Weronika i Wiktor. Dzieciaki z domów pełnych przemocy. On po prostu dostaje lanie. Jej rodzice z dumą powtarzają, że u nich nie bije się dzieci, ale kary są nie mniej okrutne (stanie z rękami pod ścianą, klęczenie na kaszy itd.). W szkole jako najsłabsi zostają, oczywiście, kozłami ofiarnymi. Mają tylko siebie. Ich przyjaźń kwitnie. Wiktor zawsze staje w obronie dziewczynki – jak wierny rycerz (choć wielu go ma po prostu za chuligana). W pewnym momencie jednak muszą się rozstać przez wydarzenie radosne dla Weroniki. Zostaje zabrana ze strasznego domu na wieś, do ukochanej babci. Dla niej to koniec ciągłego bólu i strachu, Wiktor jednak zostaje sam. Potem ich losy znów się krzyżują. Czy mają jakąkolwiek szansę na szczęśliwą przyszłość?
Historię poznajemy dzięki Ewie – spełnionej pisarce. Prawdopodobnie to ona była Weroniką. Przeszła długą i bolesną drogę od przerażonej dziewczynki, dla której wymyślone historie były azylem do kobiety, która odniosła sukces. Jednak stare rany wciąż bolą.
Całość przeczytałam jednym tchem. Nie potrafiłam się oderwać. Może dlatego, że tak dobrze rozumiałam Weronikę. Też byłam kiedyś najsłabszą w klasie. Też spotykałam się z okrucieństwem ze strony rówieśników. Dlatego ta historia jest mi tak bardzo bliska.
dr Kalina Beluch
Ona ucieka przed mafijną zemstą. On gotów jest na wszystko, żeby ją uratować. Oboje stąpają po kruchym lodzie... Marie Solay znalazła się w śmiertelnym...
Co może być piękniejszego od znalezienia własnego miejsca na ziemi? Od poczucia spokoju i bezpieczeństwa, które ogarnęło mnie, gdy pierwszy raz...