Otworzyłam oczy. Z łoskotem spadło na mnie przerażenie i cały ciężar czekającego mnie dnia. Poczułam jak jakaś siła wciska mnie w łóżko i nie pozwala z niego wstać. Byłam zmęczona apatią i zrezygnowaniem. Przez chwilę próbowałam się podnieść, by chociaż zmienić pozycję. Wydawałoby się, że taki ruch to banalnie proste zadanie...
Depresja to temat bardzo mi bliski, dlatego też z dużą uwagą przyglądam się książkom, które go poruszają. Tym razem wystarczyło parę wyżej zacytowanych zdań, zdań napisanych na samym początku książki, by mnie przekonać, że mam do czynienia z interesującą publikacją.
Aneta jest młodziutką dziewczyną. Jej życie powinny teraz wypełniać spotkania z koleżankami, może - randki, a troski ograniczać się do zbliżającej się matury. Aneta zmaga się jednak z depresją. Chorobą, z którą żyje już od dłuższego czasu i nie ma zbyt wiele siły, by z nią walczyć. Historię poznajemy z jej prespektywy, dzięki czemu strona po stronie będziemy mogli odkrywać jej skomplikowany świat.
Zwykle nigdzie nie wychodzę, albo nie mam czasu, by się z kimś spotkać, albo nie mam odwagi. Do mnie też nikt nie przychodzi, ponieważ nikogo do siebie nie zapraszam. Wstydzę się.Taka sytuacja zmusza mnie do prawie całkowitej izolacji od reszty świata. Nie powiem, że ma to pozytywny wpływ na moją psychikę, ale nie umiem wydostać się na zewnątrz.
Po prostu mnie przytul to jedna z tych książek, w których mniej istotne jest, co było wcześniej i co będzie dalej. Ważne jest to, co dzieje się teraz. Niepotrzebne są wątki poboczne, bo dramat choroby wypełnia każdą kartkę, ale również umysł czytelnika.
Na okładce widnieje napis, że książka nie przygniata, nie przytłacza czytelnika, z czym nie do końca mogę się zgodzić. Depresja sama w sobie jest chorobą, która może poruszyć bardziej wrażliwych odbiorców. Jeżeli dodatkowo coś nas z nią wiąże – własne doświadczenia, doświadczenia osób bliższych czy dalszych, lektura może momentami wywoływać tak duże emocje, że trzeba będzie ją odłożyć i nieco odczekać, zanim sięgnie się po nią po raz kolejny. To może odstraszać. Z drugiej jednak strony trzeba o tej chorobie pisać tak, by czytelnik mógł faktycznie ją zrozumieć. Często bowiem zostaje ona źle zinterpretowana przez otoczenie. Osoby z depresją czasem postrzegane są jako leniwe, czasem uznawane za "snobów", którzy odcinają się od innych, bowiem uważają się za lepszych. Często padają zarzuty, że wymyślają problemy i wymówki, co - paradoksalnie - czasem zarzucają sobie również sami chorzy. Nawet osoby, które powinny udzielać takim osobom fachowej pomocy, często źle podchodzą do problemu.
Mimo tego, leczenie jest bardzo ważne, do czego z czasem przekonuje się również bohaterka książki. Nie oznacza to jednak, że z dnia na dzień staje się śmiejącą, beztroską nastolatką. Każdy mały kroczek opłaca dużym wysiłkiem, a wrażenie, że już nastąpiła poprawa, bywa czasami naprawdę złudne i może prowadzić do dramatycznych zachowań.
Książka wywiera duże wrażenie. Poraża trafnością spostrzeżeń, wnikliwością i kompleksowym podejściem do tematu. Polecam ją jednak przede wszystkim osobom naprawdę zainteresowanym tematyką. To nie książka, która ma wstrząsnąć i dostarczyć mocnych czytelniczych wrażeń, ale wnikliwe studium psychologiczne i jako studium należy je potraktować. Ogromnie wartościowa pozycja.
Historia lęku, który zabija rozsądek. Historia przyjaźni, która ocala Patrycja łączy studia z pracą, by spełnić marzenie o wyprowadzce z...
Wciąż istnieją wśród nas tematy trudne i wstydliwe. Tabu, które budzi przerażenie, pogardę lub śmiech. Mimo iż stopniowo otwieramy się na...