Gdzie jest Wendy?
W pewnym mieście grasuje seryjny morderca o pseudonimie Wilkołak. Sprawca atakuje przeważnie młode kobiety, które odważyły się samotnie spacerować o zmierzchu. Ofiary są duszone, a następnie gwałcone i ćwiartowane… Czy to właśnie spotkało Wendy, tajemniczą dziewczynę, której poszukują wszyscy mieszkańcy, z głównym bohaterem na czele?
Tekst Eny Kielskiej jest metafizyczny, nierealny niczym sen, a czytając Pamiętnik Wendy trudno właściwie jest określić, z czym mamy do czynienia i do kogo kierowana jest tego rodzaju literatura. Z pewnością do czytelnika otwartego na wszelkie formy i zabiegi autora, trudno bowiem, będąc tradycjonalistą, choć próbować zrozumieć przekaz Kielskiej (o czerpaniu przyjemności z lektury już nie mówiąc). Poznajemy Harry`ego, mężczyznę niby zawieszonego w wielkomiejskiej próżni, którego tylko fragmentaryczne myśli zdradzają sekrety jego życia. Wiemy, że miał on ojca-alkoholika, artystę, który utopił talent i swoje życie w oparach mocnych trunków. We wspomnieniach pojawia się też matka, ale to poszukiwanie Wendy determinuje rozwój akcji tej psychodelicznej książki. Wendy jest fajną dziewczyną. Wiele razy mówiła, że mnie kocha. Poznałem ją tuż za rogiem, miała czerwoną sukienkę i zalotne spojrzenie – mówi o zaginionej bohater, który krąży po mieście, wypytując galerię wielce oryginalnych mieszkańców o kobietę. Szukają jej również funkcjonariusze Specjalnych Służb Kontroli Obywateli, a szczególnie budzący grozę komisarz do spraw nienormalnych zabójstw, Alondra, którego już sam wygląd (wysoki, chudy, z kozią bródką, w pasiastym surducie i kapeluszu), zapowiada nie całkiem zwyczajne dochodzenie.
Wendy to dziewczyna o najpiękniejszych oczach, jakie kiedykolwiek widziałem (…). Sęk w tym, że nikt nie wie, gdzie ona jest – czytamy, napotykając w poszukiwaniach szereg postaci, potencjalnych świadków, z których każdy rozkłada ręce w geście bezradności. Gdzie jest Wendy? – to pytanie przebija z każdej strony książki, wwiercając się w nasz umysł i rozdzierając duszę. Nic o niej nie wie Aleks, redaktor nowej gazety i Kaim – poeta, nie wie pracownik Laboratorium, Baltazar Złota Rączka, nie wie też hodująca pająki Helena.
Te poszukiwania prowadzone na własną rękę utrudnia Harry`emu oskarżenie o podłożenie domowej roboty bomby w restauracji „Pod Nosorożcem”. Zamiast w areszcie (Jestem w dupie – żali się bohater) mężczyzna wolałby przebywać w zakładzie pogrzebowym o wdzięcznej nazwie „Przystanek dla Nieba”, w którym leży pewna nieboszczka o zmasakrowanej twarzy, czekając na identyfikację. Nic dziwnego, że bohater wypowiada pełne goryczy słowa Dla zasady nienawidzę każdego, siebie, nawzajem, zbiorowo i indywidualnie. To mój kraj właśnie, będące niejako zwieńczeniem serii absurdów, z którymi styka się, prowadząc prywatne dochodzenie.
Pamiętnik Wendy również oscyluje na granicy absurdu, zapętlając czas i chwytając nas w pułapkę narkotycznego snu. Specyficzna narracja, język i styl zadziwiają, a nawet odpychają, ale jednocześnie fascynują na tyle, że nie możemy się oderwać od lektury, zaś w sercu narasta frustracja, bo gdzie, do diabła, jest ta Wendy?!
Książka Kielskiej nie jest z pewnością pozycją, po którą sięgnę ponownie, jestem jednak przekonana, że rozwój autorki obserwować warto. To ciekawe, co pisarka „zaserwuje” czytelnikom następnym razem, jednak obawa ta miesza się z ciekawością. Tymczasem jednak – za pośrednictwem bohatera – autorka mówi jedynie: „Dobranoc”.