, kształtowane przez mówiącą po francusku ciocię Nadire oraz wielkiego malarza Iwana Ajwazowskiego, dorastające w państwie rosyjskim, ma prawo do dylematów i wątpliwości. Jest Polką czy Rosjanką? A może – wbrew decyzji podjętej przed laty przez matkę – powinna zostać Turczynką? Na szczęście pewnym ratunkiem okazuje się malarstwo, którym pasjonuje się od najmłodszych lat, odkrywając, że język sztuki (…) do wszystkich przemawiał tak samo – narodowość i religia nie miały znaczenia przy oglądaniu pięknych obrazów.
Problem wielokulturowej tożsamości to nie jedyny ważny temat poruszony w Podróży po miłość. Warto bowiem podkreślić, że – w odróżnieniu od wielu współczesnych pisarek – Ponińska nie ogranicza się do nakreślenia pewnego wątku romantycznego, kilku dramatycznych zdarzeń czy intymnych scen. Umiejscawiając swoje bohaterki w czasach i miejscach dość odległych współczesnym polskim czytelnikom, wyprawiając je w liczne podróże (Maria wyjeżdża do Stambułu, Petersburga, Paryża, a w końcu – Wilna), z uwagą i troską pochyla się nad troskami swych XIX-wiecznych bohaterów. Angażuje ich przy tym w ówczesne problemy polityczne (np. konflikty na Krymie, wojnę secesyjną), społeczne (pytanie o sensowność polskich zrywów narodowych, nastroje procarskie i rewolucyjne w Rosji, żołnierska choroba), dyskusje na temat roli sztuki (powinna wyrażać piękno czy ukazywać niedolę ludu?) oraz (bez)sensowności wojny. Natomiast wplatając do swoich historii dzieje postaci historycznych, a także wspominając o ówczesnych potrawach, zabytkach i innych charakterystycznych elementach poszczególnych kultur, nie tylko uwiarygodnia, wzbogaca kreowany przez siebie świat, ale także dowodzi posiadanej wiedzy oraz solidnego przygotowania do tworzenia powieści historycznych. Widocznie wyrażony przez Marię pogląd, że mistrzostwo wyrasta tylko na glebie solidnego rzemiosła nie pojawia się w książce przypadkowo.
Trzeba jednak podkreślić, że historie opowiadane przez Ponińską nie przypominają sielanki. Wręcz przeciwnie: pisarka nie szczędzi swym postaciom smutku czy zdarzeń niemal doszczętnie niszczących ich wcześniejsze życie. Na szczęście jednak wyposaża je też w siłę i odwagę, pozwalającą każde nieszczęście traktować nie jak kres wszystkiego, lecz raczej życiowy zakręt, za którym czeka zupełnie nowy świat. Bohaterki Podróży po miłość przekraczają więc konwenanse epoki (jak Emilia, jadąca za mężem na front i Maria, mogąca zostać pierwszą rosyjską malarką), są niezależne, a przede wszystkim nie boją się pozostawiać dorobku przeszłości, by wyruszać naprzeciw temu, co obce i nieznane. Może właśnie dzięki temu ich losy tak bardzo przypominają baśń?
Emilia znalazła bezpieczne schronienie za murami klasztoru. Niespodziewanie w jej poukładanym świecie pojawia się Tatar Selim, którego wizyta burzy spokój...
Natalia, panna rzeźnikówna, przyjeżdża do Warszawy na pensję, by uczyć się dobrych manier i znaleźć męża z wyższych sfer. Dzięki urodzie i pieniądzom...