Bardzo lubię szeroko pojętą literaturę fantastyczną, zwłaszcza polską (Piekara, Kossakowska, mój ulubiony, cudowny "Autobahn nach Poznań" Ziemiańskiego). Do tej jednak pory nie udawało mi się przekonać do rosyjskich pisarzy tego gatunku, który, jak całą literaturę rosyjską określiłabym słowem "makabra" (kto czytał "Lód" Sorokina rozumie o co chodzi).
"Piknik na skraju drogi" okazał się wyjątkiem w tej regule. Jest to wyśmienicie napisany tekst, pełen słowiańskiego humoru, wartkiej akcji oraz wyjątkowo interesujących pomysłów. Bracia Strugaccy ukazują nam świat po lądowaniu obcych (którzy bardzo szybko zniknęli bez próby nawiązania kontaktu). Miejsca ich lądowania tzw. Strefy (wylądowali w kilku miejscach na świecie) są pod ochroną wojska i dostęp do nich mają wyłącznie nieliczni naukowcy. Czemu strefy są tak chronione? Otóż obcy pozostawili po sobie (porozrzucane po całym terenie) przedmioty o zagadkowych właściwościach. Poza tym, mimo braku jakiegokolwiek promieniowania czy substancji mutagennych Strefa oddziałuje w nieznany sposób na zjawiska fizyczne i ludzi (zmarli wstają z grobów, dzieci są mutantami). Głównym bohaterem książki jest Red Shoehart - laborant pracujący w strefie Harmont, po godzinach tytułowy stalker (człowiek wykradający ze strefy przedmioty by sprzedawać je na czarnym rynku). Red ma kochającą żonę, córkę przypominającą zwierzątko i ojca, który niedawno wrócił do domu po wyjściu z grobu). Śledzimy jego nocne wypady do Strefy (nielegalne) i te za dnia (absolutnie legalne). Shoehart jest jednym z najlepszych znawców Strefy, instynktownie wyczuwa niebezpieczeństwo, można powiedzieć, że ma szósty zmysł. Jego przyjaciele giną po kolei, jednak jemu zawsze się jakoś udaje wrócić do domu.
Myślę, że ilością pomysłów zawartych w książce bracia Strugaccy mogliby obdzielić kilkanaście utworów. Bardzo spodobało mi się również to, że narrator nie jest wszechwiedzący i nie dostajemy odpowiedzi na tacy. Stajemy podobnie jak naukowcy "Pikniku" przed otwartymi pytaniami - po co przylecieli obcy, czym są artefakty, dlaczego je pozostawiono, co z nimi zrobić - i myślę, że odpowiedzi są bardzo realistyczne.
Opisy postaci, strefy Harmont i jej oddziaływania na ludzi tworzą bardzo plastyczną wizję, która mnie urzekła swoją spójnością. Urzekł mnie również słowiański charakter utworu (celowo nie piszę rosyjski, bo wydaje mi się on bardziej słowiański niż typowo rosyjski).
Książkę czyta się jednym tchem. Nie dziwię się, że ten tekst jest uznawany za jeden z najlepszych utworów literatury science-fiction.
"O prawdziwej przyjaźni" Andrzej T. musiał zostać w domu w noc sylwestrową. I pewnie przywitałby Nowy Rok samotnie, użalając się nad swoim pechem, gdyby...
Lot na Amalteę. Załodze stacji badawczej na Amaltei, piątym satelicie Jowisza, grozi głód. Jeśli kosmiczny transportowiec nie dostarczy żywności, stację...